Planeta Szkoła Mrocza



Marta Reimann
 "Pomocna dłoń”

        Pewnego ciepłego, marcowego dnia pojechałam do Samarii. Leciałam samolotem czternaście godzin. Gdy dotarłam na miejsce, poszłam do hotelu odłożyć bagaże. Było już późno i poszłam spać.
Następnego dnia rano obudziłam się i zjadłam śniadanie. O godzinie czternastej zaczęłam myśleć, co będę robić. Po chwili przyszedł mi do głowy pomysł, że pójdę do miasta. Przechodząc ulicami, obok rynku zobaczyłam sklep z ładnymi rzeczami. Weszłam i kupiłam sukienkę, która pięknie błyszczała. Wychodząc ze sklepu, zauważyłam leżącego na ziemi, pobitego człowieka. Podeszłam i zapytałam:
-  Jak się pan nazywa?
- Nazywam się Adam Kowalski. Zostałem pobity przez zbójców, okradli mnie i zostawili samego. Leżę sam już trzy godziny. Ludzie omijają mnie i nikt mi nie pomógł, ale miałem szczęście, że spotkałem panią. A jak się pani nazywa?
- Nazywam się Marta Reimann, opatrzę ci rany i zaprowadzę do hotelu.
Zapłaciłam za wszystko i powiedziałam obsłudze, że mężczyzna ma zostać w hotelu, dopóki nie wyzdrowieje.
Nadszedł dzień wyjazdu, pożegnałam się z Adamem i pojechałam na lotnisko.
         Minęło kilka lat. Byłam na koncercie Sanah w Bydgoszczy. Zobaczyłam mężczyznę podobnego do Kowalskiego. Bałam się podejść, ponieważ nie wiedziałam, czy to jest osoba, którą poznałam wtedy za granicą. Jednak po chwili nabrałam odwagi i podeszłam. Przedstawiłam się:
- Nazywam się Marta Reimann. Poznajesz mnie? Kilka lat temu spotkałam cię w Samarii - powiedziałam.
- Tak, poznaję cię, może pójdziemy do kawiarni i porozmawiamy?
- Możemy iść.
Poszliśmy i wspominaliśmy, jak poznaliśmy się. Mężczyzna powiedział, że gdybym nie przechodziła tamtędy, to dzisiaj  już by go nie było. Teraz może się cieszyć życiem i ma wspaniałą rodzinę. Dzięki mnie.
          To koniec tej historii. Bardzo mnie to zdarzenie wzruszyło, ponieważ ludzie omijali człowieka, który potrzebował pomocy. Nie mieli serca, żeby nie pomóc potrzebującemu człowiekowi. Jestem szczęśliwa, że Adam cieszy się swoim  życiem i poznałam mojego przyjaciela. To wydarzenie nauczyło mnie, że należy wszystkim pomagać ludziom, którzy tego potrzebują.