Planeta Szkoła Mrocza


                                  
Marianna Wegner
"Pracowite święta"
     Jestem świąteczną elfką, która pracuje u boku Świętego Mikołaja. Staram się wypełniać moją pracę jak najlepiej, wraz z elfami kochamy tu pracować. Czasami praca daje nam w kość, ale warto dla tych uśmiechających się twarzy dzieci, cieszących się z upominków, ciężko pracować! Święty Mikołaj bardzo docenia cały nasz wysiłek, ponieważ dzieci z całego świata  cieszą się z prezentów, które dostają w święta Bożego Narodzenia.
     Wczorajszy dzień nie był zwykłym dniem, był to 24 grudnia - dzień, w którym nie ma czasu na najmniejsze głupoty, dzień, w który bardzo liczy się czas. Aby praca w tym szczególnym bożonarodzeniowym dniu przebiegała sprawniej, warsztat, w którym pracuję, został podzielony na pięć oddziałów. Znajduje się tutaj oddział budujący, malujący, ozdabiający, dopracowujący i pakujący zabawki. Ja należę do tego ostatniego, najlepszego oddziału - pakuję zabawki!
     Kiedy wszyscy, właśnie w ten wyjątkowy dzień - 24 grudnia, darzą się wielką sympatią, miłością i szacunkiem, zawsze znajdzie się ktoś, na przykład para elfów, która musi się pokłócić o najmniejszy szczegół.
- Myślę, że niebieska kokarda jest lepszą opcją - powiedział Kevin.
- A ja myślę, że czerwona, będzie pasować do oczu robota - odpowiedział Leo.
Niebieska! Nie, czerwona! Niebieska! Czerwona! Niebieska! - przekrzykiwały się elfy.
     I tak na okrągło, przez cały dzień. Nie można było już tego słuchać. Ja jednak to rozumiem, dla nas, elfów, ten dzień jest naprawdę stresujący, a nieodpowiedni dobór koloru kokardy może popsuć końcowy Mam nadzieję, że ta stresująca i ciężka praca przyniesie rezultaty. Święty Mikołaj, kiedy tylko ma na to czas, przechadza się  po oddziałach i nadzoruje naszą pracę. Zdarza się, że znajdzie jakąś pomyłkę, która od razu zostaje naprawiona! Przecież elf to nie robot, każdy ma prawo do pomyłek! Kiedy wszystkie prezenty zostały zapakowane, przeszły jeszcze ostateczną kontrolę przez starsze i doświadczone elfy. Wszystkie prezenty jednak zostały zapakowane poprawnie!!! Udało się, to nasz rekord! Co roku zdarzały się nam mniejsze wpadki, ale nie tym razem, wiedziałam, że będzie to udany dzień!
     Przyszła pora pakowania prezentów do wielkich czerwonych worków. Te worki były magiczne, jak cały dzisiejszy dzień. Można je nazwać workami bez dna - były małe, jednak miały nieograniczoną ilość miejsca. Po zapakowaniu worków wszystko było już prawie gotowe: prezenty zapakowane, renifery przygotowane, sanie gotowe do lotu, brakowało tylko czułego, niedługiego pożegnania.
      Dla nas elfów rozstanie się ze Świętym Mikołajem, chociaż na chwilę, jest przykrym uczuciem. Jesteśmy przy nim zawsze tak jak on przy nas i jesteśmy mu za to bardzo wdzięczni.
- Trzymam kciuki, aby wszystko poszło zgodnie z planem - powiedział jeden z elfów.
- Ho, ho, ho dziękuję wam, kochani - powiedział Święty Mikołaj.
- Do zobaczenia, Mikołaju! Leć bezpiecznie!  Uważaj na siebie, Mikołaju! - krzyczały z radością wszystkie elfy.
- Ho, ho, ho, ho. Dziękuje raz jeszcze. Jak zwykle dobra robota! Wesołych świąt, wrócę niedługo - odpowiedział nam jeszcze raz Święty Mikołaj.
     Wraz z zapaloną, czerwoną lampką na nosie Rudolfa, głównego renifera, sanie odleciały. Po godzinie wylądowały z powrotem u nas w wiosce. Od razu wszyscy zbiegli się, aby przywitać Świętego Mikołaja i spytać się go, czy wszystko poszło zgodnie z planem.
- Mikołaju, czy wszystko się udało? - zapytałam.
- Oczywiście! Jak co roku dzieci są szczęśliwe! A teraz chodźmy to uczcić, wszyscy razem zapracowaliśmy na ten sukces! Ho, ho, ho - radośnie odpowiedział Święty Mikołaj.
      Wszyscy poszliśmy świętować ten wspaniały dzień!
Mam nadzieję, że za rok znów będzie tak cudownie, miło i magiczne. Po to właśnie są ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA!