Planeta Gimnazjum
 Szkoła Podstawowa Mrocza
                                                                                                             
fot. Weronika Baranowska

 

Malwina Helbig, W szkole w Niemczech

Jakiś czas temu temu przeprowadziłam się do Niemiec. Mieszkałam w miejscowości Harsewinekl. Myślałam, że będę musiała iść na rozpoczęcie roku szkolnego, więc byłam zdziwiona, bo mogłam przyjść do szkoły później.  Kiedy przyszłam do szkoły, zostałam ciepło powitana przez nauczycielkę.
Z klasą porozumiewałam się językiem "migowym", w większości były to gesty czy pojedyncze słowa  z języka niemieckiego.
Z klasą miałam bardzo dobry kontakt, lecz z lekkim dystansem. Trzeba czasu, żeby się zżyć.
Na początku za wszelką cenę chciałam chodzić do klasy z Polką lub Polakiem, lecz troszeczkę na moje szczęście nie chodziłam.
Pewnie spytasz się, dlaczego? Gdybym w szkole mówiła po polsku, o wiele później nauczyłabym się języka niemieckiego.
Moja klasa integracyjna składała się z dwunastu osób: Syryjczyków, Bułgarów, Rumunów, Turków, Albańczyków oraz Polki, czyli mnie.
Na początku miałam tylko niemiecki, a potem poszłam do ,,partenklasse", czyli byłam w dwóch klasach naraz. Jedna była to "stara" - dla obcokrajowców, a druga typowo niemiecka. Doszły mi trzy przedmioty: plastyka, w-f i Eva - na tej lekcji odrabiałam zadania domowe, itp.
Owszem, szkoła wiedziała, że znam język angielski i powinnam chodzić też na niego, lecz nie chodziłam. Nie mam pojęcia, dlaczego. Nie jestem jakoś szczególnie dobra z angielskiego, ale kiedy nie wiedziałam jak dokończyć zdanie, łączyłam niemiecki z angielskim, zresztą nie tylko ja.
Cieszę się, że miałam przyjemność poznać młodzież z innych krajów, interesujących ludzi, poznać ich kulturę, obyczaje. Na lekcji w wolnych chwilach wymienialiśmy się pismem, mową w formie żartu. Zobaczyłam, jak się pisze cyrylicją, pismem arabskim. Ta sytuacja spowodowała, że mogłam szerzej spojrzeć na świat - w myśl powiedzenia, że podróże kształcą.
Trochę mi szkoda, że moja przygoda tak szybko się skończyła. Zaszczepiło to we mnie bakcyla  wiedzy o innych krajach i językach. Ale cieszę się, że wróciłam do starych, zawsze wspaniałych przyjaciół w Polsce.