Był spokojny poranek w moim domu na peryferiach Warszawy. Gdy jadłem
śniadanie, niespodziewanie zadzwonił mój klient z prośbą o spotkanie
. Po tym telefonie szybko się ubrałem i poszedłem w wyznaczone
miejsce . Było to blisko starej fabryki. Nagle podjechał biały,
nowy, ładny mercedes. Wysiadł z niego Murzyn ubrany w garnitur. Gdy
go zobaczyłem, pomyślałem: " Pewnie jakaś gruba ryba . " Podszedł do
mnie i się spytał:
- Czy ty jesteś tym detektywem?
Odpowiedziałem:
-T ak to ja.
Spytałem się :
- Jak masz na imię ?
Odpowiedział:
- Andrzej.
Potem wręczył mi grubą kopertę, którą otworzyłem w domu. W tej
kopercie były pieniądze. Wtedy pomyślałem: "pewnie ukradł . "
Usiadłem wygodnie w fotelu i wyłączyłem telewizor. Akurat leciały
wiadomości . Było w ich, że okradziono bank . Wtedy ubrałem kurtkę,
wziąłem kopertę od Andrzeja i pojechałem do tego banku. Gdy
dojechałem na miejsce, wszedłem z tą kopertą do banku. Podszedłem do
policjanta, który tam stał, wręczyłem mu kopertę i spytałem:
- Czy to ta kwota zniknęła z banku?
Policjant odpowiedział :
- Tak, to ta kwota.
Potem mu powiedziałem, że jestem detektywem i że przejmuję tę.
Policjant się zgodził po czym odszedł. Następnego ranka znowu
zadzwonił telefon To był ten sam człowiek, co okradł bank. Poprosił
o spotkanie. Zgodziłem się . Pojechałem na miejsce spotkania z
policją . Gdy przyjechał, zaprosił mnie do mercedesa . Wsiadłem do
niego, niestety to był mój błąd. Andrzej spytał mi się::
- Gdzie jest koperta z kasą?
Odpowiedziałem:
- Kasę oddałem do banku .
Po czym go ostrzegłem, żeby nie robił nic głupiego, bo wszędzie jest
policja. On ze złości postrzelił mnie w ramię. Wyrzucił z samochodu
i zaczął uciekać. Daleko nie uciekł . Policja go złapała za
zakrętem.
Wylądowałem w szpitalu , ale po trzech dniach z niego
wyszedlem . Po wyjściu ze szpitala udałem się na policję .
Dowiedziałem się, że Andrzej został zamknięty na siedem lat za
napaść na mnie i okradzenie banku . Wróciłem do domu, poszedłem spać
. Tak skończyła się jedna z moich przygód .