Planeta Szkoła Mrocza




     Lena Piątkowska
  ,,Moja opowieść wigilijna"

     Pewnego zimowego dnia, kilka godzin przed Wigilią, wydarzyło się coś niesamowitego. Jeszcze wtedy nikt nie wiedział, co się stanie.
Razem z Jasiem i Polą bawiliśmy się w chowanego w domu Poli. Gdy mój przyjaciel próbował znaleźć miejsce, gdzie mógłby się schować, znalazł duży, czerwony przycisk.
- Lena, Pola, chodźcie szybko – krzyknął.
- Co się stało, Jasiu? - powiedziałam głośno z daleka.
- Znalazłem przycisk.
- Kliknij go - doradziła Pola.
    Jaś spojrzał na mnie, oczekując na zgodę, ponieważ byłam najstarsza. Bałam się, że coś może im się stać. Ale po krótkim zastanowieniu stwierdziłam, że możemy spróbować, z taką różnicą, że ja go kliknę.
    Po naciśnięciu przycisku w ścianie pojawiło się przejście, w którym było bardzo ciemno. Pola i Jaś się bali, więc podałam im rękę. Gdy weszliśmy, przejście się zamknęło i było widać tylko fioletowe światło. Było to portal, do którego niespodziewanie trafiliśmy.
Po przeniesieniu się tam widzieliśmy dużą fabrykę wykonaną z drewna. Miejsce to było bardzo świąteczne i wydawało się jakąś małą wioską. Na ziemi, dachach i choinkach znajdował się śnieg, który mimo słońca nie rozpuszczał się. Poszliśmy w stronę największego budynku, który zauważyliśmy. Zapukałam do drzwi, a dziewczynka z chłopcem schowali się na mną. Drzwi otworzyła nam mała, spanikowana postać. Szybko zorientowałam się, że był to elf.
- Yyyy... dzień dobry - powiedziałam grzecznie.
- Witajcie. Wchodźcie szybko do środka - powiedział szybko elf.
- Jak macie na imię?
- Ja jestem Lena, a to są Pola i Jaś. A ty jak masz na imię ?
- Jestem Antek .
    Antek zaprowadził nas do kuchni , gdzie zrobił gorącą czekoladę z piankami i szybko poszedł po innego elfa, którym była  kobieta. Miała na imię Laura. Gotowała posiłki dla reszty elfów. Skoro mieszkały tam elfy, to miałam nadzieję, święty Mikołaj też, ale jeszcze go nie spotkaliśmy. Za to widzieliśmy jeszcze kilka małych istot, na przykład elektryka, malarza, lekarza, nauczyciela i projektanta. Razem z projektantem poszliśmy do miejsca, gdzie tworzono zabawki.
 W tym miejscu znajdowało się kilka maszyn, długa taśma, ciągnąca się do pomieszczenia, gdzie pakowało się prezenty, które następnie lądowały na sankach. W pokoju, gdzie pakowano upominki, był szklany sufit. Elfy poprosiły nas, żebyśmy im pomogli.
Po godzinie pracy popatrzyłam na sufit, na którym widniało ogromne oko, którego nie było tam wcześniej. Zapytałam jednego z pracowników, co to takiego, a on zaczął panikować i kazał wszystkim się schować. Gdy oko zniknęło, z sekretarzem, którego po nas przysłano, poszliśmy do biura Świętego Mikołaja. Pola i Jaś czuli wielkie podekscytowanie, bo zawsze chcieli go spotkać. Dowiedziałam się, że tajemnicze oko na suficie to nieproszony gość, którego wszyscy się boją. Mikołaj też miał przeszklony dach i widział wszystko, co się działo. Źrenica pojawiła się jeszcze kilka razy do nastania nocy.
Wszyscy poszli spać, tylko nie ja i Święty Mikołaj. Rozmyślaliśmy, czym może być ta źrenica. Staruszek postanowił, że gdy pojawi się następnego dnia, to uruchomi alarm, żeby odstraszyć tajemnicze stworzenie. Poszłam spać, a kiedy się obudziłam, Pola i Jaś nadal spali. Gdy po obudzeniu wszyscy się przebraliśmy, poszliśmy do biura, gdzie czekał na nas święty Mikołaj. Po dziesięciominutowej rozmowie nad nami pojawiło się oko, staruszek kliknął duży, czerwony przycisk. I znowu niespodzianka! Przeniosło do naszego starego świata.
    Gdy znaleźliśmy się w domu, musieliśmy przygotowywać wszystko na Wigilię. Kiedy usiedliśmy do stołu, aby zjeść wigilijną kolację, rozmyślałam, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę. Po zjedzeniu każdy z nas dostał swój wymarzony prezent. Ja w jednym z moich upominków dostałam kartkę z wyjaśnieniami, co tak naprawdę się stało. A wydarzyło się coś niemożliwego, bo po wejściu do portalu zostaliśmy przeniesieni do kuli śnieżnej, a oko w górze, to osoba obserwująca wioskę z góry.
 Historia ta nauczyła mnie, że warto marzyć i wierzyć w cuda, bo nawet najbardziej niemożliwa historia może się wydarzyć.