Była Wielkanoc. Dziewczynka o
imieniu Agata, mająca 14 lat, myślała, że to będą zwykłe
święta. Lecz wszystko się zmieniło.
Już od rana nie mogła się doczekać śniadania. Jedzenie było
gotowe. Po uroczystej uczcie poszła do ogrodu szukać
niespodzianek. Znalazła kilka czekoladowych jajek. Po kilku
minutach zauważyła z daleka, pomiędzy drzewem a drewnianą
huśtawką, coś w trochę dziwnych kolorach. Świeciło się. Podeszła
bliżej. Gdy przyjrzała się z bliska, zobaczyła, że to jest
jajko. Agata je dotknęła. Po dotknięciu zaczęło się unosić.
Przeraziła się, ale postanowiła o tym nikomu nie mówić.
Od razu poszła z nim
do pokoju. Zaczęła się mu bliżej przyglądać. Szybko pobiegła po
lupę z salonu. Można powiedzieć, że bawiła się w detektywa,
tylko naprawdę. Po przemyśleniu całej sprawy stwierdziła,
że powinna wyszukać coś o latającym jajku w internecie.
Nic nie znalazła. Następnie, gdy już nie miała żadnych pomysłów,
zaczęła mówić do siebie albo może jednak do jajka:
- Jako, jajko, powiedz mi coś - mówiła ze znudzeniem
Agata.
- Coś - odpowiedziało.
- Co ty gadasz?! Ja się tyle męczyłam, żeby coś się o tobie
dowiedzieć - powiedziała ze zirytowaniem dziewczynka.
- Tak. Masz taką minę, jakbyś nigdy nie widziałaś gadającego
jajka - jajko powiedziało przemądrzale.
- Acha… To może nazwę cię Marek - zaproponowała.
- Dobra - odpowiedziało.
Agata i Marek bawili się znakomicie. Dziewczynka
nawet dowiedziała się o Marku dużo więcej. Na przykład, że może
spełnić kilka życzeń, a dokładnie trzy, ma 2000 lat.
Dwie godziny później Agata poprosiła o pierwsze
życzenie. Mieć 100 tabliczek czekolady, aby miała zapasy na
miesiąc. Następne było, żeby dostała nowy kwiatek do kolekcji.
Nad trzecim zastanawiała się pół godziny. W końcu
pomyślała o nim. Szybko poszła do łazienki.
Gdy wróciła, jajka nie było. Zaczęła szukać Marka
po całym pokoju. Od razu poszła jeszcze zobaczyć, czy może nie
zostawiła go na dworze. Wróciła z powrotem do pokoju. Agata już
myślała, że nigdy nie znajdzie jajka. Nagle zobaczyła malutkie
światełko pod łóżkiem. Od razu wiedziała, że to Marek.
- Czas na ostatnie życzenie - powiedziało.
- Moje życzenie to… Albo nie, weź przejdź na emeryturę. Jesteś
za stary - odpowiedziała.
- Na twoje życzenie, trele bele bum i bam, ona dla mnie chce
emeryturę i trach - wypowiedział życzenie Marek.
Bummmm!!!! I Marek zniknął.
Resztę dnia Agata spędziła na wykorzystywaniu czasu z rodziną.
Ale tego dnia nigdy nie zapomni.