Planeta Szkoła Mrocza
 


                                                                      
  Nicola Sosnowska
 „Magiczny lis”

            Działo się to w małym miasteczku. Za niewysokim wzgórzem, ukrytym w parku, rozciągała się biała równina, grubo pokryta puszystym śniegiem.
            Pod łapkami rudego jak jesienne liście lisa skrzypiał śnieg. Alice obserwowała go nieustannie. Tego jednak dnia jakiś nagły impuls sprawił, że postanowiła iść za nim. Oczywiście wiedziała, iż musi iść dość daleko od niego, ponieważ mógłby ją usłyszeć i się spłoszyć. Zwierzę przeszło pod świerkami, po czym dziewczyna zobaczyła coś niezwykłego. Uderzyła ją nagła fala przyciągających zapachów i dźwięków. Ujrzała jarmark, jakby świętowanie czegoś. Nie zobaczyła tu jednak ludzi, lecz magiczne stworzenia: elfy, centaury, wróżki. Postanowiła iść dalej za lisem, ale nigdzie go już nie było. Wszyscy byli ubrani w piękne stroje, takie jakie Alice wyobrażała sobie, czytając książki z gatunku fantasy. Zawsze marzyła o spotkaniu z elfem lub innym magicznym stworzeniem. A tu nadarzyła się taka okazja! Postanowiła podejść do jednej z elfek.
- Przepraszam, co tu świętujecie? - spytała dziewczynka.
Elfka spojrzała na nią ze zdziwieniem, następnie cicho powiedziała:
- Chodź za mną.
Jej głos był bardzo przyjemny. Alice, nie pytając o nic, poszła za nią. Gdy były już w ustronnym miejscu, elficka dziewczyna przemówiła:
- Um, ty jesteś człowiekiem, tak?
- Tak, a co? - odpowiedziała Alice.
- Nie spotykamy tu ludzi.
- A co to za miejsce?
- Kraina o nazwie Ubron - odrzekła elfka.
Zaraz potem dziewczyny przedstawiły się sobie. Okazało się, że istota, którą Alice spotkała, miała na imię Luna.
- Wiesz co, może wyjdźmy do twojego świata - oznajmiła Luna.
Alice się zgodziła. Elfka zaprowadziła dziewczynę pod te same świerki, przez które Alice weszła do tej magicznej krainy. Raptem Luna zaczęła mówić coś dziwnego:
- Sepluv ni oitamrofsnart.
Alice wystraszyła się, jednak po chwili zrozumiała, że elfka rzuca zaklęcie. Przeszły przez przejście i dziewczyna nie mogła oczom uwierzyć. Luna zmieniła się w lisa, tego samego lisa, którego Alice obserwowała obsesyjnie. Teraz jednakże nie słyszała lisich pisków, tylko najzwyklejszą mowę. Lisiczka wytłumaczyła dziewczynce, iż w myślach rzuciła zaklęcie, dzięki czemu tylko Alice ją rozumie.
Od tego czasu dziewczynki spotykały się codziennie, raz w świecie jednej, raz w
drugiej. Zostały prawdziwymi przyjaciółkami, z niecodziennym sekretem.