Planeta Szkoła Mrocza
 

Wiktoria Kowalska
Przygoda wakacyjna
    Najlepszy dzień w roku szkolnym to oczywiście jego zakończenie. Każdy cieszył się z tego faktu i chciał, aby wakacje w tym roku trwały jak najdłużej. Ja bardzo oczekiwałam dnia, gdy pojadę na obóz strażacki. Miałam na niego pojechać z Marysią, Asią, Julitą oraz moją siostrą. Mimo  że o obozie wiedziałam wcześniej, to zaczęłam pakować się dopiero jeden dzień przed nim. Jakoś wcześniej nie mogłam się do tego zabrać.
   Gdy w końcu przyszedł dzień wyjazdu na obóz, byłyśmy podekscytowane. Wyruszyłyśmy wczesnym rankiem. Obóz odbywał się w Pile-Młyn. Gdy dotarłyśmy na miejsce, ujrzałyśmy piękne duże jezioro. Byłyśmy jeszcze trochę zaspane, ale ciekawe tego, co nas czeka. Najpierw wszyscy zebraliśmy się przed bramą, a opiekunowie zaczęli przydzielać nas do poszczególnych namiotów. Otrzymałyśmy namiot numer 10. Byłam w nim ja, a razem ze mną Julita, Julia, Marysia, Asia, Kaja, Zosia, Julia oraz Róża. Już na samym początku wszystkie się polubiłyśmy i zaprzyjaźniłyśmy. Naszym pierwszym zadaniem było wymyślenie nazwy oraz zrobienie totemu. Nazwałyśmy się ,,Dzikie Koty", a na naszym totemie widniała kocia łapa oraz nawa drużyny. Wykonałyśmy go z tego, co znalazłyśmy w lesie. Wyszedł naprawdę ładnie. Inne nasze zadania to m.in. ćwiczenia z musztry, pierwszej pomocy czy zrobienie flagi obozowej, która wyszła pięknie. Niestety, następnego dnia padał deszcz i trochę się rozmyła. Świetnie bawiłyśmy się przy każdym zadaniu. Któregoś dnia nadeszła nasza kolej na objęcie warty. Najtrudniejsze było ustalenie, w których godzinach dane osoby będą miały wartę. Moja pierwsza warta przypadła mi z Zosią od godziny 500 do 700. Ja obudziłam się chwilę przed 500. Przed nami wartę miała Julia i Julita. Gdy ja z Zosią zmieniałyśmy się wartą z dziewczynami, to dowiedziałyśmy się, że Julita się nie obudziła i Marysia poszła za nią na wartę z Julią i Asią. Lecz najśmieszniejsze było to co dziewczyny powiedziały nam później. Zostały zaatakowane przez lisy. Na szczęście nic im się nie stało. Gdy pytałam się o szczegóły, Julia powiedziała:
- One nas okrążyły. Marysia schowała się w łazience i się nie odzywała. Bałam się o nią!
- A ja bałam się o ciebie! - odpowiedziała Marysia.
     Po tej rozmowie byłyśmy trochę przerażone, ale na szczęście mi i Zosi nic takiego się nie przydarzyło. Widziałyśmy je tylko przed bramą. Drugą wartę miałam już z Marysią. Była to warta dzienna od 1300 do 1500. Lecz na niej nie działo się nic ciekawego i ekscytującego. W sobotę miałyśmy podchody oraz ognisko i świetnie się bawiłyśmy. Następnego dnia wszyscy poszliśmy do parku linowego. Nie był to mój pierwszy raz w parku, ale bardzo się cieszyłam, że tam idziemy. Bez trudu z dziewczynami pokonałyśmy całą trasę. Gdy wróciłam z obozu do domu, byłam zmęczona, ale pełna wrażeń i nowych doświadczeń.
    I tak zakończyła się moja wakacyjna przygoda. Bardzo się cieszę, że mogłam poznać tylu nowych ludzi. Były to udane wakacje.