Planeta Gimnazjum
 Szkoła Podstawowa Mrocza
                                                                                                             
fot. Weronika Baranowska

 

Szymon Klodziński, Śnieżny wypadek


Pewnego ranka wstałem z łóżka o godzinie 6:00, a gdy odsłoniłem okno, zauważyłem pełno śniegu. Po śniadaniu poszedłem się spakować do szkoły, ubrałem buty, rękawiczki i czapkę oraz ciepłą zimową kurtkę z futerkiem. Gdy otworzyłem drzwi, zawiał mocny i zimny wiatr, który niósł ze sobą śnieg. Wyszedłem z domu, aby iść do szkoły uczyć się, tak jak każdego dnia oprócz weekendu. Śnieg pod butami miło "chrupał" i lepił się, ponieważ temperatura była na plusie. Idąc do szkoły, napotkałem dzieci, które rzucały śnieżkami  po czyichś oknach. Podszedłem do nich i zwróciłem im uwagę, aby nie rzucały śnieżkami po oknach, ponieważ mogą zbić okno i narobić innych szkód.
Dziecko odpowiedziało:
- Nudzi  nam się, więc rzucamy sobie śnieżkami.
- Nie możecie rzucać po oknach - odpowiedziałem stanowczo.
           Chłopcy mnie nie posłuchali, a po chwili jeden z chłopców rzucił śnieżką w okno, okno się rozbiło i rozległ sie wielki huk. Chłopcy się przestraszyli i zaczęli uciekać. Po chwili zdecydowałem się iść zapytać, czy nic się nie stało, gdyż młodzi chuligani strasznie rozbili szybę. Podchodząc do drzwi, zerknąłem kątem oka w to rozbite okno i zauważyłem, że tam w środku mieszkania leży nieprzytomny starszy pan. Wskoczyłem do pokoju przez rozbite okno. Udzieliłem pierwszej pomocy temu poszkodowanemu panu oraz zadzwoniłem na pogotowie. Po 4 minutach przyjechało ratownictwo medyczne i zabrali starszego pana do szpitala. Poszedłem do szkoły i się uczyłem jak zwykle. Wróciłem do domu i o wszystkim opowiedziałem rodzicom. Rodzice byli ze mnie dumni.
Po tygodniu postanowiłem odwiedzić poszkodowanego pana, któremu dzieciaki rozbiły okno. Wszystko było już dobrze i podziękował mi, że uratowałem mu życie.
Ta historia dużo mnie nauczyła, a zwłaszcza tego, że nie wolno być obojętnym i beztroskim.