Uwaga!
Trwa Konkurs na najpiękniejszą ilustrację do lektury.
1. W Konkursie biorą uczniowie SP w Mroczy.
2. Należy wykonać ilustrację do samodzielnie wybranej
lektury.
3. Technika i format dowolne.
4. Zdjęcia prac przesyłamy na adres:
romuald65@wp.pl
Konkurs trwa do końca maja. Najpiękniejsze
prace zostana zaprezentowane w "Planecie".
UWAGA! Inne konkursy
Planety w roku szkolnym 2023-2024!
Teksty i zdjęcia przesyłamy na e-mail:
romuald65@wp.pl
Konkurs Literacki - temat związany z życiem dzieci
i młodzieży
1. W maju jury
Planety
wybierze najciekawsze publikacje
zamieszczone na łamach
Planety
i nagrodzi autorów.
2. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP
w Mroczy.
3. Pojęcie publikacja oznacza dowolny własny tekst o
charakterze prasowym lub literackim, np: reportaż,
esej, opowiadanie, wiersz.
4. Jury nie ogranicza tematyki oraz objętości
publikacji.
5. Kryteria oceny: atrakcyjność treści, waga
przesłania, konstrukcja i język publikacji.
6. Ostateczny termin nadsyłania utworów: 20 maja
2024 r.
Literacki Konkurs
Regionalny
1. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP
w Mroczy.
2. Należy nadesłać własny tekst związany z historią
lub współczesnością naszego regionu.
3. Pojęcie tekst oznacza opowiadanie, wiersz lub
esej.
4. Jury nie ogranicza tematyki oraz objętości
publikacji.
5. Kryteria oceny: atrakcyjność treści, waga
przesłania, konstrukcja i język publikacji.
6. Ostateczny termin nadsyłania tekstów: 20 maja
2024 r.
KONKURS
FOTOGRAFICZNY
Najpiękniejsze miejsca naszej okolicy oraz miejsca
uświęcone tradycją
1. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP
w Mroczy.
2. Należy nadesłać zestaw 5-10 zdjęć
najpiękniejszych miejsc naszej okolicy lub miejsc
uświęconych tradycją.
6. Ostateczny termin nadsyłania zdjęć: 20 maja 2024
r.
Konkurs
Plastyczno-Literacki
1. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP
w Mroczy.
2. Należy nadesłać własnoręcznie wykonaną ilustrację
do wybranej lektury.
6. Ostateczny termin nadsyłania zdjęć: 20 maja 2024
r.
Antonina Wojtczak
"Niby gwiazdy"
Był wietrzny, grudniowy poranek. Szedłem wśród
szarych kamienic z torbą zakupową w ręce. Chłodne
powietrze muskało moją skórę, a niewielkie kałuże
chlapały na boki, gdy tylko na nich stawałem.
Szedłem pod górkę, lecz niewielka zawartość
reklamówki nie utrudniała mi drogi. Zawierała tylko
najpotrzebniejsze produkty, bo moja rodzina zawsze
była zmuszona do oszczędzania. Łagodnie mówiąc, nie
byliśmy najbogatsi, a cała sytuacja uległa
pogorszeniu po zeszłorocznej śmierci taty. Za życia,
mimo niewielkiej pensji, utrzymywał naszą rodzinę, a
mama dorabiała w pobliskim kiosku, choć nie
stanowiło to znaczącej pomocy. Tata zmarł nagle, a
mama łapała się każdej możliwej pracy, aby zapewnić
mi i mojej siostrze dotychczasowe życie. Widziałem
ile ją to kosztowało. Starałem się jej jakoś pomóc i
dorabiałem niewielkie pieniądze, wyprowadzając na
spacer psy sąsiadów. Jednak teraz zbliżały się
święta, a ja nie chciałem pozwolić, aby moja rodzina
obchodziła je bez tradycyjnych prezentów ani
dwunastu potraw, które kiedyś mimo wszystko zawsze
udawało się zrobić. Wpadłem więc na plan, że
zatrudnię się w cukierni, należącej do mamy mojej
najlepszej przyjaciółki. Pracę miałem zacząć już za
parę godzin, więc mimo wiatru, który wiał mi w oczy,
starałem się iść żwawo, odliczając w głowie rytm
każdego kroku.
- Daniel! Zaczekaj! – usłyszałem
nagle znajomy głos. Odwróciłem się, a na mojej
twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Kliknij
tu i przeczytaj całość
Mikołaj Bednarski
Opowieść
o bokserze, który przekroczył
granice
Wychowałem się w skromnej wiosce, gdzie marzenia
o wielkich ringach były odległe jak horyzont.
Pewnego dnia, gdy przeglądałem strych,
natrafiłem na bardzo zakurzone pudło. Było w nim
bardzo wiele ksiąg, lecz moją uwagę przykuła
okładka zatytułowana "Quo vadis". Zaciekawiony
swoim znaleziskiem zacząłem ją czytać i
natrafiłem na bohatera, który nazywał się Ursus.
Posiadał on niezwykłą siłę, determinację i
uczciwość.
Jego postać wzbudziła we mnie ogromne pragnienie
osiągnięcia czegoś wielkiego. Ursus stał się moim
przewodnikiem w dążeniu do celu. Jego nieugięta
postawa, odwaga i determinacja zainspirowały mnie
do podjęcia wyzwania, jakim był świat boksu. Więc
zacząłem trenować boks, nie tylko jako sport, ale
jako środek wyrażenia mojej determinacji i siły
wewnętrznej. Właśnie te cechy, które przeczytałem
o Ursusie, stały się fundamentem mojego rozwoju
jako boksera.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Marianna Wegner
"Pracowite
święta"
Jestem świąteczną elfką,
która pracuje u boku Świętego Mikołaja. Staram się
wypełniać moją pracę jak najlepiej, wraz z elfami
kochamy tu pracować. Czasami praca daje nam w
kość, ale warto dla tych uśmiechających się twarzy
dzieci, cieszących się z upominków, ciężko
pracować! Święty Mikołaj bardzo docenia cały nasz
wysiłek, ponieważ dzieci z całego świata
cieszą się z prezentów, które dostają w święta
Bożego Narodzenia.
Wczorajszy dzień nie był
zwykłym dniem, był to 24 grudnia - dzień, w którym
nie ma czasu na najmniejsze głupoty, dzień, w
który bardzo liczy się czas. Aby praca w tym
szczególnym bożonarodzeniowym dniu przebiegała
sprawniej, warsztat, w którym pracuję, został
podzielony na pięć oddziałów. Znajduje się tutaj
oddział budujący, malujący, ozdabiający,
dopracowujący i pakujący zabawki. Ja należę do
tego ostatniego, najlepszego oddziału - pakuję
zabawki!
Kiedy wszyscy, właśnie w
ten wyjątkowy dzień - 24 grudnia, darzą się wielką
sympatią, miłością i szacunkiem, zawsze znajdzie
się ktoś, na przykład para elfów, która musi się
pokłócić o najmniejszy szczegół.
- Myślę, że niebieska kokarda jest lepszą opcją -
powiedział Kevin.
- A ja myślę, że czerwona, będzie pasować do oczu
robota - odpowiedział Leo.
Niebieska! Nie, czerwona! Niebieska! Czerwona!
Niebieska! - przekrzykiwały się elfy.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Oliwier
Mróz
"Sen"
Święta Bożego
Narodzenia zbliżały się coraz bardziej, a ja coraz
bardziej byłem zasmucony tym faktem. Kolejne
święta zapowiadały się buro, szaro i ponuro. Co to
za święta bez śniegu? - pomyślałem zrezygnowany.
Eh, lepiej, żeby przyszły później, kiedy napada
śnieg i będzie mroźno - rozmyślałem po cichu.
Jednak wiedziałem, że to niemożliwe, jestem tylko
nastolatkiem mającym swoje upodobania co do tego,
jak powinny wyglądać święta, a to jak będą
wyglądały nie jest uzależnione ode mnie, ale od
pogody.
Był już wieczór, jednak u siostry w pokoju
zobaczyłem zapalone światło:
- Co robisz? – zapytałem, uchylając drzwi do jej
pokoju.
- Wiesz co, tak jakoś naszło mnie na wspomnienia i
oglądam nasze zdjęcia z poprzednich lat- odparła
moja młodsza siostra.
- O, to widzę, że masz podobnie jak ja i też
marzysz o białych świętach! – zasugerowałem,
widząc, że trzymała w ręku zdjęcie zaśnieżonych
drzew.
- Oczywiście, że tak, a kto nie marzy!- zawołała.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Izabela Mróz
„Zimowa
historia Harrego”
To był piękny, zimowy
dzień. Obudziłam się bardzo wcześnie i poszłam do
pokoju Harrego zobaczyć czy on również się obudził.
Harry i ja już byliśmy ubrani i poszliśmy do kuchni
na pyszne świąteczne śniadanie, które przygotowała
dla nas mama. Po śniadaniu zapytałam
- Mamo czy możemy iść nad zamarznięty staw?
Mama powiedziała
- Pod żadnym pozorem nie możecie iść nad zamarznięty
staw, gdyż lód może być kruchy i może się załamać!
Więc zapytaliśmy
- A możemy iść na spacer?
- Tak, możecie, ale nie zbliżajcie się do stawu-
odpowiedziała mama.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Cyprian Hamowski
Recenzja filmu „Aquaman i Zaginione Królestwo”
W miniony weekend wybrałem się ze znajomymi do kina na
film „Aquaman i Zaginione Królestwo” To
kontynuacja dzieła „Aquaman”. Ekranizacja
komiksu okazała się iście amerykańską superprodukcją.
Tytułowy Aquaman był władcą
Atlantydy. Początkowo niezbyt dobrze sprawdzał się w
tej roli, ponieważ pod jego panowaniem, po raz
pierwszy w historii, teren zagubionego, podwodnego
miasta został okradziony. Okazało się, że zbrodnię
popełnił słynny i wcześniej przez niego znany „Black
Manta” wraz z jego poddanymi. Celem antagonisty było
zebranie wszystkich możliwych zasobów do odbudowania
jego zbroi.
Bohater szukał surowców
miesiącami, aż natknął się na „czarny trójząb”. Po
podniesieniu przedmiotu przez Black Mantę została
ukazana retrospekcja dawnej bitwy pomiędzy
mieszkańcami legendarnej Atlantydy, na której czele
stał król Nexus, a starożytnymi wojownikami
przeklętego władcy czarnego trójzębu. Walkę
ostatecznie wygrał król Atlantydy wraz z poddanymi.
Zwycięzca rzucił na pokonanych czar i wyklął ich na
wieki. Przegranych umieścił w lodowych, przeklętych
bryłach już „na zawsze”. Trójząb został zatopiony
daleko od Atlantydy, w wypadku jakby ktoś chciał go
odnaleźć. Czy komuś się to uda..? Po zebraniu
surowców, wykonaniu dział oraz odbudowie zbroi zaczęła
się bitwa…
Chcesz dowiedzieć się, jak zekranizowano
najciekawsze zakończenie „universum Aquamana”?
Zachęcam do jego obejrzenia. Koniecznie musisz
się wybrać do kina, bo to film, który trzeba zobaczyć
na wielkim ekranie. Jest bardzo interesujący, bogaty w
konteksty kulturowe, na pewno bardzo ci się
spodoba. Zrobił na mnie wrażenie, to kino przypadło mi
do gustu, chętnie kiedyś obejrzę film jeszcze raz.
Cyprian
Hamowski
„Moja
opowieść wigilijna”
Działo się to w tym roku. W czasie świąt Bożego
Narodzenia mieliśmy jechać w góry, spędzić tam miło
czas.
Planowaliśmy wyjechać tydzień
przed Wigilią. Spakowaliśmy się, sprawdziliśmy, czy
wszystko mamy i wyruszyliśmy w drogę.
W pierwszym momencie musieliśmy
się zatrzymać na stacji benzynowej, aby zatankować
samochód. Tata podszedł do kasy, chciał zapłacić, po
czym okazało się, że płatność się nie udała.
Spróbował jeszcze raz i kolejny, ale wciąż mu się
nie udawało. Przyszła więc mama, przyłożyła kartę
płatniczą do czytnika i sytuacja się powtórzyła. Nie
wiedzieliśmy, o co chodzi. Rodzice zastanawiali się,
co jest nie tak. Tata miał w zapasie jeszcze trochę
benzyny, zatankował i pojechaliśmy na kolejną
stację. Sytuacja się powtórzyła. Okazało się, że
karty bankowe rodziców zostały zablokowane przez
niewiadomą im przyczynę
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Kacper
Klebs
„Opowieść
wigilijna”
Zbliżała się już godzina 16, za
godzinę będą goście. Adam z mamą zaczęli gotować
kolację, jednak coś im nie pasowało. Przygotowywane
jedzenie przestało się robić. Nikt nie wiedział, co
się dzieje.
Gdy goście już przybyli, nagle
wyłączył się prąd. Wszyscy się przestraszyli, ponieważ
piekarnik i kuchenka są na prąd. Inni sąsiedzi mieli
prąd, każdy oprócz nas.
Rodzina usiadła przy stole, odmówiła modlitwę.
Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Ta Wigilia będzie inna, jak nigdy. Nie będzie 12
potraw, ale jesteśmy razem, a to jest najważniejsze –
oznajmiła mama Adama.
Po długiej chwili w domu zaczęło szumieć, cała rodzina
się przestraszyła. Nagle w domu pojawiły się duchy
zmarłych osób z rodziny Adama. Nikt nie mógł uwierzyć,
ale każdy bardzo się ucieszył. Spędzili święta razem.
- Po chwili obudziłem się! - powiedział Adam.
- Ten sen był bardzo ciekawy i pouczający-
odpowiedziałem.
Już teraz wiemy, co jest
najważniejsze w święta. Nie prezenty, nie jedzenie, a
nasza rodzina. To ona daje nam szczęście!
Martyna
Najdowska
„Świąteczna
pomoc "
Pewnego dnia przygotowywałam się do
Wigilii. Wszyscy zabierali się do pracy w domu. Mama
krzątała się w poszukiwaniu bombek.
-
No, gdzie one się podziały? - mówiła do siebie.
-
Mamo, a sprawdzałaś w kartonie na strychu?
-
Hm, nawet o tym nie pomyślałam. Mogłabyś sprawdzić?
- zapytała.
-
Oczywiście, już idę. - odpowiedziałam.
Gdy
ruszyłam po schodach na strych, usłyszałam jakieś
szmery. Bardzo się wystraszyłam i zwątpiłam, aby tam
iść. Nagle usłyszałam jakiś głos.
-
O nie, kolejny wypadek w nowym roku. Wielkie nieba,
szef mnie zwolni - coś mówiło.
Postanowiłam odważyć się i wejść do środka.
Przeraziło mnie to, iż nikogo nie zauważyłam,
mogłabym przysiąc, że usłyszałam czyjś głos. Po
chwili ujrzałam dym unoszący się w rogu
pomieszczenia. Odważnie ruszyłam, by sprawdzić, co
jest tego przyczyną.
Kiedy
podeszłam do dymowiska, zobaczyłam małą istotkę.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Martyna
Najdowska
„Przyśnione święta"
Nazywam się Helena Dowbor,
mieszkam niedaleko Warszawy. Mamy 1939 rok, czyli czas
wojny.
Zbliżają się święta, więc z całą rodziną mamy
mnóstwo pracy. Trzeba nakarmić świnie, podać paszę
kurom i wydoić krowy. Ach! Ciekawe, jak by to było w
przyszłości...
- Helka, mama mówi, że masz już przestać pisać ten
pamiętnik i iść spać, bo jutro jest dużo roboty -
przerwał mi moje przemyślenia Stefek.
- No dobrze - odpowiedziałam.
Obudziłam się w dosyć dziwnym
miejscu. Było tu pełno zabawek, białe ściany, wielkie
lustro, o którym zawsze marzyłam i nie moje, obce
posłanie. Bardzo się przeraziłam, ale uznałam, że
położę się jeszcze na chwilkę i wszystko wróci do
normy.
Gdy otworzyłam znów oczy, nic się nie zmieniło.
Wyszłam więc z pokoju i moim oczom ukazał się jakże
bogaty wystrój. Wszystko było pozłacane, szare ściany,
ogromne okno z widokiem na zaśnieżoną panoramę miasta
oraz kręte schody ze szklaną barierką. Na parterze
znajdowała się przepiękna kuchnia z czarnym aneksem
kuchennym i kuchenką elektryczną. Tuż obok znajdował
się salon z piękną, białą kanapą, dwoma fotelami i
choinką u boku, a na ścianie wisiało jakieś dziwne
urządzenie, które mówiło o jakiejś nadchodzącej
zmianie klimatu.
Nagle usłyszałam otwierające się
drzwi, a w nich jakąś obcą kobietę.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Marta
Reimann
„Święta bez cioci”
Działo się to pewnego zimowego dnia. Był to
dwudziesty czwarty grudnia. Tego dnia jest Wigilia.
Od rana przygotowywaliśmy potrawy, w międzyczasie
śpiewaliśmy kolędy. Szykując potrawy, pomyślałam, że
brakuje mi mojej cioci. W tym momencie ogarnął mnie
smutek. Minął rok, od kiedy nie ma jej z nami. Była
dla mnie bardzo ważną osobą. Bardzo dużo czasu z nią
spędzałam.
Dochodziła
godzina siedemnasta, zaczęliśmy nakrywać do stołu.
Nagle zadzwonił drzwiowy dzwonek, otworzyłam.
Zobaczyłam kobietę podobną do mojej cioci.
-
Dobry wieczór - powiedziałam.
-
Dobry wieczór - odpowiedziała kobieta.
-
Zapraszam, niech pani wejdzie i zje z nami kolację
wigilijną.
-
Dziękuję za zaproszenie.
-
Niech pani usiądzie.
Kobieta usiadła na miejscu mojej cioci. Kiedy
zdejmowała kurtkę i czapkę, była bardzo do niej
podobna.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Lena Piątkowska
"Moja opowieść
wigilijna"
Pewnego zimowego dnia, kilka godzin przed Wigilią,
wydarzyło się coś niesamowitego. Jeszcze wtedy nikt
nie wiedział, co się stanie.
Razem
z Jasiem i Polą bawiliśmy się w chowanego w domu
Poli. Gdy mój przyjaciel próbował znaleźć miejsce,
gdzie mógłby się schować, znalazł duży, czerwony
przycisk.
-
Lena, Pola, chodźcie szybko – krzyknął.
-
Co się stało, Jasiu? - powiedziałam głośno z daleka.
-
Znalazłem przycisk.
-
Kliknij go - doradziła Pola.
Jaś spojrzał na mnie, oczekując na zgodę, ponieważ
byłam najstarsza. Bałam się, że coś może im się
stać. Ale po krótkim zastanowieniu stwierdziłam, że
możemy spróbować, z taką różnicą, że ja go kliknę.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Mikołaj
Bednarski
"Święty
Mikołaj naprawdę istnieje"
Pewnego
zimowego wieczoru, siedziałem wraz z Oskarem nad
ogniskiem i rozmawialiśmy.
-
Wiesz, Mikołaj, że mój dziadek nadal wierzy w
Świętego Mikołaja - powiedział Oskar.
-
Przecież twój dziadek ma już 70 lat, a nadal w niego
wierzy. Dziecinne - śmiałem się.
-
A co w tym śmiesznego. Jeśli chce to niech wierzy.
-
Ale w tym wieku to już raczej dziwne.
W
pewnym momencie naszą rozmowę przerwał dziwny szmer
z krzaków.
-
Słyszałeś te dziwne dźwięki? - zapytał przestraszony
Oskar.
Kliknij
tu i przeczytaj całość.
Julian
Gacka
"Świąteczne obowiązki"
Gdy
dotarliśmy i rozłożyliśmy sprzęt, czekaliśmy aż ryba
pociągnie za spławik. Po kilku minutach coś
pociągnęło za haczyk, ale podczas wyciągania ryby z
wody zerwała się i uciekła. Nie poddawaliśmy się
i wierzyliśmy, że złapiemy te trzy obiecane karpie,
aż nagle wędka się wygięła. Byliśmy tak zaskoczeni,
że prawie upadłem, ale za to z wody okazał nam się
piękny karp. Bez chwili zwątpienia wrzuciliśmy go do
wiadra i czekaliśmy na następne brania. Po kolejnych
minutach mieliśmy kolejne branie i kolejnego karpia.
Za trzecim razem złapaliśmy ładnego sandacza, a
następnie ogromnego szczupaka. Po szczupaku
złapaliśmy ostatniego trzeciego karpia.
Kliknij
tu i przeczytaj całość
Amelia
Klimek
"Świąteczna przygoda"
Pewnego
wigilijnego wieczoru, gdy zasiedliśmy do kolacji,
usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Tata szybko poszedł
otworzyć.
- Dobry wieczór! Zabłądziłem, nie wiem jak znaleźć
drogę powrotną - powiedział gość.
- Dobry wieczór! Chętnie pomogę, ale może chce pan
najpierw zjeść z nami kolację? - zapytał tata.
- Tak, z chęcią! - oznajmił gość.
Przybysz od razu wszedł do środka. Zjedliśmy kolację i
poszliśmy na pasterkę. Gdy wróciliśmy, było późno.
Wchodząc do pokoju, zapaliłam światło i oniemiałam z
wrażenia:
- Mamo, tato szybko chodźcie! - zawołałam.
- O co chodzi? - zapytała mama.
- Niesamowite! - powiedział tata.
Pod choinką
leżało mnóstwo prezentów. Znaleźliśmy też karteczkę z
napisem "Dziękuję za cudowną Wigilię
i zostawiam podziękowanie".
To były cudowne święta.
Martyna
Najdowska
„Nasze tradycje świąt
Bożego Narodzenia”
Na świece można spotkać miliony tradycji
bożonarodzeniowych, ale może by tak przyjrzeć się
naszemu czczeniu Narodzenia Zbawiciela w dokładniejszy
sposób?
Zacznijmy od dwunastu potraw na wigilijnym stole. W
naszych czasach uznajemy to za symbol dwunastu
Apostołów, którzy zasiadali z Jezusem do ostatniej
wieczerzy. Jednakże dawniej uznawano to za symbolikę
dwunastu miesięcy. Mieszkańcy domu przyrządzający
potrawy robili to z myślą, by podziękować Bogu za
miniony rok.
Następnym zwyczajem jest
zostawienie wolnego miejsca przy stole. Współcześnie
uważamy to za wolne miejsce dla niespodziewanego
goście. Jednak ta tradycja pochodzi już z czasów
słowiańskich, kiedy to zostawiano miejsce dla dusz
umarłych.
Wszyscy uwielbiamy ubieranie
choinki. Ma to nam dać poczucie zbliżających się świąt
oraz charakter ozdobny. Ta tradycja przywędrowała do
nas z Niemiec, ale czy wiemy, że już za czasów naszych
pradziadów też ubierano "choinkę"? Ale inaczej to
wyglądało.
Kiedyś wieszano pod sufitem gałązki jakiegoś świerku
albo nawet obcięty czubek choinki i przyozdabiano je
np. owocami, cukierkami, orzechami, kolorowymi
bibułkami. Taką ozdobę nazywano podłaźniczką. Do
dzisiaj można zobaczyć je w niektórych miejscach na
południu Polski, np. w Beskidach.
I bardzo piękna tradycja
dzielenia się opłatkiem. Najpopularniejsza czynność
naszego wigilijnego wieczoru. Zazwyczaj życzymy sobie
"wesołych świąt", dużo uciech finansowych czy po
prostu szczęścia. Ale najważniejszym z tych wszystkich
pragnień jest życzenie sobie zdrowia, gdyż jest ono
najważniejsze. Dzielmy się dobrem.
I nie zapominajmy o
religijnym przesłaniu świąt Bożego Narodzenia.
Choinki
już czekają... Galeria Amelii Klimek. Kliknij tu,
żeby obejrzeć
Marcelina Jeszke
Dramat
w ferie
Nancy Rose z jej mężem
Tomem i małą córką Ronnie pojechali na ferie w
góry. Miał to być miły rodzinny wypad na narty,
snowboard, potem termy, a na koniec gorąca
czekolada, ale coś poszło nie tak... Na miejsce
dotarli w poniedziałek, był wieczór więc tylko
rozpakowali walizki, zeszli na kolację do
hotelowej restauracji, poszli spać. Nazajutrz,
rano około dziewiątej, gdy się obudzili, zjedli
śniadanie. Wszystko wskazywało na to, że wyjazd
będzie udany. Pogoda zapowiadała się świetnie nie
tylko na ten dzień, ale na całe 10 dni pobytu.
Cała rodzina, ubrana w stroje narciarskie, zeszła
na dół. Tom zamówił taksówkę i pojechali na stok.
Bawili się wspaniale. Ronnie uczyła się jeździć,
chciała zostać zawodową narciarką jak dorośnie.
Mama kupiła jej narty, kask i gogle, wszystko
fioletowe, w ulubionym kolorze dziewczynki.
Wydawało się, że jest jak w bajce, ale do czasu.
W drodze powrotnej rodzice zauważyli
małą restaurację nieopodal lasu, a jako że wszyscy
byli już głodni, to postanowili się tam zatrzymać.
Mała skończyła jeść szybciej niż rodzice i
zapytała, czy może pójść ulepić bałwana na placu
zabaw tuż obok restauracji. Był na niego widok z
okna przy stoliku pary, więc się zgodzili.
Widzieli ośmioletnią córkę bawiącą się na śniegu,
ale nagle Ronnie zniknęła im z oczu.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Świat w bieli,
grudzień 2023 r.
Tymon
Pokrzywka
"Wskrzeszenie
miłości"
Działo się to od razu po ponownym zabraniu
Eurydyki do królestwa Hadesu. Orfeusz
postanowił spróbować po raz drugi wyciągnąć
swoją miłość z krainy śmierci.
Gdy bohater wstąpił
do królestwa boga Hadesa, ujrzał Cerbera, który na
jego widok za-czął merdać ogonem i przepuścił
mężczyznę. Kiedy Hades ujrzał muzyka, zdenerwował
się, lecz po błaganiach Orfeusza dał mu drugą
szansę. Niestety, ta była o wiele trudniejsza. Miał
za zadanie zabić martwego lwa nemejskiego, którego
Hades wskrzesił. Mężczyzna się chwilę zastanowił i
stwierdził, że wie, jak go zabić, ponieważ lubił
księgi i znał historię o Herkulesie.
- Zgadzasz się? - spytał się Hades.
- Tak - odpowiedział pewny siebie muzyk.
- Więc wstąp na arenę.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Marta Reimann
"Pomocna dłoń”
Pewnego ciepłego,
marcowego dnia pojechałam do Samarii. Leciałam
samolotem czternaście godzin. Gdy dotarłam na
miejsce, poszłam do hotelu odłożyć bagaże. Było już
późno i poszłam spać.
Następnego dnia rano obudziłam się i zjadłam
śniadanie. O godzinie czternastej zaczęłam myśleć,
co będę robić. Po chwili przyszedł mi do głowy
pomysł, że pójdę do miasta. Przechodząc ulicami,
obok rynku zobaczyłam sklep z ładnymi rzeczami.
Weszłam i kupiłam sukienkę, która pięknie
błyszczała. Wychodząc ze sklepu, zauważyłam leżącego
na ziemi, pobitego człowieka...
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola
Sosnowska
Recenzja książki
„Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi”
Niedawno
przeczytałam interesującą lekturę. "Felix, Net i Nika
oraz Gang Niewidzialnych Ludzi" autorstwa Rafała Kosika
to książka pełna przygód, która zachwyciła mnie
już od pierwszych stron. Akcja toczy się w Warszawie,
gdzie bohaterowie - gimnazjaliści: Felix, Net i Nika,
przez przypadek odkrywają tajemniczy Gang Niewidzialnych
Ludzi. Owa grupa przyjaciół, przeżywając swój pierwszy
rok w nowej szkole, pakuje się we wszelkie możliwe
kłopoty. Często biorą oni udział w różnych
niebezpiecznych, lecz jakże fascynujących wydarzeniach.
Czytaj dalej.
Martyna
Najdowska
" Poranek"
Czekam już drugi wiek za tobą.
Nikt mi ciebie nie zastąpił, czekałem, czekam i będę
czekał.
Biały grudzień minął żwawo, styczeń również.
Rzeka ma kochana wyśpiewuje mi co noce, że gdzieś
jesteś, zaraz wrócisz.
Lecz co mi po tym, jak Ty nawet nie chcesz wracać.
Nagle z rana słyszę kroki, widzę ciebie, patrzysz na
mnie.
Patrzysz na mnie, a więc jesteś – odeszłaś, więc cię
nie ma.
Twe oczy białe niczym śnieg, a twa dusza krwista z
rozpaczy.
Widzę Ciebie - to mój czas, pora wstawać.
Wakacje minęły tak szybko... Ale lato to także czas
wytężonej pracy, by nie zabrakło chleba. Żnwa w
obiektywie Żuzanny Szymańskiej:
kliknij
tu.
"Konkurs na najładniejszą ilustrację do wybranej
książki" zakończony(maj 2023 r..
Prezentujemy prace
dotychczas zakwalifikowane do finału.
Martyna
Najdowska, Nicoal Sosnowska
"Reportaż z podróży"
pomnik: Wojtek - miś
adoptowany przez żołnierzy 22 kompanii zaopatrywania
artylerii w 2. Korpusie Polskim
Zwiedzanie
zaczęliśmy od miejscowości, w której urodził się i
dorastał Józef Wybicki, czyli Będomina, gdzie znajduje
się Muzeum Hymnu Narodowego. Józef Wybicki był autorem
tekstu "Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”, który
znakomicie sprawdza się jako hymn narodowy Polski pod
tytułem "Mazurek Dąbrowskiego".
Zwiedziliśmy rezydencję poety, która przybliżyła nam
czasy, kiedy w Polsce panowały czasy zaborów. Dworek
był koloru białego, wokół domu rosną zabytkowe dęby,
piękne kwiaty, różnego rodzaju drzewa. Nieopodal widać
ławeczki, na których można usiąść i godzinami
podziwiać cudny krajobraz pobliskiego lasu i dworu.
Gdy
weszliśmy do wnętrza, ujrzeliśmy piękny, starodawny
salon. Znajdowała się w nim urokliwa sofa, po bokach
znalazły się dwa fotele, a na środku umieszczono
stolik kawowy, który stał na cudnym, starym dywanie. W
pomieszczeniu znalazła się również komoda, na której
stoi kunsztowna, porcelanowa zastawa, z niebieskim
zdobieniem. Był również kominek, szafka z różnego
rodzaju przedmiotami oraz największy eksponat,
zapierające dech w piersiach pianino.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Zdjęcia
z wycieczki.
Martyna Najdowska
"Okrutne Auschwitz"
Było jeszcze ciemno,
gdy otworzyłam oczy, obserwując, czy wszystko jest na
swoim miejscu. Kiedy upewniłam się, że wszystko jest
dobrze, ruszyłam do łazienki, by przygotować się do
pracy. Pracuję jako przedszkolanka w pobliskim
przedszkolu. Praca z dziećmi wydaje się prosta, lecz
wcale tak nie jest. Odkąd w Polsce panuje wojna,
dzieci boją się zostawać bez rodziców. Trudno uspokoić
takie maleństwo, lecz jakoś dajemy radę. Dobrze, że
Urszulka jest spokojna. Od samego początku uczyliśmy
ją, aby się nie bała, bo nam nic się nie stanie. Kiedy
się już ubrałam i związałam włosy, przeszłam do pokoju
córeczki, aby ją obudzić.
- Urszulko, budzimy się, musimy iść do szkoły -
obudziłam dziewczynkę.
- A mogę dziś nie iść? – zapytała.
- Słońce, a kto by z tobą został?
- To racja, musiałbym być sama. Dobrze, w takim
razie już wstaję - odpowiedziała z uśmiechem.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Zdjęcia z wycieczki - oglądaj.
Aleksandra Rosa, Zachwycająca wiosna
,
kliknij tu
i oglądaj więcej
Martyna Najdowska
"Świat zmienia się z wiekiem"
Nazywam się
Helena Wójcik, mam 36 lat. Mieszkam w naszym wielkim
domu z mężem i córką , pracuję jako historyk .
Kilka dni temu poprosiłam dzieci,
aby przyniosły jakieś ciekawe przedmioty, które
znalazły w domu swoim lub swoich bliskich. Nie mogłam
doczekać się tego dnia.
Był to jedyny dzień, w którym ponownie
mogłam poczuć, jak to wyglądało za czasów mojej
młodości.
Właśnie zmierzam do pracy. Jeszcze
nigdy tak się nie cieszyłam na pracę. Właśnie dlatego
uwielbiam mój zawód. Pełen zadziwiających przygód i
dni.
- Dzień dobry kochani! Zaprezentujcie proszę swojemu
koleżeństwu znaleziska, z waszych domów.
- A z bloków również mogą być? - zapytał nasz
klasowy śmieszek Heniu.
- Pewnie, że mogą być, Heniu.
Pierwsza
zaprezentowała piękny, stary zegar Julka.
- Proszę, cóż to za piękny zabytek? – zapytałam.
- Oto piękny, drewniany zegar z kukułką,
wykonany przez mojego dziadka w 1932 roku, pod okiem
najlepszego stolarza w mieście.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
fot. Nicola Sosnowska,
kliknij
tu i oglądaj więcej
Marcerlina
Jeszke
"Aloes"
Aloes,
Czyż nie nim właśnie jesteśmy,
Tacy twardzi na zewnątrz, a w środku delikatni,
Niczym pióra,
Niczym jedwabna poduszka
Taki aloes niby zwykła roślina,
Niby tylko grube, zielone, mieczowate liście,
Lecz jednak skrywa w sobie tę delikatność
Nam, ludziom brakuje takiej delikatności,
Nie potrafimy zachować gracji, takiej jaką ma aloes,
Nie rozkwitamy coraz bardziej,
Stajemy się starsi i mniej doskonali,
A z czasem całkowicie zanikamy, tak jak aloes
fot. Oliwier Mróz,
kliknij
tu i oglądaj więcej
Nicola Sosnowska
"(Niby)Człowiek"
Pewnego dnia to wszystko się zaczęło. Zanik ludzkiej
pracy na rzecz dokładniejszej sztucznej inteligencji
miał miejsce oczywiście już prędzej, jednak w roku
3000., kiedy większość ludzkości już nie pracowała, a
prawie wszystkim zajmowały się wyszkolone, w pełni
kontrolowane roboty, zaszła jedna zmiana. Zyskały one
świadomość. Nie mówimy tu o żadnym buncie robotów,
niemniej nie chciały one już pracować jak niewolnicy.
Chciały być ludźmi 2.0. Wieść życie tak zwyczajne, jak
dawna populacja. Naturalnie wszyscy byli przeciwni
ideom niby-ludzi. Bali się, co może siedzieć w głowach
androidów. Tym sposobem na Ziemi zapanował chaos.
Ludność wychodziła na ulice protestować, a wybrane
roboty mówiły z ważnymi osobami. Były jednak też
takie, które próbowały odnaleźć się w otaczającym je
świecie. Nie szukały problemów, chciały zwyczajnie się
dostosować. Z czasem wszystkie natomiast zaczęły
uczęszczać na protesty, gdyż pragnęły być
zaakceptowane przez społeczeństwo. W historii ten
okres nazywa się Nicością. Nie działało wtedy zupełnie
nic. Nikt nie chciał wysłuchać postulatów androidów,
więc te przestały wykonywać swoje obowiązki. Aby
zapanować nad sytuacją, w ten sam dzień powołano nawet
najstarszych ludzi, którzy pamiętali jak się pracowało
w danych zawodach. Tym sposobem ruszyły na przykład
elektrownie czy fabryki. Wszelkie służby i rządy cały
czas były prowadzone przez ludzi. Bali się powierzyć
policję, pogotowie ratunkowe czy sądy sztucznej
inteligencji, a o prezydenturze logicznie nie było
mowy.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Oliwier Mróz, Grudzień
2022,
kliknij
tu i oglądaj więcej
Marcelina Jeszke
"Ania ze Śnieżnego Wzgórza"
Piękne, do niedawna jeszcze zielone i porośnięte
kolorowymi kwiatami wzgórze, teraz było pokryte
białą poduszką, choć nie wiem, czy można byłoby
się na niej wyspać. Jak łatwo się domyślić,
nareszcie przyszła zima! Nie każdy był jednak
zadowolony z tego powodu. Ania i Diana -
dwie najlepsze przyjaciółki, były wręcz oburzone
tym faktem. Dlaczego? Otóż co roku Diana wraz ze
swoją rodziną wyjeżdża na święta do swojej dalszej
rodziny. Co w tym złego? Na przykład to, że
rodzina Diany mieszka daleko od niej, a daleko to
znaczy w innym kraju. Tym krajem, są WŁOCHY. Ten
fakt nigdy nie był dla dziewczyny problemem, bo
przecież kto nie chciałby pojechać do malowniczych
Włoch i przy tym odwiedzić swoją rodzinę ? Diana
uwielbiała podróże, ale kiedy poznała Anię, te
podróże jej tak nie fascynowały, ponieważ bardzo
chciała podróżować razem z przyjaciółką.
–
Nie, nigdzie nie jadę! - wykrzyknęła Diana
na całe gardło.
– Co!? Nie ma takiej opcji,
przecież wiesz, że to nasza rodzinna tradycja i
nie możesz sobie ot tak, nie jechać. Czy ty
wiesz, ile to znaczy dla cioci Zeldy, która nie
widzi cię przez cały rok? - odpowiedziała
mama Diany
– Wiem, ale ja nie mogę
zostawić Ani samej, przynajmniej nie znowu!
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Antonina Wojtczak
"Magia Świąt"
Dziewczynka spojrzała w dół, jej oczom ukazała się
rzeźba. Lecz nie taka, jaką stworzyła. Jej śniegowy
Nico ożył! Radośnie podskakiwał i kręcił się w kółko.
Marysia oniemiała. Ten „pies” zachowywał się
identycznie jak jej nieżyjący już szczeniak. To nie
mogło być możliwe. Jakim cudem w śnieg zostało
tchnięte życie? Dziewczyna kucnęła tuż przed swoim
nowym towarzyszem, po czym wzięła go na ręce. Jednak w
odpowiedzi dostała tylko głośny pisk. Rękawiczki,
które mała na rękach, ogrzewały kończyny szczeniaka,
co doprowadzało do ich topnienia. Pies jednak nie
przejął się tym zbytnio, po czym ruszył w stronę
furtki. Dziewczynka posłusznie ruszyła wraz z nim.
Sama nie wiedziała, dlaczego to robiła. Po prostu
czuła, że to stworzenie musi mieć coś więcej do
przekazania.
Parę minut później znaleźli się
przecznicę dalej. Oczom Marysi ukazał się zniszczony
bałwan. Dziewczyna od razu zrozumiała, co na celu miał
jej towarzysz. Najwidoczniej chciał, aby naprawiła
śniegową postać. Nie było przy tym dużo pracy.
Wystarczyło ulepić nową głowę i przyczepić kamyki. Już
po paru minutach Marysia skończyła swoje dzieło. Nico
radośnie szczekał, biegając wokół dziewczynki. Nagle
płatki śniegu zaczęły wirować, a bałwan nabierał nowej
formy. Ostatecznie przed dziewczynką stanął niewysoki
chłopak. Znowu to samo! Rzeźba nabrała żywej
formy!
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola Sosnowska
"Świąteczna
dystopia"
– Ania, tu coś jest napisane! – Chłopak wskazuje na
bok machiny. – We-wehikuł czasu?
– Nie rób sobie ze mnie żartów. – Podchodzę, by
przekonać się, czy coś naprawdę jest tam napisane.
Wielkie jest moje zdziwienie, kiedy okazuje się, iż Jo
nie kłamał.
– Wiem, że to jakiś stary wygłup, ale skoro już tu
jesteśmy... – Siada na siedzisko maszyny.
Dosiadam się obok. Ustalamy, że “będziemy
przenosić się” do epoki wiktoriańskiej. Przesuwamy
ruchome elementy, takie jak szyfry w kłódkach, na
właściwą datę. Po chwili naciskamy razem wielki
przycisk z napisem “START”. Dzieje się coś dziwnego i
niespodziewanego. Widok na około mnie strasznie
wiruje. Chwytam mocno dłoń Joachima, tak na wszelki
wypadek. Nastaje czerń. Mija moment. Słyszę nagle
podekscytowany głos Jo:
– Na epokę wiktoriańską mi to nie wygląda, lecz na
nasze czasy tym bardziej.
Otwieram oczy. Wszędzie unosi się piach i dym lub coś
podobnego. Wokół stoją wraki. Obracam się. Za nami
stoi nasz wehikuł czasu. Wygląda mi to na jakieś
złomowisko.
Niespodziewanie słyszę gdzieś jakiś gwałtowny hałas.
Ktoś tu jest. Joachim wychodzi na prowadzenie,
osłaniając mnie. Idziemy w stronę źródła odgłosu. Z
dymu wyłania się zakamuflowana postać. Patrzy na nas
przerażonym wzrokiem. Mija sekunda, a ja orientuję
się, iż nie patrzy na nas, a za nas.
– BIEGNIJCIE! – wrzeszczy, zrywając się w popłochu.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Martyna
Najdowska
"XIX-wieczne święta"
- Dobrusia, wstawaj, spóźnisz się do szkoły!! -
krzyczał ktoś z dołu.
Zaciekawiona zeszłam na dół, zauważając moją matulę!!
Kiedy ją zobaczyłam, podbiegłam do niej, krzycząc:
- Mamusiu, ty żyjesz!!
Usłyszałam ten sam melodyjny dźwięk śmiechu mojej
mamy.
-A czemuż to miałabym nie żyć?!Pewnie znów miałaś zły
sen, to nic, nie martw się, ja sobie jeszcze długo
będę żyła - odpowiedziałam przez śmiech.
- Mamo przecież ty umarłaś, ja mam 73 lata, a ty
miałaś 89, kiedy odeszłaś.
- Oj, ty to masz wyobraźnię. Już chcesz, żebym sobie
poszła?!-pytała.
- Nie, skądże, którą mamy godzinę?
-5:30, radzę ci już się szykować, bo masz jeszcze
kawał drogi do przejścia!
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Mikołąj Bednarski
"Święta jak dawniej"
To
już czwarte święta Bożego Narodzenia, kiedy nie ma
z nami babci. Od tego czasu święta nie kojarzą się
mi już z choinką, domem pełnym gości, mnóstwem
prezentów, gwarem, a ze smutną mamą i dziadkiem
siedzącym cichutko w fotelu.
Spojrzałem na prezenty pod choinką, było ich dużo,
jak co roku. Mama krzątała się po kuchni,
przygotowując ostatnie potrawy do kolacji. Nagle
powiedziała:
- Idź, zobacz, co robi dziadek.
Niech pomału szykuje się do kolacji.
- Dobrze - odpowiedziałem.
- Dziadku, wstawaj. Mama cię
woła.
- No i co! - odpowiedział
dziadek.
Chociaż od śmierci babci minęło już troszkę czasu,
on wciąż był smutny i przygnębiony. Dziadkowi
wciąż trudno było odnaleźć się w świecie bez
babci, z którą żył ponad 40 lat. Czasami trudno
było do niego dotrzeć, ponieważ zamknął się w
sobie.
- Dziadku, mi też jej bardzo
brakuje, ale muszę sobie z tym radzić -
powiedziałem.
- Wiem, wnuczku… - odpowiedział.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Konrad Różycki
"Głos"
W nocy obudziłem się przez dochodzące z dworu jakieś
trzaski i uderzenia, jakby ktoś bombardował całą
okolicę. Gdy wyjrzałem za okno, dostrzegłem w świetle
lamp padający śnieg, ale nie lekkie, małe płatk, tylko
spadające z nocnego nieba olbrzymie kule śnieżne. Gdy
uderzały o dach, miałem wrażenie, jakby miał on za
chwilę się załamać. Od razu wskoczyłem do łóżka i
przykryłem się pod same oczy. Kule uderzały coraz
częściej, głośniej i szybciej. Im głośniej uderzały
tym bardziej się bałem. Krzyczałem:
- Aaa!
Robiło się coraz straszniej.
Zamknąłem oczy, wszystko umilkło.
Gdy je otworzyłem, żeby
zobaczyć, co się stało, był już ranek. Nie wiedząc co
się wydarzyło, wyjrzałem za okno. To, co tam
zobaczyłem, z miejsca mnie zamurowało. Cały ogród był
pokryty prawie półmetrową warstwą śniegu, staw
cały zamarznięty, a część drzew połamana od ciężaru
śniegu. Nie zastanawiając się, jak tyle śniegu spadło
w jedną noc oraz temperatura przez dziesięć godzin
obniżyła się z pięciu stopni do minus piętnastu
stopni, zbiegłem na dół.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Marianna
Wegner
"Spotkanie ze Świętym Mikołajem"
- Maja! Czy to, to, to on? - szepnęła
przestraszona Iga.
- Jeśli chodzi ci o św. Mikołaja z długą białą
brodą i wielkim czerwonym brzuchem, TO TAK! -
odszeptałam jej.
- TO PRZECIEŻ NIEMOŻLIWE!!! - krzyknęła Iga.
- Owszem możliwe, HO, HO ,HO -
powiedział św. Mikołaj.
W tym momencie wiedziałam że to
musi być on, więc wyszłam ze schowka prosto przed
kominek. TAK, to był on, miał przy sobie wielki wór
prezentów!! Zawsze zastanawiałam się, jak one
wszystkie się tam mieszczą, skoro dzieci na świecie
jest po kilka milionów. Nie musiałam się nawet o to
pytać, ponieważ Mikołaj sam nam wszystko opowiedział.
- Słuchajcie dziewczynki, nie musicie się mnie
bać, mówię to bardziej do ciebie, Iga! - powiedział
św.Mikołaj.
- Ja się ciebie wcale nie boję - odpowiedziała
Iga.
- Cieszę się , ale jest sprawa … Potrzebuję
waszej pomocy!
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Oliwier
Mróz
"Wigilijna przygoda"
Był piękny, zimowy dzień. Śnieg delikatnie prószył, a
mroźne powietrze i szadź osadzona na drzewach
sprawiała wrażenie, że znajduję się w jakimś bajkowym
świecie. Szedłem powoli, jakbym bał się, że się
obudzę i wszystko po prostu zniknie.
Idąc
tak dalej, zobaczyłem w oddali jakieś zwierzę leżące
na śniegu. Kiedy podszedłem bliżej, okazało się, że to
sarenka, która wpadła w sidła zastawione przez
jakiegoś kłusownika. Najgorsze było to, że obok niej
stała mała sarenka, a w sidłach uwięziona to była jej
matka. Obie spojrzały na mnie przerażonym wzrokiem.
Pomyślałem sobie, jak można być tak okrutnym w
stosunku do zwierząt!
- Spokojnie, nie bójcie się!- powiedziałem - postaram
się wam pomóc.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Mikołaj
Bednarski
"Święta jak dawniej"
- A więc jednak przyszedłeś - powiedziałem.
- Przemyślałem to, co mówiłeś i postanowiłem
wziąć się w garść. Minęły już cztery lata od śmierci
babci i chyba nadszedł już czas, aby wrócić wreszcie
do życia. Babcia by tego chciała.
- Dziadku, ona zawsze będzie
z nami w naszych sercach - odparłem, ściskając jego
dłoń. Życie płynie dalej, czas zakończyć żałobę i
znowu zacząć się śmiać - popatrzyłem na niego z
radością.
- Chodź, wszyscy na ciebie czekają -
powiedziałem.
Weszliśmy do pokoju, na twarzach gości pojawił się
uśmiech i szczęście, że dziadek przyszedł na Wigilię.
Podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do kolacji.
Było jak kiedyś: hałas, gwar, szczęście na twarzach
najbliższy. Widziałem uśmiech mamy, taty i dziadka,
ich błyszczące z radości oczy - zupełnie jak kiedyś,
gdy żyła jeszcze babcia. Zrozumiałem wtedy, że był to
najpiękniejszy Gwiazdkowy prezent dla wszystkich. W
święta nie liczą się prezenty, lecz czas spędzony z
najbliższymi, ponieważ nikt z nas nie wie, ile jeszcze
nam go zostało.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Antonina Wojtczak
"Czekać wieki"
Lekki wiatr cicho świszczał przez uchylone okno w pokoju
Marysi. Dziewczynka jak zawsze o tej porze przygotowywała
się do wyjścia na krótki spacer, aby odizolować się od
szarego i ponurego bloku w którym mieszkała. Uwielbiała
bowiem jesienne barwy w pobliskim parku. Znajdowało się
tam wiele różnorakich drzew, dzięki czemu krajobrazy
malujące się wieczorami nie były często spotykane.
Dziewczynka, gdy tylko skończyła swoje
przygotowania, ubrała ciepły płaszcz i wybiegła z
mieszkania, aby cieszyć się świeżym powietrzem. Czuła, że
to będzie jeden z lepszych spacerów, ze względu na
wspaniałą pogodę.
Wiatr lekko rozwiewał kasztanowe włosy dziewczynki, a
chłodne powietrze lekko zaczerwieniło jej delikatne
policzki. Jej oczom ukazały się długie schody prowadzące
do parku. Jedyną osobą, która wchodziła na nie poza
Marysią, był często widywany w tym miejscu starszy Pan.
Tego wieczoru wydawał się jednak jakiś inny. Był bardzo
wyczerpany. Mogło być to spowodowane codziennym
wchodzeniem na samą górę tych schodów.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola
Sosnowska
"Obyczaje
słowiańskie"
W
okresie bożonarodzeniowym świętowano hucznie
Szczodre Gody, związane z zimowym
przesileniem. Świętowane było zwycięstwo
jasności nad ciemnością (w końcu od
przesilenia zimowego dnie stają się dłuższe,
prawda?).
Jednym
ze zwyczajów, które wywodzą się z tych
obchodów, jest dodatkowe puste miejsce przy
stole. Możecie kojarzyć powody tej tradycji:
zbłąkany wędrowiec lub członkowie rodziny, z
którymi nie mamy przyjemności spędzić świąt.
Ta druga idea powiązana jest właśnie ze
Szczodrymi Godami. W tym czasie zmarli
przodkowie rodziny mieli możliwość łączności z
naszym światem, dodatkowe nakrycie stołu było
więc symbolem jednoczenia się rodu.
Charakterystycznym
elementem kojarzącą się z Bożym Narodzeniem
jest choinka. Jej odpowiednikami mogą być tzw.
diduch lub podłaźniczka. Zajmijmy się może
najpierw pierwszym pojęciem. Diduch był niczym
innym, jak pierwszym ściętym w minionym roku
snopkiem zboża. Również symbolizował zmarłych
członków rodziny, lecz oprócz tego odstraszał
złe moce i był swoistą wróżbą urodzaju w
nadchodzącym roku. Podłaźniczka natomiast to
odcięta część sosny, jodły i świerku. Wieszana
pod sufitem, symbolizowała odradzające się,
niekończące życie. Przystrajana była np.
jabłkami, orzechami czy świeczkami.
Z
czasem podłaźniczka wyparta została przez
germańską choinkę. Kliknij
tu i czytaj dalej.
Marcelina Jeszke
"Dawno się tak nie bawiłam"
–
W tym roku wakacje muszą być najlepsze ze
wszystkich, więc jadę na obóz - powiedziałam
mamie, rozpoczynając wakacje
–
To niezły pomysł, ale na jaki obóz? – zapytała
mama
–
Ostatnio słyszałam, że w naszej stajni są
organizowane obozy jeździeckie i pomyślałam, że to
właśnie tam chcę jechać.
–
Jeśli chcesz, to mogę cię zapisać.
–
Tak! - krzyknęłam z radością.
Akurat tak się złożyło, że były dwa wolne miejsca
dla mnie i mojej siostry, więc mama od razu nas
zapisała i pozostało tylko czekać, aż nadejdzie
czas wyjazdu.
Nie zdążyłyśmy się nawet obejrzeć, a była już pora
wyjeżdżać. Byłam bardzo szczęśliwa i
podekscytowana, że poznam nowe koleżanki i nauczę
się nowych rzeczy – tak jak myślałam, tak się też
stało. Kiedy dojechałyśmy, pani opowiedziała nam,
co będziemy robić, przydzieliła nam konie, którymi
miałyśmy się opiekować na czas pobytu na kolonii i
dała nam pierwsze zadanie do wykonania.
–
Dziewczynki, teraz nauczycie się myć sprzęt do
jazdy konnej – powiedziała. Kliknij
tu i czytaj dalej.
Oliwier Mróz
"Wakacyjny
szczupak"
Pewnego dnia w wakacje, gdy grałem na konsoli,
zadzwonił do mnie Julek i powiedział:
-
Cześć, Oliwier, chcesz pójść ze mną na ryby?
-
Z miłą chęcią – odpowiedziałem zachwycony jego
propozycją.
-
To o 13 widzimy się koło jeziora - powiedział Julek.
-
Dobra - odpowiedziałem.
Szybko
wyłączyłem konsolę i poszedłem pakować potrzebne nam
rzeczy. Spakowałem m.in. wędkę, podbierak, kukurydzę
i robaki. Kiedy zbliżała się umówiona godzina,
udałem się na miejsce naszego spotkania. Julek już
tam był i na mnie czekał.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Adam Majewski
"Hotel Pensylwania"
29 lipca 2018 roku wraz z mamą byłem w kinie na
amerykańskim filmie animowanym pt. "Hotel Transylwania 3"
w reżyserii Genndego Tartakorskiego.
Akcja dzieje się w świecie gdzie mumie,
wampiry, wilkołaki i inne potwory żyją z ludźmi.
Bohaterowie poszli na statek, by przepłynąć na wyspę, ale
okazuje się że to pułapka i powoli zamykają bohaterów.
Zbój kradnie teczkę z nutami, żeby obudzić krakena i
zatopić statek. Na szczęście Janathan uratował wszystkich
przez swoje centrum muzyczne, bo kraken tańczył do muzyki
Janathana, a nie słuchał koncertu zbója.
Bardzo podoba mi się ten film. Jestem
wielkim fanem filmów "Hotel Transylwania". Zachęcam cię,
abyś obejrzał tę serię od pierwszej do trzeciej części. Są
tam elementy wartkiej akcji, piękna muzyka i
niezwykłe efekty specjalne.
Ninola
Sosnowska
“Zawód bibliotekarz” - wywiad z Panią Dyrektor
Miejsko-Gminnej Biblioteki w Mroczy
Razem
z Miejsko-Gminną Biblioteką w Mroczy postanowiliśmy
zorganizować akcję promującą czytelnictwo wśród
młodzieży. Każdy, kto przyjdzie do biblioteki z kodem
“WywiadNicoliZBibiloteką”, otrzyma drobny upominek.
Warunkiem jest jednak WYPOŻYCZENIE CHOCIAŻ JEDNEJ
KSIĄŻKI. Oczywiście, jeśli nie posiada się karty
bibliotecznej, będzie trzeba ją założyć. W akcji mogą
wziąć uczniowie klas 4-8 Szkoły Podstawowej w Mroczy im.
Wojska Polskiego w Mroczy. Akcja rozpocznie się 4 maja,
a zakończy 31 maja.
Godziny i dni, w których można odwiedzić bibliotekę,
znajdziemy na stronie internetowej
http://mrocza.naszabiblioteka.com/. Panie bibliotekarki
z chęcią pomogą wybrać książkę do wypożyczenia, jeśli
nie wie się, co chce się przeczytać.
Jest pogodny dzień, z moją rozmówczynią siedzę w
Bibliotece Miejskiej w Mroczy. Z uśmiechem na twarzy
zaczynam rozmowę.
— Dzień dobry, czy mogłabym przeprowadzić z Panią wywiad?
— Oczywiście.
— Jak się Pani nazywa?
— Nazywam się Natalia Ziółkowska.
— Czym się Pani zajmuje?
— Jestem bibliotekarką, a dokładniej dyrektorem
Miejsko-Gminnej Biblioteki w Mroczy.
— Pani Natalio, co najbardziej lubi Pani w swojej pracy?
— Myślę, że kontakt z przyjemnymi, oczytanymi ludźmi, ale
też możliwość zakupu nowych książek, to naprawdę cudowne
uczucie (śmiech). No i oczywiście czytanie.
— Brzmi to bardzo ciekawie, ale czy od zawsze miała Pani
pomysł, żeby wybrać w przyszłości ten zawód?
— Szczerze? Tak. Gdy byłam dzieckiem, marzyłam o pracy w
bibliotece. W zabawie często udawałam, że pracuję w
bibliotece. Układałam książki na półkach. Zawsze ciągnęło
mnie też do czytania, sprawiało (i nadal sprawia) mi to
frajdę.
— To na pewno świetne uczucie tak spełnić choć jedno swoje
marzenie, prawda?
— Tak, szczególnie bardzo motywujące, by dążyć do
spełnienia innych swoich celów. Zawsze mówię, że warto
szukać pasji, a gdy już ją mamy, to ją rozwijać. Właśnie
taka zwykła pasja może przemienić się w pracę, która
będzie nam sprawiać przyjemność.
— A czy cieszy się Pani, gdy ktoś wypożyczy coś po raz
pierwszy?
— Tak, miło zobaczyć, że ktoś rozpoczyna swoją przygodę z
czytaniem lub “otwiera się” na bibliotekę.
— Czas na pytanie bardziej techniczne. Czy ilość osób
wypożyczających książki w mroteckiej bibliotece się
zwiększa?
— Tak, można zauważyć tendencję wzrostową.
— A jaka grupa wiekowa wypożycza najwięcej książek?
— Osoby w przedziale wiekowym 25-44 lat. Drugą grupą są
dzieci w wieku 6-12 lat.
— Bardzo serdecznie dziękuję za sympatyczną rozmowę. Do
widzenia.
— Ja również dziękuję, do zobaczenia.
Sukces
Marceliny Jeszke
Marcelina Jeszke została
wicemistrzynią Pięknego Czytania Grodu nad Brdą - konkursu
im. Kazimierza Hoffmana w Bydgoszczy. Aby zdobyć ten
zaszczytny tytuł, wygrała nasze eliminacje szkolne oraz
zakwalifikowała się do rundy finałowej w Bydgoszczy
(Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury). Gratulujemy!
Dominika Kledzik
Prototyp
Ludzie już podczas
pierwszych nieśmiałych spojrzeń nanieśli na boty stereotyp
podporządkowanych pod ich wolę maszyn. Spoglądając w
nienaturalnie zabarwione tęczówki, widzieli stos kabli,
mechanicznych układów i kilka litrów płynącego w
syntetycznych żyłach błękitnego oleju. Zaraz po tym, jak
pierwszy z masowo produkowanych modeli opuścił taśmę
produkcyjną, reklamowano go jako idealną pomoc we
wszystkim, czego nie lubisz, bądź nie potrafisz wykonać
samodzielnie. Minęło kilka, policzalnych na palcach jednej
ręki lat, nim w 2084 roku prawie żaden człowiek nie
potrafił sobie już wyobrazić życia bez lokaja, kucharki,
sprzątacza, a nawet łóżkowego kochanka w postaci
zintegrowanego gąszczu elektroniki. Tylko nieliczni mieli
świadomość o brudnym sekrecie spoczywającym gdzieś w głębi
tych wszystkich bezmyślnych, a jednocześnie piekielnie
inteligentnych tworów.
Głos o ledwie słyszalnym
elektronicznym brzmieniu, pozbawiony krzty emocji sprawił,
że jasnowłosa młoda kobieta stojąca nieopodal sklepowej
lady w jednej z wielu świecących neonami restauracji,
została gwałtownie wyrwana z całkowicie pochłaniającego ją
zamyślenia.
— Słucham? — zapytała z
roztargnieniem, poprawiając okulary na pokrytym piegami
nosie.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Jakub Hamowski, recenzja
filmu "Matrix"
W ostatnim czasie miałem
okazję obejrzeć najnowszą część kultowej serii Matrix, która
jest odtwarzana w kinach, w reżyserii Lany Wachowski. Seria
składa się z filmów typu science-fiction, znanych
praktycznie każdemu. Gdy słyszymy tytuł, do głowy przychodzi
nam realizacja sprzed 20 lat. Część poprzedzająca tę, która
dopiero wyszła do kin, powstała 19 lat temu, w roku 2003 i
nosiła tytuł "Matrix - rewolucje".
Kontynuacja serii może budzić kontrowersje i zapewne nie
wszystkim się spodoba. Między innymi dlatego, że została
zrobiona po długiej przerwie, w czasie której rozwinęła się
kinematografia. Dziś reżyserzy mają większe możliwości, np.
związane z efektami specjalnymi.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Helena Radziejewska
Takiej Wigilii jeszcze
nie było
Na Olimpie zbliżał się
wieczór. Zeus powoli robił się coraz bardziej
zdenerwowany. Nie, żeby kogoś to zdziwiło.
- Dlaczego wy wszyscy macie takie dobre humory? Przecież
jest taki okropny dzień! Nie stało się dziś nic
dramatycznego! Jak możecie się cieszyć! - krzyczał.
- Jak to nie stało się nic złego? - powiedziała Hera -
Przecież jest Wigilia! W takie dni zdarza się tyle złych
rzeczy! Nawet nie wiesz, ile jedzenia się marnuje!
To od razu poprawiło humor Zeusa. Zamęt był w jego guście.
Ale zmarnowane jedzenie nie jest w stanie poprawić mu
humoru na dłuższy czas. Trzeba wprowadzić jeszcze więcej
nieszczęść! - pomyślał.
Był tylko jeden problem. Jakie nieszczęścia można zrobić w
Wigilię?
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola Sosnowska
Kłótnia
Gdy Ann wyszła z domu,
Andrew pomyślał: „Na pewno wróci za jakieś dziesięć
minut”.
Jednak dziewczynka nie wracała już pół godziny. Chłopak
zmartwił się. Ubrał się bardzo ciepło i wyszedł poszukać
ją w okolicach domu i w ogrodzie, jednak jej tam nie było.
Martwił się coraz bardziej. Jego siostra nigdy nie
oddalała się od domu tak daleko. Poszedł to sąsiadów. Byli
zamożniejsi od niego, ale nie zwracali na to uwagi i
przyjaźnili się z uczynnym chłopakiem. Teraz wszyscy
poszli szukać dziewczynki. Szukali długo. Zrobiło się już
dawno ciemno, a oni nadal jej nie znaleźli.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Kuba Hamowski
"Miasto 44"
“Miasto 44” to film
odzwierciedlający okres II wojny światowej w Polsce, w
reżyserii Jana Komasy. Jego tematyką jest powstanie
warszawskie. Warto zauważyć, że w celu wiarygodnego odtwo
rzenia tamtych czasów rozmawiano
z osobami, które brały w nim udział lub mieszkały w
okupowanym mieście.
Przy produkcji filmu brało udział
wielu aktorów. Na casting zgłosiło się około 7 tysięcy
chętnych. Starano się dać szansę nieznanym dotąd większej
liczbie publiczności. W filmie występowało wielu ludzi. W
główne role wcielili się: Józef Pawłowski - Stefan
Zawadzki, Zofia Wichłacz - Alicja “Biedronka”, miłość
Stefana, sanitariuszka. Postacie drugoplanowe to m.in.:
Anna Próchniak - Kama, Antoni Królikowski - przyjaciel
głównego bohatera “Beksa” i Maurycy Popiel - “Góral”.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Nicola Sosnowska
"Przeszłość"
Jedno smocze jajko,
szklanka mąki, czekolada i poł litra mleka. Nilo znał już
ten przepis na pamięć. Przygotowywał go zawsze, kiedy
przychodziła do niego jego elfia przyjaciółka - Zerira.
Wystarczyło jeszcze tylko wstawić ciasto do pieca na
dziesięć minut. Chłopak zaczął nakrywać stół. Stały już na
nim kolorowe, wonne
kwiaty w glinianym wazonie. Nilo dołożył porcelanowe
talerze, tak samo blade jak jego cera. Na środku umieścił
imbryk z zaparzoną zieloną herbatą. Wtem usłyszał pukanie
do drzwi, więc pospiesznie wpuścił przybysza do środka.
Tak jak się spodziewał, była to Zerira. Dziewczyna
postanowiła ubrać się w luźną, wzorzystą sukienkę oraz
skórzaną, cienką kurtkę. Elfka przywitała się z
przyjacielem i zajęła przygotowane dla niej miejsce.
Chłopak pokroił słodki wypiek. Zaczął nalewać herbatę do
filiżanek. Nagle usłyszał, jak zawiasy drzwi się wyłamały.
Do środka weszła straż królewska.
– Panie Nilo, zostaje pan aresztowany - odezwał się
gburowato jeden z mężczyzn.
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Helena Radziejewska
"Córeczka mamusi"
Minęło 6 godzin od sytuacji
z policjantem. Mama powinna być już w domu. Ale ona czasem
się spóźnia. Nie powinnam się martwić. Przecież to moja
dzielna mama. Ona zawsze daje radę. A jednak coś nie daje mi
spokoju. Przez cały ten czas czuję się nieswojo.
W kuchni na lodówce stoi sporej wielkości karton. Mama
ciągle powtarza, że to jej ''prywatny'' karton i nie mam do
niego zaglądać. Przez całe moje 12 lat życia nie czułam
potrzeby zaglądania tam. Ale teraz czuję, że tam może być
coś, co wyjaśni mi, co się tu dzieje.
Przyciągam do siebie krzesło i zdejmuję pudło. Jest cięższe
niż myślałam. Nagle grawitacja postanowiła o sobie
przypomnieć. Krzesło poleciało w prawo, a ja uderzyłam się o
kant stołu. Na szczęście nic mi się nie stało. Otworzyłam
karton...
Kliknij
tu i czytaj dalej.
Szymon Ciesielski
„Turniej piłkarski”
Działo się to 3 lipca tego
roku. Drużyna Feniks Mrocza wyjechała na wielki turniej,
by zdobyć nagrody. Byłem bardzo ciekawy, jak nam pójdzie.
3 lipca o 8:35 wyjechaliśmy spod szkoły i jechaliśmy do
Nakła. Gdy dojechaliśmy po 15 minutach na miejsce, byłem
trochę zestresowany. Pierwszy mecz zaczął się o 9:15. Grał
Feniks Mrocza i Kcynia. Mecz trwał 20 minut x2. Feniks ten
mecz wygrał i zdobył 3 punkty. Drugi mecz mieliśmy po 10
minutach przerwy. Następny mecz grał Feniks Mrocza
przeciwko Akademii Witosław. Kacper Klebs strzelił w tym
meczu aż 4 bramki i dzięki temu wygraliśmy z nimi 7:0. Ja
broniłem 1 połowę, a drugą Kacper Kania. Trzeci mecz grała
Kcynia przeciwko Czarnym Nakło. Nakło wygrało około
13:0 i zdobyło kolejne 3 punkty. Mieli ich już 6, czyli
tak samo jak my. Następny przegraliśmy z Czarnymi Nakło.
Wynik to 5:1. Po tym meczu mieliśmy godzinną przerwę na
pizzę. Gdy zjedliśmy obiad, graliśmy z następną drużyną.
Ten mecz też przegraliśmy. Po wszystkich rozgrywkach
nastał czas na nagrody.
- Pierwsze miejsce zajmują... Czarni Nakło.
- Drugie miejsce zajmuje... Akademia Witosław.
- A trzecie miejsce zajmuje... Feniks Mrocza.
I po tych słowach byłem zadowolony.
Gdy wróciłem do domu, czułem duże zmęczenie i jednocześnie
radość. Nauczyłem się, że warto się nie poddawać.
Adam Majewski
"Zadanie domowe"
Dziś
pan od polskiego chciał, abyśmy napisali list do naszych
rodziców. Ale Janek spojrzał na zegar i powiedział:
- Za pięć minut koniec lekcji.
A pan odpowiedział:
- To będzie zadanie domowe.
Po szkole mama zaprosiła mnie na film pt. "Hotel
Transylwania 3". Był świetny. Potem poczułem się
trochę zmęczony, ale postanowiłem,że zaraz po
powrocie do domu odrobię lekcje z polskiego.
Jednak pomyślałem sobie:
- Hmm... jutro nie mam polskiego, więc zrobię jutro.
Kliknij
tu i czytaj dalej
Filip Marciniak
"Dobre połowy"
Był piękny, słoneczny dzień.
Wędkowałem w Samsieczynku z tatą, mamą i siostrami.
Spokojnie sobie łowiłem, ale nagle usłyszałem okrzyk
radości.
Tata zawołał:
- Filip, szybko biegnij po podbierak!
Kliknij
tu i czytaj dalej
Konkurs poetycki
Drążno to nasza ojczyzna mała,
Niewielka, a jakże wspaniała.
Tu jest nasz dom, nasza rodzina,
Tu każdy wspaniały dzień się zaczyna.
W Drążnie jest Remiza i duże boisko,
Można tam grać w piłkę, ale to nie wszystko...
Jest sklep spożywczy i wiejska świetlica,
Z okna widać pole, po nim zając kica.
Spacerujemy, gramy w piłkę, jeździmy na rowerze,
Czasem drogą przebiegnie jakieś leśne zwierzę.
Drążno to miejsce, które kochamy,
W nim miłość, przyjaźń i rodzinę mamy!
Laila Jasińska
"Ósmy bieg"
z piskiem opon
ruszam
z postoju życia
po śliskiej autostradzie
wznoszącej się do nieba
mijam dwunożne tiry
wiozące bagaż
łatwopalnych uczuć
w obawie przed eksplozją
biorę szerokim łukiem
ludzkie trudy i cierpienia
mój silnik słabnie
zajeżdżam co niedzielę
po paliwo
ukryte w Hostii
nakarmiony oktanami miłości
włączam dwa reflektory źrenic
namierzające
wyboje na drodze
wolnego ruchu
pomiędzy kolejnymi
obowiązkami
kierując się
dziesięcioma znakami
drogi Boga
skręcam
w serpentyny marzeń
do sielskiego widoku
obiecanego nieba
rozpędzona
w wirze życia
zaciągam hamulec
by nie wypaść
z właściwej drogi
na zakręcie dziejów
i zatrzymać się
przy drugim człowieku
postoje nad cierpieniem
skracają dystans
gdyż śpiesząc się powoli
docieram dalej
unikam błądzenia
w labiryncie dróg
włączam ósmy bieg
by z bagażnikiem
wypełnionym kwiatami
dobrych uczynków
zaparkować
przed apartamentem
Boga
Helena Radziejewska
"Apollo w Las Vegas"
- Nie,nie,nie,nie,nieeeeee. Tylko nie to. To musi
być jakiś sen albo halucynacje.
Zeus
zesłał mnie, Apolla, na Ziemię za karę za obudzenie Rei.
Byłem bardzo zdenerwowany z tego: był to już czwarty raz.
Jak wiadomo, ja, taki bóg, powinienem siedzieć na Olimpie
i pić ambrozję, a nie być jakimś śmiertelnikiem. Ostatnim
razem musiałem odnaleźć i uratować z rąk złych cezarów
m.in Komodeusa, który ma kompletnego świra na swoim
punkcie, i kilka wyroczni. Ciekawe, co tym razem wymyślił
Zeus, pewnie znowu nazwał mnie jakimś dziwnym
imieniem jak Lester Papadopolus. O, mam w kieszeni
portfel.
-
Cooooo. Zeusie, jeśli mnie słyszysz, proszę, weź
mnie z powrotem na Olimp. Proszę cię, naprawdę
przepraszam, że ją obudziłem, ale nazwać mnie Kunegunda
Sitko!? To już przesada! Zeusie, ja jestem MĘŻCZYZNĄ. (kliknij
tu i czytaj dalej)
Jakub Hamowski
Noelka
Ostatnio bardzo zaintrygowała mnie książka pod tytułem
“Noelka” napisana przez Małgorzatę Musierowicz.
Autorka jest współczesną pisarką tworzącą głównie dla
dzieci i młodzieży. Dzieło to część cyklu
powieściowego “Jeżycjada”. “Noelka” to lektura
uzupełniająca.
W powieści śledzimy dzieje osieroconej przez matkę
Elki, która jest nastolatką, ma 17 lat i trudny
charakter. Historia toczy się w dniu Wigilii Bożego
Narodzenia.
Książka ukazuje problemy ludzi w różnym wieku. Z
pewnością bohaterce brakuje matki. Zapracowany ojciec
nie potrafił wychować córki tak, jak zrobiłaby to jego
żona. Opiekę nad zadziorną dziewczyną sprawował
dziadek Metody i jego brat. W powieści jest mowa
również o Gabrysi Borejko, która pojawiła się już w
jednej z książek z tej serii - “Kwiat
kalafiora”. Warto przyjrzeć się również opisanym w
twórczości Musierowicz problemach starszych
ludzi. (kliknij
tu i czytaj dalej)
Nicola Sosnowska
"Magiczny lis"
Działo
się to w małym miasteczku. Za niewysokim wzgórzem, ukrytym
w parku, rozciągała się biała równina, grubo pokryta
puszystym śniegiem.
Pod
łapkami rudego jak jesienne liście lisa skrzypiał śnieg.
Alice obserwowała go nieustannie. Tego jednak dnia jakiś
nagły impuls sprawił, że postanowiła iść za nim.
Oczywiście wiedziała, iż musi iść dość daleko od niego,
ponieważ mógłby ją usłyszeć i się spłoszyć. Zwierzę
przeszło pod świerkami, po czym dziewczyna zobaczyła coś
niezwykłego. Uderzyła ją nagła fala przyciągających
zapachów i dźwięków. Ujrzała jarmark, jakby świętowanie
czegoś. Nie zobaczyła tu jednak ludzi, lecz magiczne
stworzenia: elfy, centaury, wróżki. Postanowiła iść dalej
za lisem, ale nigdzie go już nie było. Wszyscy byli ubrani
w piękne stroje, takie jakie Alice wyobrażała sobie,
czytając książki z gatunku fantasy. Zawsze marzyła o
spotkaniu z elfem lub innym magicznym stworzeniem. A tu
nadarzyła się taka okazja! Postanowiła podejść do jednej z
elfek.
-
Przepraszam, co tu świętujecie? - spytała dziewczynka.
Elfka
spojrzała na nią ze zdziwieniem, następnie cicho
powiedziała:
-
Chodź za mną. (kliknij
tu i czytaj dalej)
Bartosz Turek
"Kartka z pamiętnika Ani z Zielonego Wzgórza"
Drogi
pamiętniku!
Jestem
bardzo smutna. Tak chciałabym mieć rodzinę. Tyle razy się
zawiodłam, byłam źle traktowana przez ludzi, którzy mnie
adoptowali, a potem oddawali. Czy jestem taka zła, że nikt
mnie nie chce? Wiem, że za dużo mówię i mam inne wady, ale
pragnę mieć kogoś, kto by mnie kochał.
Dzisiaj
dostałam informację, że będę adoptowana. Już sobie
wyobrażam moich nowych rodziców. Kim są? Jak wyglądają?
Czy mnie zaakceptują? Nie będę mogła zasnąć. Wiem tylko,
że jest to rodzeństwo. Kolejny dzień, kolejne
rozczarowanie?
Rano
przyjechał po mnie starszy. Ma na imię Mateusz. Wygląda na
bardzo miłego. Powiedział, że mieszkają na Zielonym
Wzgórzu.
Przyjechaliśmy
do mojego nowego domu. W progu przywitała mnie groźnym
wzrokiem starsza pani. Zaraz poczułam, że jej się nie
podobam. Zabrała Mateusza na bok i powiedziała, że miał
przewieźć chłopca, a nie dziewczynkę. Zrobiło mi się
smutno. Mój sen i nadzieja na nową rodzinę prysła jak
mydlana bańka.
Przyrzekłam
sobie że, będę się starała, aby mnie zostawili u siebie.
Będę dla nich dobrą córką, bo nie chcę być już sama.
Martyna
Najdowska
"Magiczne święta Alicji"
Nadeszły
święta. Na dworze było biało. Dzieci lepiły bałwany i
uprawiały sporty zimowe. W domu Alicji było bardzo
magicznie. Rodzice pojechali po choinkę. Kiedy
przyjechali, powiedzieli Alicji i jej siostrze
Julii:
- Dzieci, ustroicie choinkę, a my pojedziemy na świąteczne
zakupy, ponieważ za 2 godziny przyjedzie dziadek
z babcią.
- Oczywiście, że ustroimy, będzie piękna jak zawsze.
Dziewczynki zabrały się do strojenia choinki. Ta choinka
była przecudna. Miała taki śliczny,
ciemnozielony kolor. Nie można było się na nią
napatrzeć i tak ślicznie pachniała. Julia przyniosła
łańcuchy, bombki, różnokolorowe lampki oraz gwiazdę
betlejemską, którą zawieszą na choince rodzice.
- Alu, a jeśli przyjedzie babcia Ula i dziadek Paweł?
Przecież mama i tata nie pozwolili nam otwierać drzwi. To co
my wtedy zrobimy?
- Spokojnie, Julko, przecież zapytamy się: kto
tam? Dziś jest Boże Narodzenie, jest
magiczna atmosfera JEST SUPER!
- No dobrze, bo już się bałam, że kogoś obcego wpuścimy jako
naszego członka rodziny.
- Dobrze, teraz ubieramy choinkę, bo jak przyjdą babcia i
dziadek, to będziemy stroić z nimi dom.
Dziewczynki przystroiły choinkę w mgnieniu oka. Była piękna,
cudowna, wytworna, aż braknie słów podziwu. Nagle ktoś
zadzwonił do drzwi.
(kliknij
tu i czytaj dalej)
Marcelina Jeszke
Wycieczka
po Grecji
Witam na naszej wycieczce. Zgodnie z planem dzisiaj
zwiedzamy Ateny. Podczas tej wyprawy przybliżymy sobie
temat życia w starożytnych Atenach i odwiedzimy ważne
dla Ateńczyków miejsca. Podróż rozpoczniemy o godzinie
10.00 a zakończenie szacujemy na około godzinę 16.00 lub
17.00. Przemieszczać się będziemy pieszo, wąskimi
uliczkami podziwiając w międzyczasie piękną grecką
architekturę.
(Jesteśmy już na wycieczce i zaczynamy
zwiedzać.)
Wycieczkę rozpoczniemy od obejrzenia Agory, czyli
centralnego placu miasta. Odbywały się tam liczne
uroczystości, spotkania polityczne i dyskusyjne. Przy
agorze wznosiły się budowle publiczne i ołtarze bóstw.
Kupcy sprzedawali tam swoje towary. Najczęściej
handlowali owocami, winem, oliwą, warzywami lub zbożem.
Mówcy przemawiający na agorze mogli swobodnie głosić tam
swoje poglądy.
Kolejnym punktem wycieczki jest miejsce, w którym
powstawała uprawa winorośli i oliwek. Było to jedno z
głównych zajęć mieszkańców Aten.
Ostatnim miejscem które zwiedzimy jest Ateński Akropol -
to wzgórze górujące nad miastem, otoczone murami.
Postawiono na nim liczne świątynie i posągi bóstw.
Akropole wznosiły się nad wieloma Greckimi
miastami-państwami. Greccy budowniczy słynęli ze swoich
umiejętności. Budowle wznosili z marmuru pozyskiwanego w
górskich kamieniołomach.
Tym akcentem kończymy wyprawę po Atenach. Serdecznie
zapraszam do wzięcia udziału w jutrzejszej wycieczce
podczas której odwiedzimy Spartę i dowiemy się jak żyli
tamtejsi ludzie.
Pozdrawiam i życzę udanego popołudnia.
A teraz zapraszam do zakupu pamiątek z tej
fascynującej podróży, które po powrocie do kraju,
przypomną nam te gorące greckie klimaty.
Przewodnik
po Grecji Marcelina Jeszke :)
Nicola
Sosnowska
„Piękny jesienny
krajobraz”
Z okna mojego domu widzę jesienny, pochmurny, wiejski
krajobraz.
Na pierwszym planie widnieją wielokolorowy krzew oraz
drzewo - leszczyna. Nieco dalej po lewej stronie stoi
samotnie drzewko bez liści. Obok leszczyny spostrzegłam
średniej wielkości skrzynkę, prawdopodobnie
kompostownik. Po prawej stronie umiejscowione jest
poletko, a przy nim wiadro.
Teren jest płaski. Na drugim planie jest zaorane,
szarobrązowe pole, za nim drugie, intensywnie zielone. W
tle widać zarys miasta. W oddali można zauważyć asfalt i
duże drzewo ogołocone z wszelkich liści.
W tym krajobrazie dominują odcienie: szarości, brązu,
żółci. Lekką uwagę przykuwa neonowo żółty krzak,
natomiast największą - energicznie żywa trawa
rozpościerająca się po całej płaszczyźnie. Gdzieniegdzie
ukazują się błękitno - fioletowe kwiaty. Wszędzie
porozrzucane są liście oderwane z drzew przez wiatr.
Lekka mgła unosząca się w powietrzu wprawia to miejsce w
tajemniczy nastrój. Myślę, że to idealna sceneria do
jesiennych zdjęć.
Jakub Wiśniewski
Wywiad z... Johnem
Tolkienem
Wyobraźmy sobie,
że żyjemy w XX wieku, kiedy jeszcze można było spotkać
słynnego pisarza, Johna Tolkiena.
- Dzień dobry. Witam Państwa w dzisiejszym
programie telewizyjnym „Wielcy artyści”. Dzisiaj gościmy
słynnego pisarza, Johna Tolkiena.
- Witam serdecznie w
naszym programie.
- Dzień dobry.
Nicola Sosnowska
"Magiczne łzy"
Emilia ma dziesięć lat. Niestety, miesiąc temu
zmarła jej mama. Jej imię brzmiało Małgorzata,
miała wypadek samochodowy. Emilka była zrozpaczona.
Nie mogła pogodzić się ze śmiercią matki. Ciągle
siedziała w swoim pokoju i płakała. Nie chciała
nawet jeść. Wtedy dziewczynka zrozumiała, że musi
wziąć się w garść. Żeby nie myśleć o tym smutnym
wydarzeniu, zaczęła czytać książki. Cały czas
siedziała w ogrodzie zamyślona oraz zaczytana.
Pewnego dnia po szkole Emilia poszła do biblioteki,
mając nadzieję, że znajdzie jakiś ciekawy utwór.
Zaczęła szukać, ale nic nie mogła znaleźć, aż
zauważyła książkę pt. ''Zaklęcia panny Twix''.
Wypożyczyła ją. Gdy przyszła do domu, rzuciła swój
plecak w kąt, położyła się na łóżku i zaczęła czytać
spis treści.
(czytaj
dalej)
Nicola Sosnowska
„Zaginiony list”
Detektyw William
Barklem jak zwykle siedział w swoim kraciastym
fotelu i palił fajkę. Nagle usłyszał dzwonek do
drzwi. Otworzył je i zobaczył jakąś kobietę. Ubrana
była w skórzany płaszcz, czarne buty oraz okulary
przeciwsłoneczne ,chociaż wcale nie świeciło słońce.
- Co panią do mnie sprowadza? - Zapytał detektyw.
- Chciałabym odnaleźć mój list. Wiem, dziwnie to
zabrzmiało, ale ten list jest dla mnie ważny.
Wczoraj wróciłam z pracy i już go nie było.
- Zrobię, co w mojej mocy, by go odnaleźć.
(czytaj
dalej)
Nicola
Sosnowska
„Bohater”
Pewnego razu w wielkim lesie, na małej polance nagle
rozległ się pisk zwierzęcia. Poszłam w stronę hałasu.
Zauważyłam odjeżdżający z piskiem samochód. Przy drzewie
leżał przywiązany starym sznurem biedny, wychudzony
piesek. Od razu do niego podbiegłam, odwiązałam sznur i
wzięłam go do koszyka na moim rowerze. Jeszcze się tam
mieścił, bo był szczeniakiem. Gdy dojechałam do miasta,
szybko ruszyłam w stronę weterynarza.
(czytaj
dalej)
Oliwier
Mróz
"Koronawirus"
Dzisiaj każdy wszędzie głośno krzyczy
Czy to w radiu czy to w telewizji
Koronawirus tu, koronawirus tam
A ja już dosyć tego mam!
Chciałbym rano wstać do szkoły
Biegnąc do niej zachwycony
Spotkać kolegów i koleżanki
I mieć wesołe w szkole poranki.
Zdalne nauczanie nas wszystkich wykończy
Niech to się wreszcie wszystko skończy!
Będziemy się uczyć, obiecujemy!
Jak tylko do szkoły w końcu przyjdziemy.
Koronawirus jest już przez wszystkie przypadki
odmieniony
Najbardziej jest jednak dopełniacz przeze mnie
uwielbiony
Kogo? Czego? NIE MA?
KORONAWIRUSA!!!
A więc moi drodzy trzymajcie mocno kciuki
Jeżeli tak jak ja macie dosyć takiej nauki
Mam nadzieję, że wkrótce wszyscy się spotkamy
I sobie piątki poprzybijamy.
Jakub Hamowski
„Biblijna lekcja w Multikinie”
We wtorek, 22
października, w Multikinie w Bydgoszczy, odbył się
spektakl: "Boskie poczucie humoru, czyli opowieści
biblijne".
Współczesną teatralną wersję religijnych opowieści
zaprezentował Teatr Edukacji "In Art" z Wrocławia.
Na przedstawienie wybrały się klasy szóste wraz z
nauczycielami ze Szkoły Podstawowej im. Wojska
Polskiego w Mroczy.
W spektaklu przedstawiono kilka interesujących
przypowieści w humorystycznej wersji. Warto
podkreślić, że przygotowano kolorową scenografię,
która robiła wrażenie na młodych widzach. Uwagę
widowni przykuły również piękne kostiumy.
Z przedstawionych przypowieści najbardziej przypadła
mi do gustu ta o Adamie i Ewie. Oglądając spektakl,
wywnioskowałem, że mężczyzna i kobieta żyli w raju.
Ewa była bardzo gadatliwa, a on zamknięty w sobie.
Mężczyzna dostał od Boga zadanie, aby nadał imię
każdemu stworzeniu. Bóg zakazał również zjedzenia
jabłka z drzewa wiadomości złego i dobrego. Szatan
dowiedział się o tym. Postanowił skusić ludzi, by
zerwali owoc. Pierwsi ludzie nie mogli oprzeć się
pokusie i… zrobili to. Bóg się rozgniewał i za
nieposłuszeństwo kazał opuścić im rajską krainę.
Powiedział też, że odtąd ich potomstwo też zaczną
spotykać nieszczęścia.
Chociaż w opowieści była mowa o sprawach trudnych,
ważnych i smutnych, została przedstawiona w
żartobliwy sposób.
Spektakl był dopracowany, zabawny, a co
najważniejsze - pouczający. W mojej opinii oraz
sądząc po reakcji kolegów szkolnych zgromadzonych na
widowni, spektakl jest wart obejrzenia.
Polecam wizytę w teatrze!
Tomasz
Wiśniewski
Spoglądając na wskazówkę...
Widać jak się porusza
Brnąć do przodu...
Lecz w tył nie baczy
Ów zaś duszą
odbiciem zbitego lustra
Z nieszczęściem wraca
Ku myśli przeszłych
W głębi nostalgii
Zamyka się przed światem
Emilian Kwiatkowski
Wolności mowa
Miasto w ruinach, nie ma tu radości,
Wojna nie okazuje nikomu litości.
By wolnym być, broń swej kochanej ziemi,
Może dzięki tobie los się odmieni.
Karabin w dłoń weź i hełm na głowę też ,
Do wolności kraju druhu stary mkniesz.
Czwórkami w okopy, do butelki szmaty,
Tu nie usłyszysz ciepłych słów od taty.
Granatów grad, pocisków deszcz, nierówna walka,
Na barykadach, niepodległości sztandar.
Taktyka objęta, opaska na ramieniu,
W kanałach miasta, nie chowaj się w cieniu.
Przejąć miasto, taka Niemców przemowa,
Rodak nie da za wygraną, to jest wolności mowa.
Julia Murawiec,
recenzja filmu „Shazam!”
W maju z innymi osobami
z mojej klasy w jednym z bydgoskich kin miałam okazję
obejrzeć fantastycznonaukowy film akcji pt.”Shazam!”
Jego bohaterem jest zbuntowany nastolatek, Billy Batson,
który we wczesnym dzieciństwie zgubił mamę w wesołym
miasteczku i nie potrafił jej odnaleźć. Tuła się więc od
jednej do drugiej rodziny zastępczej, bo nikt nie
wytrzymuje z nim za długo przez jego liczne ucieczki i
brak chęci do integrowania się z nową rodziną.
Pewnego dnia za sprawą starożytnego czarodzieja staje
się superbohaterem. Do przemiany ze zwykłego chłopaka do
swojej nowej roli potrzebuje tylko słowa „Shazam”. Na
początku informuje o tym jednego z przyrodnich braci
swojej aktualnej rodziny. Ten pomaga mu przetestować
swoje super bohaterskie umiejętności. Z czasem chłopcy
zaczynają publikować na Youtube filmiki z udziałem
Billego, a te w zdumiewającym tempie zdobywają
popularność. Shazam poznaje swoje możliwości i
ograniczenia z radosnym nieskrępowaniem nastolatka.
Będzie jednak zmuszony szybko okiełznąć supermoce, aby
stawić czoła zabójczym siłom zła kontrolowanym przez
Thaddeusa Sivanę.
Film wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Uświadomił, jak ważna w życiu człowieka jest rodzina i
wsparcie od niej, jak w przypadku Billego i jego
przyrodniego rodzeństwa, kiedy musiał walczyć ze złem.
Fabuła pozwala też zwrócić uwagę na zbyt szybkie
uderzenie wody sodowej po osiągnięciu sukcesu. Musimy
pamiętać, aby zawsze w takich sytuacjach pozostać sobą.
Nigdy nie wiadomo, kiedy chwilowa sława może minąć. Na
„Shazam!” można się świetnie bawić, ale również
wzruszyć.
Polecam ten film wszystkim, nawet tym, do których
nigdy nie przemawiały filmy o superbohaterach.
Anna Pokojska „Śladami naszego Patrona”
„Tam, gdzie wszystko się zaczęło...”
Wycieczka
zaczęła się w poniedziałek 13 maja 2019 r. Wyruszyliśmy o
godzinie 445. Tak długo czekałam na ten wyjazd. Energia
wprost mnie rozpierała. Czułam się niezmiernie szczęśliwa,
gdy po 8 godzinach jazdy wreszcie dotarliśmy na miejsce. A
pierwszym przystankiem były Wadowice, gdzie zwiedziliśmy
muzeum w dawnym domu papieża. Oglądaliśmy tam pamiątki,
związane z jego życiem. Tuż obok stała bazylika, do której
także poszliśmy. Była piękna. Stała tam chrzcielnica, w
której został ochrzczony Karol Wojtyła. Przed zwiedzaniem
udało mi się posmakować papieskiej kremówki (była pyszna!)
i kupić pocztówki. Później pojechaliśmy zwiedzać Kalwarię
Zebrzydowską. Tam także mieliśmy nocleg. Sanktuarium było
piękne i naprawdę robiło wrażenie. Poszliśmy na spacer
kalwaryjskimi dróżkami. Udaliśmy się na obiadokolację, a
potem do pokojów. Mieszkałam z Natalią, Martą i Eweliną.
„Najciekawsze
miejsca”
Kolejny dzień zaczął się
od odsłonięcia cudownego obrazu Matki Boskiej
Kalwaryjskiej i krótkiej mszy świętej. Później
pojechaliśmy na zwiedzanie byłego nazistowskiego obozu w
Oświęcimiu. Przewodniczka bardzo ciekawie opowiadała o
tragicznych wydarzeniach, które miały tam miejsce.
Momentami aż ciarki przechodziły po plecach. Już na samym
początku, gdy przy wejściu powitał nas napis „ Arbeit
macht frei” (praca czyni wolnym), poczułam się bardzo
nieswojo. Pomimo tego cieszę się, że mogłam zobaczyć to
miejsce. Później przejechaliśmy do drugiej części obozu,
Auschwitz II Birkenau. Naprawdę ogromny. Tam także
atmosfera była okropnie przytłaczająca, bo jak na samym
początku wspomniała przewodniczka, te miejsca to ogromne
cmentarzyska bez grobów. Następnie odwiedziliśmy kopalnię
soli w Wieliczce. Zjechaliśmy ok. 130 m pod ziemię.
Podobało mi się, jak przewodnik opowiadał nam historię
kopalni. Wieliczka także robiła ogromne wrażenie pięknymi
wnętrzami i komnatami, niektórymi w całości wykonanych z
soli różnego rodzaju. Nocleg mieliśmy w Zakopanem przez 3
noce. Pokoje były ładne i czyste, z łazienkami.
(czytaj
więcej)
Natalia
Tymińska
"Breezepelt – bohater
sagi „Wojownicy”
Breezepelt to bohater epizodyczny występujący w sadze
"Wojownicy" autorstwa Erin Hunter. Poznajemy go jako
jedyne żyjące dziecko z miotu Crowfeather'a i Nightpelt
kotów z Klanu Wiatru. Zajął posadę wojownika po szkoleniu
u Whitetail'a. Ma dwóch przyrodnich braci o imieniu
Jayfeather i Lionblaze i przyrodnią siostrę Hollyleaf,
pochodzą oni od innej matki z Klanu Pioruna. Pierwszy raz
pojawia się w tomie "The Sight", gdy jego ojciec ratuje
niewidomego Jayfeather'a przed utonięciem w błocie.
(więcej)
Tekst
i grafika: Natalia Tymińska
Anna Pokojska
Recenzja książki
„Marsjanin”
Science fiction to,
moim zdaniem, jeden z najciekawszych gatunków
literackivch. Autorzy w bardzo ciekawy sposób potrafią
pokazać nam swój pogląd na to, jak może wyglądać świat w
przyszłości. Bardzo często w powieściach tego typu czytamy
o podróżach międzyplanetarnych, kolonizacji innych planet.
Książka amerykańskiego autora Andy’ego Weira pt.
„Marsjanin” przedstawia nam właśnie takie motywy.
Był to debiut autora, który w 2011 roku wydał powieść
nakładem własnym. W Polsce ukazała się w 2014. Na jej
podstawie powstał film w reżserii Ridleya Scotta, a
odtwórcą głównej roli był Matt Damon.
Na tę powieść natrafiłam przypadkiem, przeglądając
księgarnię internetową. Zaintrygował mnie jej opis i od
tego czasu bardzo chciałam ją przeczytać. Nie pożałowałam
tej decyzji.
Głównym bohaterem jest Mark Watney, astronauta, botanik i
inżynier mechanik. Bierze on udział w misji Ares 3, która
ma na celu zbadanie Marsa. W wyniku serii niefortunnych
zdarzeń i pomyłki reszty załogi, Watney zostaje sam na
Czerwonej Planecie. Mężczyzna rozpoczyna desperacką walkę
o przetrwanie, mając na uwadze to, że każdy dzień może być
jego ostatnim, a on sam może być pierwszym człowiekiem,
który umarł na Marsie. Z całych sił pragnie choć
najmniejszego kontaktu z NASA, ale nie jest nawet
świadomy, że organizacja obserwuje go od dłuższego czasu i
usiłuje znaleźć sposób na uratowanie astronauty, zanim
skończą mu się zapasy tlenu i żywności.
Powieść w większej części jest pisana w formie dziennika.
Watney w żartobliwy sposób przedstawia wydarzenia,
dziejące się na Czerwonej Planecie. Ma świadomość, że
kiedyś jego zapiski mogą trafić w ręce ludzi, ale nie
szczędzi czasami dość ostrych słów (najczęściej pod
adresem znienawidzonego Marsa). Ja, podczas czytania
powieści, czułam emocje, które mogły towarzyszyć Markowi,
miałam wrażenie, że jest to relacja prawdziwego człowieka,
opisującego autentyczne wydarzenia. Na późniejszych
stronach forma zmienia się. Pojawia się narrator
trzecioosobowy, który opisuje wydarzenia z siedziby misji
Ares 3, czyli NASA. Wtedy te dwie formy zaczynają się
przeplatać ze sobą.
Sytuacje opisane w książce, choć nieprawdziwe, są bardzo
prawdopodobne. Autor nie pozostawia nic przypadkowi, każde
działanie Watneya, które jest ściśle związane z nauką,
zostaje wytłumaczone w miarę przystępny dla czytelnika
sposób. Ponadto osoby, które rzeczywiście znają się na
rzeczy, potwierdziły prawdopodobieństwo warstwy naukowej,
występującej w książce. To sprawia, że podczas czytania
powieści ma się wrażenie, jakby przedstawione wydarzenia
miały miejsce naprawdę, tak jak wcześniej
wspomniałam.
Oczywiście książka Weira nie skupia się tylko na próbie
przetrwania bohatera na Marsie. W „Watneyowskim” dzienniku
znajdziemy też jego przemyślenia na różne tematy i
charakterystyczne dla niego dowcipy. Praktycznie każda
sytuacja zostaje przez Marka obrócona w żart. Zdaje sobie
sprawę ze swojego rozpaczliwego położenia, ale nadal
potrafi z dumą myśleć o sobie, jako o pierwszym człowieku,
który żyje na Marsie. Mężczyzna nie przebiera w środkach,
jeśli chodzi o przetrwanie. Wykorzystuje każdy pomysł,
który w choć najmniejszym stopniu może wydłużyć jego życie
na Czerwonej Planecie i jak najbardziej odwlec swoją
śmierć.
Myślę, że „Marsjanin jest jak najbardziej godny polecenia.
Fabuła „wciąga” już od samego początku. W zasadzie,
powieść przedstawia raczej dość poważną sytuację, ale
pozytywne nastawienie Marka Watneya często wywołuje
uśmiech na twarzy czytelnika. W lekturze nie przeszkadzają
naukowe opisy, wręcz przeciwnie. Polecam tę książkę
każdemu miłośnikowi literatury science fiction, ale także
temu, kto preferuje inne gatunki.
Paweł Majcher
"Ostatnie słowa"
Ostatni raz już idę
w bój
Wiatr niesie echa wojennych okrzyków
Synu mój
Lecz przed tym co się stanie, zapamiętaj tych kilka słów:
Los ten jest także i Twój
Wroga się nie zlęknę,
Ciężki to będzie dla mnie znój
A płucami oddychać będę
Tak długo aż nie zginę
I choć będę cierpieć wielką mękę
Przeciwnikowi się nie ulęknę
Tak mi dopomóż Bóg
Tak mi dopomóż…
I zniknął w gąszczu Legionu Polskiego
A syn wierny już nie odnalazł Ojca swego…
"Dwóch zbrodniarzy"
„Na rozstaju dróg dwóch przyjaciół się spotkało, tych dwóch,
co kary oczekiwało,
Tych dwóch, co ich złe uczynki
Życie innym sponiewierało.
Teraz starzy, już niepodli
Na wyrok tak długo czekali,
Że się w końcu go doczekali i pod wpływem czasu wyparowali
A po nich kartka z napisem została:
„Ten kto kary oczekuje
Ten na karę zasługuje”
A pod wpływem czasu i ona wyparowała”
Julia Murawiec, "Z książki na wielki ekran"
17 grudnia 2018 roku kilka klas z naszej szkoły miało okazję
uczestniczyć w wyjeździe do Nakielskiego Ośrodka Kultury.
Wybraliśmy się na lekcję w kinie pod hasłem „Z książki na
wielki ekran – o ekranizacjach i adaptacjach filmowych”.
Program wycieczki składał się z dwóch części: prelekcji oraz
prezentacji filmu.
(więcej)
Borys Długołęcki
Recenzja książki pt. ,,Stary człowiek i morze”
Książka pt. „Stary człowiek
i morze” autorstwa Ernesta Hemingway’a została wydana w 1952
roku. Autor został laureatem Nagrody Pulitzera za genialną
powieść w 1953 roku oraz Nagrody Nobla w dziedzinie
literatury w roku 1954. Akcja książki rozgrywa się w XX
wieku na Kubie, niedaleko Hawany. Najważniejszymi postaciami
występującymi w tym opowiadaniu są Santiago - stary rybak
oraz Manolin - kilkunastoletni chłopiec, przyjaciel starca.
Problematyka poruszona w książce dotyczy między innymi
samotności, starości i walki z przeciwnościami losu. Autor w
opowiadaniu stara się nam przekazać, że nigdy nie wolno się
poddać, że trzeba walczyć z życiowym pechem do samego
końca. Później wyrusza na ocean, gdzie stacza
dramatyczną walkę z wielką rybą - marlinem. Chociaż wygrywa
ten bój, nie udaje mu się ocalić zdobyczy przed żarłocznymi
rekinami. Do domu wraca już tylko ze szkieletem złowionego
olbrzyma. Jednak i taki dowód wystarcza, by ludzie zaczęli
go znów podziwiać.
Moim zdaniem, przewodnią myślą tego utworu jest zdanie:
"Człowiek nie jest stworzony do klęski, człowieka można
zniszczyć, ale nie pokonać". Cytat ten nawiązuje do
przebiegu połowu marlina. W tej walce można odczytać
symboliczne znaczenie. Ma to nam ukazać dążenie do
wytyczonego celu, pokonanie przeciwności losu.
Zdobycie tego, co sobie wymarzymy. Mamy w życiu postępować z
wielką wiarą, że uda nam się osiągnąć swój cel. Właśnie
dlatego poleciłbym każdemu przeczytać tę książkę w celu
mobilizacji i zachęty do walki z trudnościami życiowymi.
Julia
Murawiec
Spotkanie z poetką
29 XI 2018 r. w naszej
szkolnej bibliotece odbyło się spotkanie z wyjątkowym
gościem. Była nim znana poetka, autorka 7 tomików
poetyckich, pani Małgorzata Szweda. Wydarzenie miało na celu
zapoznanie się z jej twórczością.
Po krótkim wprowadzeniu na temat, kim
jest i czym zajmuje się autorka, pani Małgorzata przystąpiła
do czytania wybranych fragmentów ze swojego najnowszego
tomiku poezji pt. „Między ustami”. Jego tematyka skupiona
jest na kontaktach międzyludzkich i tym, co w życiu jest
ważne, a co najważniejsze. Po zapoznaniu się z tekstem
mieliśmy okazję zadać parę pytań naszemu specjalnemu
gościowi. Dowiedzieliśmy się, o czym był pierwszy wiersz
pani Małgorzaty, jak długo zajmuje jej napisanie jednego
tekstu i skąd bierze na nie pomysły. Uzyskaliśmy też parę
wskazówek na temat pisania, rozwijania własnej twórczości.
Dowiedzieliśmy się też, skąd czerpać inspiracje na różne
wypracowania.
Godzina lekcyjna minęła nam bardzo szybko
w miłej atmosferze. Myślę, że każdy z uczestników wyszedł ze
spotkania z poszerzoną wiedzą na temat powstawania tekstu,
tworzenia literatury. Mam nadzieję, że nasza klasa będzie
miała jeszcze kiedyś okazję uczestniczyć w tego typu
wydarzeniach.
Malwina
Krawczyk, Drążno
Miejsce Pamięci Narodowej w
Drążnie
Drążno to niewielka
miejscowość znajdująca się w województwie
kujawsko-pomorskim. Drążno należy do gminy Mrocza i powiatu
nakielskiego.
Na samym początku tej wioski, oczywiście jadąc od strony
Mroczy, widzimy las, cmentarz i boisko. Po strasznej
wichurze, która przez nasz kraj przeszła w ubiegłym roku, po
naszym lesie nie zostało zbyt wiele. Do dnia dzisiejszego
usuwają z lasu obalone i stwarzające zagrożenie drzewa.
Cmentarz nie jest jakoś duży, ale ludzie bardzo o niego
dbają. Boisko nasze też nie jest zbyt duże. Jednak często
widuje się na nim młodzież. Niektórzy chodzą tam, aby sobie
pograć, poćwiczyć sobie, a inni po to by odpocząć.
(więcej)
Grafiki
Małgosi Skowronek
Także
w tym roku wzięliśmy udział w Prezydenckim Narodowym
czytaniu.
Julia
Murawiec „Wycieczka nad morze”
Aby obejrzeć
galerię, kliknij
TU.
W czerwcu odbyła się dwudniowa wycieczka. Brali w niej udiał
uczniowie klas drugich oddziałów gimnazjalnych.
Miejscem wycieczki były polskie nadmorskie miejscowości.
7 czerwca, wcześnie rano, na parkingu
obok stadionu miała miejsce zbiórka. O godzinie 7:00 autobus
wraz z uczestnikami ruszył na północ Polski. Około 11:00
dotarliśmy na miejsce. Pierwszym punktem zwiedzania była
latarnia morska w Czołpinie. Wszyscy po kolei mogli wejść na
samą górę i podziwiać nadwodny krajobraz.
Następnie udaliśmy się do skansenu w Klukach. Pani
przewodnik przez godzinę opowiadała nam o życiu Słowińców na
tych terenach. Mogliśmy dowiedzieć się, jak dawniej
wypiekano chleb, oglądaliśmy dawne słowińskie chaty oraz
dowiedzieliśmy się, dlaczego ten odłam ludności kaszubskiej
już nie istnieje.
Później wyruszyliśmy na łebskie wydmy. Przejście fragmentu
ruchomych piasków zajęło nam 40 minut w jedną stronę i tyle
samo w drogę powrotną. Potem pojechaliście do miejsca
noclegu, gdzie zostawiliśmy nasze bagaże. Po chwili
poszliśmy na obiadokolację do restauracji znajdującej się w
pobliżu naszego ośrodka. Gdy wszyscy już zjedli posiłek,
ponownie wróciliśmy do „Oazy”, aby wziąć rzeczy na plażę, po
czym ruszyliśmy nad morze. Mieliśmy tam czas wolny, do
porozmawiania czy zrobienia zdjęć. Kiedy już pierwszy dzień
dobiegał końca, poszliśmy na zakupy do „Żabki”, a później do
hostelu na nocleg.
Drugi dzień zaczęliśmy od śniadania.
Zaraz po zjedzeniu wsiedliśmy w autobus, aby zwiedzać
Trójmiasto. Pierwszym punktem była Gdynia.
Zobaczyliśmy tam okręt „Błyskawicę”. Potem udaliśmy się do
Sopotu. Mieliśmy tam okazję pospacerować po molo oraz zjeść
obiad w McDonaldzie. Ostatnim miastem w planie naszej
wycieczki był Gdańsk. Razem z panią przewodnik zobaczyliśmy
najciekawsze zabytki tej miejscowości. Później ruszyliśmy do
autobusu i pojechaliśmy do Mroczy.
Uważam tę wycieczkę za udaną. Chętnie
pojechałabym na nią jeszcze raz. Jestem pewna, że moje
zdanie podzieli większość uczestników. Świetnie było móc
odpocząć od nauki nad morzem i spędzić czas z rówieśnikami.
Mam nadzieję, że za rok pojedziemy na równie fantastyczny
wyjazd.
Laureaci konkursów Planety Szkoła Mrocza2017-2018
Przez cały rok szkolny uczniowie zamieszczali teksty
i galerie fotograficzne w Planecie
Szkoła Mrocza. Pisali o swoich sprawach,
przygodach, ale także ukazali dzieje oraz piękno Krajny -
naszego regionu. Są wrażliwi na piękno, twórczy i czują, że
mogą stworzyć coś wartościowego.
Wykazali się również dużą wiedzą w Konkursie
Mitologicznym. Oto Gala Laureatów:
Konkurs Literacki:
1. Monika Rakowska,
2. Malwina Helbig .
Literacki Konkurs
Regionalny:
1. Szymon
Stasinowski,
2. Angelika Pril.
Konkurs Fotograficzny:
1. Zuzanna Nowak,
2. Weronika Muszyńska.
Konkurs Mitologiczny
30 maja 16 uczestników zmagało się o tytuły laureatów w III
Szkolnym Konkursie Mitologicznym
Planety
Szkoła Mrocza. Wykazali się znajomością głównych
motywów mitologicznych, oceniali postępowanie bohaterów.
Szukali także śladów mitologii we współczesnej polszczyźnie,
a swoją wiedzę wykorzystali w ćwiczeniach praktycznych.
Laureaci:
1.
Szymon Kubacki,
2. Maksymilian
Sampławski,
3. Kacper Klimek.
Gratulujemy!
28 kwietnia w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury i Rekreacji w
Mroczy odbyły się eliminacje gminne
Konkursu Recytatorskiego„Słowo
Źródłem Inspiracji”. Jury (
Barbara
Sobotka - instruktor Kujawsko-Pomorskiego Centrum
Kultury w Bydgoszczy,
Wanda
oraz
Eugeniusz
Rzyscy – aktorzy Teatru Polskiego) wysłuchało 24
wykonawców, którzy okazali się najlepsi w kwietniowych
eliminacjach szkolnych.
Wyniki:
W kategorii klas
I-III Szkoły Podstawowej:
I miejsce - Laila Jasińska
II miejsce - Helena
Radziejewska
III miejsce - Antonina
Wojtczak i Marcelina Jeszke
W kategorii klas
IV-VI Szkoły Podstawowej:
I miejsce - Sara
Rzendkowska
II miejsce - Igor Rakowski
III miejsce - Marika Nowak
i Jakub Hamowski
W kategorii klas
VII Szkoły Podstawowej, II-III Gimnazjum:
I miejsce - Kamil
Kolanowski
II miejsce - Julia
Różańska
III miejsce - Szymon
Stasinowski
Laila Jasińska, Sara Rzędkowska oraz Kamil Kolanowski wystąpią
w finale wojewódzkim, który odbędzie się w dniach 15-17
czerwca w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury w Bydgoszczy.
Romuald Rosiński
Szachowe
Mistrzostwa Szkół Gminy Mrocza
23 marca w
Szkole Podstawowej w Mroczy rozegrano Szachowe Mistrzostwa
Szkół Gminy Mrocza o Puchar Prezesa LUKS „Feniks”. Po
zaciętej i wyrównanej walce tytuł mistrza i puchar zdobył Leszek Musiał ze Szkoły
Podstawowej w Witosławiu. Dalsza klasyfikacja wyglądała
następująco: 2. Kacper
Klimek (klasa gimnazjalna w Mroczy), 3.
Filip Smełsz (klasa gimnazjalna w Mroczy), 4.
Dominik Mazurek (klasa gimnazjalna w Mroczy), 5. Maciej Kutek (SP
Witosław), 6. Kinga
Chudzik (SP Witosław).
Organizatorzy – Romuald Rosiński, Dagmara Rosińska –
dziękują za wsparcie i współpracę prezesowi LUKS „Feniks”
Marcinowi Klebsowi oraz opiekunowi sekcji szachowej
„Feniksa” Mirosławowi Kozielskiemu, dyr. SP w Witosławiu
Violetcie Erdmann, wicedyr. SP w Mroczy Hannie Staneckiej i
Magdalenie Murach.
W Mroczy od wielu lat prężnie działa sekcja szachowa
"Feniksa". Opiekun Mirosław Kozielski zaprasza wszystkich
zaimnteresowanych. Uczniowie SP Mrocza oraz klas
gimnazjalnych mogą doskonalić swoje umiejętności także na
zajęciach szkolnego kółka szachowego.
więcej
zdjęć - kliknij tutaj
Julia Murawiec, Wywiad z
Filipem Gapą
Filip Gapa, uczeń klasy IIc, poza szkołą ma
wiele zainteresowań. Jednym z nich jest nagrywanie na
Youtube. Istnieje na tym serwisie od 21 sierpnia 2017
roku, pod nazwą „c330 TV”. Aktualnie ma już 237
subskrybcji na swoim kanale o tematyce rolniczej. Wydaje
mi się, że jego kanał jest wart uwagi, dlatego
przeprowadziłam z nim wywiad.
Dlaczego postanowiłeś
zacząć nagrywać?
W sumie to lubiłem oglądać filmy u innych znanych
Youtuberów, takich jak np: Bronczek czy Mafia Solec i
sobie pomyślałem, że fajnie by było coś takiego robić, a
że poznałem Huberta z kanału Agro Wyrza, to
stwierdziłem, że będę nagrywał.
Czemu wybrałeś taką
tematykę kanału?
Od dzieciństwa interesowałem się rolnictwem. Mój dziadek
oraz wujek prowadzą gospodarstwo i zawsze jeździłem do
nich na wakacje.
Skąd czerpiesz pomysły na
filmy?
Pomysły pojawiają się różnie. Czasem coś powstaje
przypadkowo, żeby zrobić dobry film, trzeba najpierw coś
nagrać. Niekiedy mam już wybraną muzykę, ale nie zawsze
musi to mieć sens i po prostu pasować do danej muzyki.
(czytaj
więcej)
Małgorzata
Skowronek poleca
"Riverdale"
Serial został wyprodukowany w 2017 roku przez Berlanti
Productions, Archie Comics, CBS Television Studios oraz
Warner Bros. Television.
"Riverdale" to projekt oparty na komiksach wydawnictwa
Archie Comics.
Serial skupia się na postaciach : Betty, Archie, Veronice
oraz ich przyjaciołach uczęszczających do liceum w tutułowym
miasteczku Riverdale. Każda postać w serialu ma swoją
odrębną, interesującą historię. Postacie noszą za sobą mocno
skrywane tajemnice życia w mieście.
Fabuła dzieje się w teraźniejszości, opowiada o tajemnicach
oraz dziwactwach skrytych za maską spokojnego z pozoru
miejca.
"Riverdale" można obejrzeć w serwisie Netfilx.
Małgorzata
Skowronek, Zuzanna Nowicka
Niedawno naszą szkołę odwiedziły dwie wolontariuszki z
Indonezji i Tatarstanu. Miałyśmy okazję przeprowadzić z nimi
wywiad.
Co myślicie o Polsce?
Sherina:
To bardzo piękne miejsce. Jest tu wiele zachwycających
miejsc oraz kościołów.
Alsu:
Kiedy przyjechałam do Warszawy, miałam wiele trudności z
transportem. Wiele osób chciało mi pomóc, ludzie są bardzo
pomocni i mili.
(czytaj
więcej)
Alicja
Podlaszewska, Wycieczka do Muzeum Ziemi Krajeńskiej
21 listopada 2017r. razem z moją klasą IIc Gimnazjum
im. Jana Pawła II w Mroczy wyjechaliśmy ok. godziny 11:00 do
Muzeum Ziemi Krajeńskiej w Nakle. W czasie tej wycieczki
mieliśmy zamiar dowiedzieć się więcej o zwyczajach
andrzejkowych.
Pierwszą częścią zwiedzania była prezentacja multimedialna
na temat andrzejek oraz katarzynek. Dawniej w czasie
andrzejek wróżyły sobie dziewczęta. A katarzynki to dzień
tradycyjnych wróżb chłopców. Przypada on w popularne
imieniny Katarzyny, czyli 25 listopada. Pani, która nas
oprowadzała, omówiła historię tych tradycyjnych dni, rodzaje
wróżb i różne ciekawostki z nimi związane.
(więcej
tekst) (więcej
galeria zdjęć)
Julia
Murawiec, Jesienna zaduma
fot. Joanna Murawiec
5 listopada 2017 roku w sali
widowiskowo-sportowej w Mroczy odbyła się "Jesienna
zaduma". Była to jubileuszowa, X edycja, pod tytułem
"Ludzie, co to się porobiło".Prowadził ją znany
mroczanin, satyryk Szymon Łątkowski.
Na początku wystąpił mrotecki zespół "Big Band". Następnie
czas umilili uczniowie naszego gimnazjum - Kamil Kolanowski,
Julia Murawiec, Natalia Anioł, Sandra Żurek, Alicja
Podlaszewska i Monika Rakowska, którzy przygotowywali się pod
okiem pani Dagmary Rosińskiej. Później przyszedł czas na
gwiazdy wieczoru - Renatę Zarębską oraz Marka Majewskiego.
Tegoroczna jesienna zaduma odbyła się w bardzo miłej
atmosferze. Wprowadziła gości w jesienny nastrój. Na pewno
zapadnie w pamięć wszystkim, którzy w