Planeta Szkoła Mrocza 

Koło Redakcyjne

Strona redagowana przez uczniów 





Polecamy:
Strona "Dzieje polskiej kultury literackiej na Krajnie" link
  
Strona "Ryby Krajny - krajeńskie wędkowanie - Jezioro Witosławskie" link

Witamy na naszej stronie. Dziękujemy za wizytę.


 
Zimowy Konkurs Literacki "Planety" rozstrzygnięty!

1. Antonina Wojtczak, "Niby gwiazdy", kliknij i czytaj

2. Martyna Najdowska, "Świąteczna pomoc", kliknij i czytaj

    Marianna Wegner, "Pracowite święta", kliknij i czytaj

3. Marcelina Jeszke, "Dramat w ferie", kliknij i czytaj





Uwaga!
Trwa Konkurs na najpiękniejszą ilustrację do lektury.


1. W Konkursie biorą uczniowie SP w Mroczy.
2. Należy wykonać ilustrację do samodzielnie wybranej lektury.
3. Technika i format dowolne.
 
4. Zdjęcia prac przesyłamy na adres:   romuald65@wp.pl 
Konkurs trwa do końca maja.  Najpiękniejsze prace zostana zaprezentowane
 w "Planecie".                

UWAGA! Inne konkursy Planety w roku szkolnym 2023-2024!

Teksty i zdjęcia przesyłamy  na e-mail:
romuald65@wp.pl
 
Konkurs Literacki - temat związany z życiem dzieci i młodzieży
1. W maju jury Planety wybierze najciekawsze publikacje zamieszczone na łamach Planety
 i nagrodzi autorów.
2. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP w Mroczy.
3. Pojęcie publikacja oznacza dowolny własny tekst o charakterze prasowym lub literackim,
 np: reportaż, esej, opowiadanie, wiersz.
4. Jury nie ogranicza tematyki oraz objętości publikacji.
5. Kryteria oceny: atrakcyjność treści, waga przesłania, konstrukcja i język publikacji.
6. Ostateczny termin nadsyłania utworów: 20 maja 2024 r.
 
Literacki Konkurs Regionalny
1. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP w Mroczy.
2. Należy nadesłać własny tekst związany z historią lub współczesnością naszego regionu.
3. Pojęcie tekst oznacza opowiadanie, wiersz lub esej.
4. Jury nie ogranicza tematyki oraz objętości publikacji.
5. Kryteria oceny: atrakcyjność treści, waga przesłania, konstrukcja i język publikacji.
6. Ostateczny termin nadsyłania tekstów: 20 maja 2024 r.
 
KONKURS FOTOGRAFICZNY
Najpiękniejsze miejsca naszej okolicy oraz miejsca uświęcone tradycją
1. Konkurs adresowany jest do wszystkich uczniów SP w Mroczy.
2. Należy nadesłać zestaw 5-10 zdjęć najpiękniejszych miejsc naszej okolicy lub miejsc
 uświęconych tradycją.
6. Ostateczny termin nadsyłania zdjęć: 20 maja 2024 r. 





Szanowna Laureatka Nicola Sosnowska


„Nicola Sosnowska Laureatką Wojewódzkiego Konkursu Polonistycznego!”
Nicola Sosnowska, uczennica klasy VIII b Szkoły Podstawowej im. Wojska Polskiego w Mroczy, uzyskała tytuł Laureatki Konkursu Przedmiotowego z Języka Polskiego organizowanego przez Kujawsko-Pomorskiego Kuratora Oświaty.
To największy sukces, jaki może osiągnąć uczeń szkoły podstawowej w konkursach przedmiotowych. Dzięki temu zaszczytnemu tytułowi Nicola nie będzie zdawała egzaminu końcowego z języka polskiego. Dzięki celującym wynikom na konkursie otrzyma specjalne zaświadczenie o uzyskaniu tytułu laureata konkursu i przysługuje Jej 100% punktów z języka polskiego na egzaminie.
Aby to osiągnąć, uczniowie musieli wziąć udział w trzech etapach konkursu –  szkolnym, rejonowym i wojewódzkim. Etap wojewódzki odbył się we Włocławku 23.03.2023 r.
Nicola jest jedyną uczennicą z powiatu nakielskiego, której udało się uzyskać tak wysoki wynik. Do konkursu przygotowywała Ją nauczycielka języka polskiego, Dagmara Rosińska.



Trwa Konkurs na najpiękniejszą ilustrację do lektury.
Kliknij tu i zobacz pierwsze pierwsze zakwalifikowane prace.






Marcelina Jeszke, "Piękno nad nami"
 Obejrzyj całą galerię.

Marcelina Jeszke
"Ania ze Śnieżnego Wzgórza"
       Piękne, do niedawna jeszcze zielone i porośnięte kolorowymi kwiatami wzgórze, teraz było pokryte białą poduszką, choć nie wiem, czy można byłoby się na niej wyspać. Jak łatwo się domyślić, nareszcie przyszła zima! Nie każdy był jednak zadowolony z tego powodu. Ania i Diana -  dwie najlepsze przyjaciółki, były wręcz oburzone tym faktem. Dlaczego? Otóż co roku Diana wraz ze swoją rodziną wyjeżdża na święta do swojej dalszej rodziny. Co w tym złego?  Na przykład to, że rodzina Diany mieszka daleko od niej, a daleko to znaczy w innym kraju. Tym krajem, są WŁOCHY. Ten fakt nigdy nie był dla dziewczyny problemem, bo przecież kto nie chciałby pojechać do malowniczych Włoch i przy tym odwiedzić swoją rodzinę ? Diana uwielbiała podróże, ale kiedy poznała Anię, te podróże jej tak nie fascynowały, ponieważ bardzo chciała podróżować razem z przyjaciółką.
–    Nie, nigdzie nie jadę! - wykrzyknęła Diana na całe gardło.
–    Co!? Nie ma takiej opcji, przecież wiesz, że to nasza rodzinna tradycja i nie możesz sobie ot tak, nie jechać. Czy ty wiesz, ile to znaczy dla cioci Zeldy, która nie widzi cię przez cały rok?  - odpowiedziała mama Diany
–    Wiem, ale ja nie mogę zostawić Ani samej, przynajmniej nie znowu!
Kliknij tu i czytaj dalej.



Rafał Januszewski, Mamy już wiosnę!
 Obejrzyj całą galerię.


 Martyna Najdowska
"Świat zmienia się z wiekiem"
 Nazywam się Helena Wójcik, mam 36 lat. Mieszkam w naszym wielkim domu z mężem i córką , pracuję jako historyk .
    Kilka dni temu poprosiłam dzieci, aby przyniosły jakieś ciekawe przedmioty, które znalazły w domu swoim lub swoich bliskich. Nie mogłam doczekać się tego dnia.
   Był to jedyny dzień, w którym ponownie mogłam poczuć, jak to wyglądało za czasów mojej młodości.
    Właśnie zmierzam do pracy. Jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam na pracę. Właśnie dlatego uwielbiam mój zawód. Pełen zadziwiających przygód i dni.
- Dzień dobry kochani! Zaprezentujcie proszę swojemu koleżeństwu znaleziska, z waszych domów.
 - A z bloków również mogą być? - zapytał nasz klasowy śmieszek Heniu.
 -  Pewnie, że mogą być, Heniu.
       Pierwsza zaprezentowała piękny, stary zegar Julka.
 - Proszę, cóż to za piękny zabytek? – zapytałam.
 - Oto piękny, drewniany zegar z kukułką, wykonany przez mojego dziadka w 1932 roku, pod okiem najlepszego stolarza w mieście. Kliknij tu i czytaj dalej.




Symboliczne zdjęcie wykonane przez Oliwiera Mroza. Umarła jesień, ale narodziła się już wiosna.
 Obejrzyj całą galerię.

Izabela Mróz
"Ratujemy świat"
Pewnego dnia, kiedy jadłam z moją rodziną kolację, mama powiedziała:
- Dzieci za 2 dni z okazji Dnia Ziemi w Drążnie będziemy zbierać śmieci, więc może wy również byście dołączyli?
- Dobrze, mamusiu - powiedzieliśmy.
    Minęły 2 dni. Ja z moimi braćmi obudziłam się bardzo szybko i się ubraliśmy. Następnie poszliśmy do kuchni na śniadanie, które przygotowała dla nas mama. Szybko zjedliśmy śniadanie i szykowaliśmy się do wyjścia na dwór. Wyszłam z moimi braćmi i poszliśmy na plac zabaw (bo zbieranie śmieci odbywało się na placu zabaw). Nawet spotkałam moja koleżankę Anię ze szkoły. Pani, która organizowała tę akcję, bardzo się ucieszyła, że jest nas tak dużo i że chcemy się angażować w zbieranie śmieci.




Amelia Klimek, Pierwsze kwiaty wiosny.  Obejrzyj całą galerię.


Amelia Klimek
" Szkolna przygoda"
        Pewnego dnia podczas lekcji języka polskiego usłyszeliśmy ciche "miau". Polonista powiedział zdenerwowanym głosem:
- Co to za wygłupy? Kto jest taki dowcipny?!
- To nie my!!!- zawołaliśmy chórem.
-Dobrze! Niech tak będzie , ale jak to się jeszcze raz powtórzy , to będę bardzo niezadowolny - powiedział nauczyciel.
      W tym samym momencie rozległo się : " miau, miau, miau". Wszyscy byliśmy bardzo zaskoczeni i zaczęliśmy poszukiwania  winnego. Nagle z otwartej torby polonisty, która stała na biurku, wynurzyła się mała, szara kulka. Z wrażenia nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Ktoś patrzył na nas wielkimi i przestraszonymi oczami. To był  mały, śliczny kociak.  Nikt nie wiedział, skąd wzięła się ta zguba.
    Nakarmiliśmy naszego gościa  i zrobiliśmy konkurs na najciekawsze imię dla kotka. Musieliśmy też zdecydować, co z nim dalej zrobić.
Nasz kudłaty przyjaciel od tej pory nazywał się Profesor i został klasową maskotką. Na stałe zamieszkał w szkolnym laboratorium przyrodniczym, a na weekendy i wakacje zabieraliśmy  go kolejno do domu.
    To była super przygoda, szkoda tylko, że nie wydarzyła się naprawdę! 








Antonina Wojtczak
"Niby gwiazdy"

    Był wietrzny, grudniowy poranek. Szedłem wśród szarych kamienic z torbą zakupową w ręce. Chłodne powietrze muskało moją skórę, a niewielkie kałuże chlapały na boki, gdy tylko na nich stawałem. Szedłem pod górkę, lecz niewielka zawartość reklamówki nie utrudniała mi drogi. Zawierała tylko najpotrzebniejsze produkty, bo moja rodzina zawsze była zmuszona do oszczędzania. Łagodnie mówiąc, nie byliśmy najbogatsi, a cała sytuacja uległa pogorszeniu po zeszłorocznej śmierci taty. Za życia, mimo niewielkiej pensji, utrzymywał naszą rodzinę, a mama dorabiała w pobliskim kiosku, choć nie stanowiło to znaczącej pomocy. Tata zmarł nagle, a mama łapała się każdej możliwej pracy, aby zapewnić mi i mojej siostrze dotychczasowe życie. Widziałem ile ją to kosztowało. Starałem się jej jakoś pomóc i dorabiałem niewielkie pieniądze, wyprowadzając na spacer psy sąsiadów. Jednak teraz zbliżały się święta, a ja nie chciałem pozwolić, aby moja rodzina obchodziła je bez tradycyjnych prezentów ani dwunastu potraw, które kiedyś mimo wszystko zawsze udawało się zrobić. Wpadłem więc na plan, że zatrudnię się w cukierni, należącej do mamy mojej najlepszej przyjaciółki. Pracę miałem zacząć już za parę godzin, więc mimo wiatru, który wiał mi w oczy, starałem się iść żwawo, odliczając w głowie rytm każdego kroku.
    - Daniel! Zaczekaj! – usłyszałem nagle znajomy głos. Odwróciłem się, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
Kliknij tu i przeczytaj całość.


Mikołaj Bednarski
Opowieść o bokserze, który przekroczył granice  
             Wychowałem się w skromnej wiosce, gdzie marzenia o wielkich ringach były odległe jak horyzont. Pewnego dnia, gdy przeglądałem strych, natrafiłem na bardzo zakurzone pudło. Było w nim bardzo wiele ksiąg, lecz moją uwagę przykuła okładka zatytułowana "Quo vadis". Zaciekawiony swoim znaleziskiem zacząłem ją czytać i natrafiłem na bohatera, który nazywał się Ursus. Posiadał on niezwykłą siłę, determinację i uczciwość.
              Jego postać wzbudziła we mnie ogromne pragnienie osiągnięcia czegoś wielkiego. Ursus stał się moim przewodnikiem w dążeniu do celu. Jego nieugięta postawa, odwaga i determinacja zainspirowały mnie do podjęcia wyzwania, jakim był świat boksu. Więc zacząłem trenować boks, nie tylko jako sport, ale jako środek wyrażenia mojej determinacji i siły wewnętrznej. Właśnie te cechy, które przeczytałem o Ursusie, stały się fundamentem mojego rozwoju jako boksera.
Kliknij tu i przeczytaj całość.

  Marianna Wegner
"Pracowite święta"
     Jestem świąteczną elfką, która pracuje u boku Świętego Mikołaja. Staram się wypełniać moją pracę jak najlepiej, wraz z elfami kochamy tu pracować. Czasami praca daje nam w kość, ale warto dla tych uśmiechających się twarzy dzieci, cieszących się z upominków, ciężko pracować! Święty Mikołaj bardzo docenia cały nasz wysiłek, ponieważ dzieci z całego świata  cieszą się z prezentów, które dostają w święta Bożego Narodzenia.
     Wczorajszy dzień nie był zwykłym dniem, był to 24 grudnia - dzień, w którym nie ma czasu na najmniejsze głupoty, dzień, w który bardzo liczy się czas. Aby praca w tym szczególnym bożonarodzeniowym dniu przebiegała sprawniej, warsztat, w którym pracuję, został podzielony na pięć oddziałów. Znajduje się tutaj oddział budujący, malujący, ozdabiający, dopracowujący i pakujący zabawki. Ja należę do tego ostatniego, najlepszego oddziału - pakuję zabawki!
     Kiedy wszyscy, właśnie w ten wyjątkowy dzień - 24 grudnia, darzą się wielką sympatią, miłością i szacunkiem, zawsze znajdzie się ktoś, na przykład para elfów, która musi się pokłócić o najmniejszy szczegół.
- Myślę, że niebieska kokarda jest lepszą opcją - powiedział Kevin.
- A ja myślę, że czerwona, będzie pasować do oczu robota - odpowiedział Leo.
Niebieska! Nie, czerwona! Niebieska! Czerwona! Niebieska! - przekrzykiwały się elfy.
Kliknij tu i przeczytaj całość.


Oliwier Mróz
"Sen"
       Święta Bożego Narodzenia zbliżały się coraz bardziej, a ja coraz bardziej byłem zasmucony tym faktem. Kolejne święta zapowiadały się buro, szaro i ponuro. Co to za święta bez śniegu? - pomyślałem zrezygnowany. Eh, lepiej, żeby przyszły później, kiedy napada śnieg i będzie mroźno - rozmyślałem po cichu. Jednak wiedziałem, że to niemożliwe, jestem tylko nastolatkiem mającym swoje upodobania co do tego, jak powinny wyglądać święta, a to jak będą wyglądały nie jest uzależnione ode mnie, ale od pogody.
         Był już wieczór, jednak u siostry w pokoju zobaczyłem zapalone światło:
- Co robisz? – zapytałem, uchylając drzwi do jej pokoju.
- Wiesz co, tak jakoś naszło mnie na wspomnienia i oglądam nasze zdjęcia z poprzednich lat- odparła moja młodsza siostra.
- O, to widzę, że masz podobnie jak ja i też marzysz o białych świętach! – zasugerowałem, widząc, że trzymała w ręku zdjęcie zaśnieżonych drzew.
- Oczywiście, że tak, a kto nie marzy!- zawołała.
Kliknij tu i przeczytaj całość.

 Izabela Mróz
„Zimowa historia Harrego”
      To był piękny, zimowy dzień. Obudziłam się bardzo wcześnie i poszłam do pokoju Harrego zobaczyć czy on również się obudził. Harry i ja już byliśmy ubrani i poszliśmy do kuchni na pyszne świąteczne śniadanie, które przygotowała dla nas mama. Po śniadaniu zapytałam
- Mamo czy możemy iść nad zamarznięty staw?
Mama powiedziała
- Pod żadnym pozorem nie możecie iść nad zamarznięty staw, gdyż lód może być kruchy i może się załamać!
Więc zapytaliśmy
- A możemy iść na spacer?
- Tak, możecie, ale nie zbliżajcie się do stawu- odpowiedziała mama.
Kliknij tu i przeczytaj całość.

Cyprian Hamowski
Recenzja filmu „Aquaman i Zaginione Królestwo”

     W miniony weekend wybrałem się ze znajomymi do kina na film  „Aquaman i Zaginione Królestwo” To kontynuacja dzieła „Aquaman”.   Ekranizacja komiksu okazała się iście amerykańską superprodukcją.
     Tytułowy Aquaman był władcą Atlantydy. Początkowo niezbyt dobrze sprawdzał się w tej roli, ponieważ pod jego panowaniem, po raz pierwszy w historii, teren zagubionego, podwodnego miasta został okradziony. Okazało się, że zbrodnię popełnił słynny i wcześniej przez niego znany „Black Manta” wraz z jego poddanymi. Celem antagonisty było zebranie wszystkich możliwych zasobów do odbudowania jego zbroi.
      Bohater szukał surowców miesiącami, aż natknął się na „czarny trójząb”. Po podniesieniu przedmiotu przez Black Mantę została ukazana retrospekcja dawnej bitwy pomiędzy mieszkańcami legendarnej Atlantydy, na której czele stał król Nexus, a starożytnymi wojownikami przeklętego władcy czarnego trójzębu. Walkę ostatecznie wygrał król Atlantydy wraz z poddanymi. Zwycięzca rzucił na pokonanych czar i wyklął ich na wieki. Przegranych umieścił w lodowych, przeklętych bryłach już „na zawsze”. Trójząb został zatopiony daleko od Atlantydy, w wypadku jakby ktoś chciał go odnaleźć. Czy komuś się to uda..?  Po zebraniu surowców, wykonaniu dział oraz odbudowie zbroi zaczęła się bitwa…
 Chcesz dowiedzieć się, jak zekranizowano najciekawsze zakończenie „universum Aquamana”? Zachęcam do jego obejrzenia. Koniecznie musisz  się wybrać do kina, bo to film, który trzeba zobaczyć na wielkim ekranie. Jest bardzo interesujący, bogaty w konteksty kulturowe,  na pewno bardzo ci się spodoba. Zrobił na mnie wrażenie, to kino przypadło mi do gustu, chętnie kiedyś obejrzę film jeszcze raz.

Cyprian Hamowski
„Moja opowieść wigilijna”
      Działo się to w tym roku. W czasie świąt Bożego Narodzenia mieliśmy jechać w góry, spędzić tam miło czas.
    Planowaliśmy wyjechać tydzień przed Wigilią. Spakowaliśmy się, sprawdziliśmy, czy wszystko mamy i wyruszyliśmy w drogę.
    W pierwszym momencie musieliśmy się zatrzymać na stacji benzynowej, aby zatankować samochód. Tata podszedł do kasy, chciał zapłacić, po czym okazało się, że płatność się nie udała. Spróbował jeszcze raz i kolejny, ale wciąż mu się nie udawało. Przyszła więc mama, przyłożyła kartę płatniczą do czytnika i sytuacja się powtórzyła. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Rodzice zastanawiali się, co jest nie tak. Tata miał w zapasie jeszcze trochę benzyny, zatankował i pojechaliśmy na kolejną stację. Sytuacja się powtórzyła. Okazało się, że karty bankowe rodziców zostały zablokowane przez niewiadomą im przyczynę
Kliknij tu i przeczytaj całość.

         Kacper Klebs              
„Opowieść wigilijna”
    Zbliżała się już godzina 16, za godzinę będą goście. Adam z mamą zaczęli gotować kolację, jednak coś im nie pasowało. Przygotowywane jedzenie przestało się robić. Nikt nie wiedział, co się dzieje.
    Gdy goście już przybyli, nagle wyłączył się prąd. Wszyscy się przestraszyli, ponieważ piekarnik i kuchenka są na prąd. Inni sąsiedzi mieli prąd, każdy oprócz nas.
Rodzina usiadła przy stole, odmówiła modlitwę. Podzieliliśmy się opłatkiem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Ta Wigilia będzie inna, jak nigdy. Nie będzie 12 potraw, ale jesteśmy razem, a to jest najważniejsze – oznajmiła mama Adama.
Po długiej chwili w domu zaczęło szumieć, cała rodzina się przestraszyła. Nagle w domu pojawiły się duchy zmarłych osób z rodziny Adama. Nikt nie mógł uwierzyć, ale każdy bardzo się ucieszył. Spędzili święta razem.
-  Po chwili obudziłem się! - powiedział Adam.
- Ten sen był bardzo ciekawy i pouczający- odpowiedziałem.
    Już teraz wiemy, co jest najważniejsze w święta. Nie prezenty, nie jedzenie, a nasza rodzina. To ona daje nam szczęście!



  Martyna Najdowska
„Świąteczna pomoc "

      Pewnego dnia przygotowywałam się do Wigilii. Wszyscy zabierali się do pracy w domu. Mama krzątała się w poszukiwaniu bombek.
 - No, gdzie one się podziały? - mówiła do siebie.
- Mamo, a sprawdzałaś w kartonie na strychu?
- Hm, nawet o tym nie pomyślałam. Mogłabyś sprawdzić? - zapytała.
- Oczywiście, już idę. - odpowiedziałam.
Gdy ruszyłam po schodach na strych, usłyszałam jakieś szmery. Bardzo się wystraszyłam i zwątpiłam, aby tam iść. Nagle usłyszałam jakiś głos.
- O nie, kolejny wypadek w nowym roku. Wielkie nieba, szef mnie zwolni - coś mówiło.
     Postanowiłam odważyć się i wejść do środka. Przeraziło mnie to, iż nikogo nie zauważyłam, mogłabym przysiąc, że usłyszałam czyjś głos. Po chwili ujrzałam dym unoszący się w rogu pomieszczenia. Odważnie ruszyłam, by sprawdzić, co jest tego przyczyną.
Kiedy podeszłam do dymowiska, zobaczyłam małą istotkę.
Kliknij tu i przeczytaj całość.


Martyna Najdowska
„Przyśnione święta"
     Nazywam się Helena Dowbor, mieszkam niedaleko Warszawy. Mamy 1939 rok, czyli czas wojny.
 Zbliżają się święta, więc z całą rodziną mamy mnóstwo pracy. Trzeba nakarmić świnie, podać paszę kurom i wydoić krowy. Ach! Ciekawe, jak by to było w przyszłości...
- Helka, mama mówi, że masz już przestać pisać ten pamiętnik i iść spać, bo jutro jest dużo roboty - przerwał mi moje przemyślenia Stefek.
 - No dobrze - odpowiedziałam.
     Obudziłam się w dosyć dziwnym miejscu. Było tu pełno zabawek, białe ściany, wielkie lustro, o którym zawsze marzyłam i nie moje, obce posłanie. Bardzo się przeraziłam, ale uznałam, że położę się jeszcze na chwilkę i wszystko wróci do normy.
Gdy otworzyłam znów oczy, nic się nie zmieniło. Wyszłam więc z pokoju i moim oczom ukazał się jakże bogaty wystrój. Wszystko było pozłacane, szare ściany, ogromne okno z widokiem na zaśnieżoną panoramę miasta oraz kręte schody ze szklaną barierką. Na parterze znajdowała się przepiękna kuchnia z czarnym aneksem kuchennym i kuchenką elektryczną. Tuż obok znajdował się salon z piękną, białą kanapą, dwoma fotelami i choinką u boku, a na ścianie wisiało jakieś dziwne urządzenie, które mówiło o jakiejś nadchodzącej zmianie klimatu.
    Nagle usłyszałam otwierające się drzwi, a w nich jakąś obcą kobietę.
Kliknij tu i przeczytaj całość.


Marta Reimann
„Święta bez cioci”
     Działo się to pewnego zimowego dnia. Był to dwudziesty czwarty grudnia. Tego dnia jest Wigilia. Od rana przygotowywaliśmy potrawy, w międzyczasie śpiewaliśmy kolędy. Szykując potrawy, pomyślałam, że brakuje mi mojej cioci. W tym momencie ogarnął mnie smutek. Minął rok, od kiedy nie ma jej z nami. Była dla mnie bardzo ważną osobą. Bardzo dużo czasu z nią spędzałam.
 Dochodziła godzina siedemnasta, zaczęliśmy nakrywać do stołu. Nagle zadzwonił drzwiowy dzwonek, otworzyłam. Zobaczyłam kobietę podobną do mojej cioci.
- Dobry wieczór - powiedziałam.
- Dobry wieczór - odpowiedziała kobieta.
- Zapraszam, niech pani wejdzie i zje z nami kolację wigilijną.
- Dziękuję za zaproszenie.
- Niech pani usiądzie.
      Kobieta usiadła na miejscu mojej cioci. Kiedy zdejmowała kurtkę i czapkę, była bardzo do niej podobna.
Kliknij tu i przeczytaj całość.

Lena Piątkowska
"Moja opowieść wigilijna"
  Pewnego zimowego dnia, kilka godzin przed Wigilią, wydarzyło się coś niesamowitego. Jeszcze wtedy nikt nie wiedział, co się stanie.
Razem z Jasiem i Polą bawiliśmy się w chowanego w domu Poli. Gdy mój przyjaciel próbował znaleźć miejsce, gdzie mógłby się schować, znalazł duży, czerwony przycisk.
- Lena, Pola, chodźcie szybko – krzyknął.
- Co się stało, Jasiu? - powiedziałam głośno z daleka.
- Znalazłem przycisk.
- Kliknij go - doradziła Pola.
    Jaś spojrzał na mnie, oczekując na zgodę, ponieważ byłam najstarsza. Bałam się, że coś może im się stać. Ale po krótkim zastanowieniu stwierdziłam, że możemy spróbować, z taką różnicą, że ja go kliknę.
Kliknij tu i przeczytaj całość.

  Mikołaj Bednarski
"Święty Mikołaj naprawdę istnieje"
Pewnego zimowego wieczoru, siedziałem wraz z Oskarem nad ogniskiem i rozmawialiśmy.
- Wiesz, Mikołaj, że mój dziadek nadal wierzy w Świętego Mikołaja - powiedział Oskar.
-  Przecież twój dziadek ma już 70 lat, a nadal w niego wierzy. Dziecinne - śmiałem się.
-  A co w tym śmiesznego. Jeśli chce to niech wierzy.
- Ale w tym wieku to już raczej dziwne.
W pewnym momencie naszą rozmowę przerwał dziwny szmer z krzaków.
- Słyszałeś te dziwne dźwięki? - zapytał przestraszony Oskar.
  Kliknij tu i przeczytaj całość.

Julian Gacka
"Świąteczne obowiązki"
 Gdy dotarliśmy i rozłożyliśmy sprzęt, czekaliśmy aż ryba pociągnie za spławik. Po kilku minutach coś pociągnęło za haczyk, ale podczas wyciągania ryby z wody zerwała się i uciekła. Nie poddawaliśmy się
i wierzyliśmy, że złapiemy te trzy obiecane karpie, aż nagle wędka się wygięła. Byliśmy tak zaskoczeni, że prawie upadłem, ale za to z wody okazał nam się piękny karp. Bez chwili zwątpienia wrzuciliśmy go do wiadra i czekaliśmy na następne brania. Po kolejnych minutach mieliśmy kolejne branie i kolejnego karpia. Za trzecim razem złapaliśmy ładnego sandacza, a następnie ogromnego szczupaka. Po szczupaku złapaliśmy ostatniego trzeciego karpia. Kliknij tu i przeczytaj całość
 




Martyna Najdowska
„Nasze tradycje świąt Bożego Narodzenia”

      Na świece można spotkać miliony tradycji bożonarodzeniowych, ale może by tak przyjrzeć się naszemu czczeniu Narodzenia Zbawiciela w dokładniejszy sposób?
Zacznijmy od dwunastu potraw na wigilijnym stole. W naszych czasach uznajemy to za symbol dwunastu Apostołów, którzy zasiadali z Jezusem do ostatniej wieczerzy. Jednakże dawniej uznawano to za symbolikę dwunastu miesięcy. Mieszkańcy domu przyrządzający potrawy robili to z myślą, by podziękować Bogu za miniony rok.
     Następnym zwyczajem jest zostawienie wolnego miejsca przy stole. Współcześnie uważamy to za wolne miejsce dla niespodziewanego goście. Jednak ta tradycja pochodzi już z czasów słowiańskich, kiedy to zostawiano miejsce dla dusz umarłych.
     Wszyscy uwielbiamy ubieranie choinki. Ma to nam dać poczucie zbliżających się świąt oraz charakter ozdobny. Ta tradycja przywędrowała do nas z Niemiec, ale czy wiemy, że już za czasów naszych pradziadów też ubierano "choinkę"? Ale inaczej to wyglądało.
Kiedyś wieszano pod sufitem gałązki jakiegoś świerku albo nawet obcięty czubek choinki i przyozdabiano je np. owocami, cukierkami, orzechami, kolorowymi bibułkami. Taką ozdobę nazywano podłaźniczką. Do dzisiaj można zobaczyć je w niektórych miejscach na południu Polski, np. w Beskidach.
     I bardzo piękna tradycja dzielenia się opłatkiem. Najpopularniejsza czynność naszego wigilijnego wieczoru. Zazwyczaj życzymy sobie "wesołych świąt", dużo uciech finansowych czy po prostu szczęścia. Ale najważniejszym z tych wszystkich pragnień jest życzenie sobie zdrowia, gdyż jest ono najważniejsze. Dzielmy się dobrem.
I nie zapominajmy o religijnym przesłaniu świąt Bożego Narodzenia.



Choinki już czekają... Galeria Amelii Klimek. Kliknij tu, żeby obejrzeć


  Marcelina Jeszke
"Dramat w ferie"
     Nancy Rose z jej mężem Tomem i małą córką Ronnie pojechali na ferie w góry. Miał to być miły rodzinny wypad na narty, snowboard, potem termy, a na koniec gorąca czekolada, ale coś poszło nie tak... Na miejsce dotarli w poniedziałek, był wieczór więc tylko rozpakowali walizki, zeszli na kolację do hotelowej restauracji, poszli spać. Nazajutrz, rano około dziewiątej, gdy się obudzili, zjedli śniadanie. Wszystko wskazywało na to, że wyjazd będzie udany. Pogoda zapowiadała się świetnie nie tylko na ten dzień, ale na całe 10 dni pobytu. Cała rodzina, ubrana w stroje narciarskie, zeszła na dół. Tom zamówił taksówkę i pojechali na stok. Bawili się wspaniale. Ronnie uczyła się jeździć, chciała zostać zawodową narciarką jak dorośnie. Mama kupiła jej narty, kask i gogle, wszystko fioletowe, w ulubionym kolorze dziewczynki. Wydawało się, że jest jak w bajce, ale do czasu.
      W drodze powrotnej rodzice zauważyli małą restaurację nieopodal lasu, a jako że wszyscy byli już głodni, to postanowili się tam zatrzymać. Mała skończyła jeść szybciej niż rodzice i zapytała, czy może pójść ulepić bałwana na placu zabaw tuż obok restauracji. Był na niego widok z okna przy stoliku pary, więc się zgodzili. Widzieli ośmioletnią córkę bawiącą się na śniegu, ale nagle Ronnie zniknęła im z oczu.
 
Świat w bieli, grudzień 2023 r.



Tymon Pokrzywka
"Wskrzeszenie miłości"
     
Działo się to od razu po ponownym zabraniu Eurydyki do królestwa Hadesu. Orfeusz postanowił  spróbować po raz drugi wyciągnąć swoją miłość z krainy śmierci.
      Gdy bohater wstąpił do królestwa boga Hadesa, ujrzał Cerbera, który na jego widok za-czął merdać ogonem i przepuścił mężczyznę. Kiedy Hades ujrzał muzyka, zdenerwował się, lecz po błaganiach Orfeusza dał mu drugą szansę. Niestety, ta była o wiele trudniejsza. Miał za zadanie zabić martwego lwa nemejskiego, którego Hades wskrzesił. Mężczyzna się chwilę zastanowił i stwierdził, że wie, jak go zabić, ponieważ lubił księgi i znał historię o Herkulesie.
- Zgadzasz się? - spytał się Hades.
- Tak - odpowiedział pewny siebie muzyk.
- Więc wstąp na arenę.
Kliknij tu i czytaj dalej.



Marta Reimann
"Pomocna dłoń”

Pewnego ciepłego, marcowego dnia pojechałam do Samarii. Leciałam samolotem czternaście godzin. Gdy dotarłam na miejsce, poszłam do hotelu odłożyć bagaże. Było już późno i poszłam spać.
Następnego dnia rano obudziłam się i zjadłam śniadanie. O godzinie czternastej zaczęłam myśleć, co będę robić. Po chwili przyszedł mi do głowy pomysł, że pójdę do miasta. Przechodząc ulicami, obok rynku zobaczyłam sklep z ładnymi rzeczami. Weszłam i kupiłam sukienkę, która pięknie błyszczała. Wychodząc ze sklepu, zauważyłam leżącego na ziemi, pobitego człowieka...
 Kliknij tu i czytaj dalej.


 Nicola Sosnowska
Recenzja książki „Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi”

Niedawno przeczytałam interesującą lekturę. "Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi" autorstwa Rafała Kosika to książka pełna przygód,  która zachwyciła mnie już od pierwszych stron. Akcja toczy się w Warszawie, gdzie bohaterowie - gimnazjaliści: Felix, Net i Nika, przez przypadek odkrywają tajemniczy Gang Niewidzialnych Ludzi. Owa grupa przyjaciół, przeżywając swój pierwszy rok w nowej szkole, pakuje się we wszelkie możliwe kłopoty. Często biorą oni udział w różnych niebezpiecznych, lecz jakże fascynujących wydarzeniach.  Czytaj dalej.


Martyna Najdowska 
 " Poranek"    
 
Czekam już drugi wiek za tobą.
Nikt mi ciebie nie zastąpił, czekałem, czekam i będę czekał.
Biały grudzień minął żwawo, styczeń również.
Rzeka ma kochana wyśpiewuje mi co noce, że gdzieś jesteś, zaraz wrócisz.
Lecz co mi po tym, jak Ty nawet nie chcesz wracać.
 
Nagle z rana słyszę kroki, widzę ciebie, patrzysz na mnie.
Patrzysz na mnie, a więc jesteś – odeszłaś, więc cię nie ma.
Twe oczy białe niczym śnieg, a twa dusza krwista z rozpaczy.
Widzę Ciebie - to mój czas, pora wstawać.



Wakacje minęły tak szybko... Ale lato to także czas wytężonej pracy, by nie zabrakło chleba. Żnwa w obiektywie Żuzanny Szymańskiej: kliknij tu.










Zuzanna Szymańska, Wiosenne kwiaty




fot. Oliwier Mróz, kliknij tu i oglądaj więcej


Nicola Sosnowska
"(Niby)Człowiek"

    Pewnego dnia to wszystko się zaczęło. Zanik ludzkiej pracy na rzecz dokładniejszej sztucznej inteligencji miał miejsce oczywiście już prędzej, jednak w roku 3000., kiedy większość ludzkości już nie pracowała, a prawie wszystkim zajmowały się wyszkolone, w pełni kontrolowane roboty, zaszła jedna zmiana. Zyskały one świadomość. Nie mówimy tu o żadnym buncie robotów, niemniej nie chciały one już pracować jak niewolnicy. Chciały być ludźmi 2.0. Wieść życie tak zwyczajne, jak dawna populacja. Naturalnie wszyscy byli przeciwni ideom niby-ludzi. Bali się, co może siedzieć w głowach androidów. Tym sposobem na Ziemi zapanował chaos. Ludność wychodziła na ulice protestować, a wybrane roboty mówiły z ważnymi osobami. Były jednak też takie, które próbowały odnaleźć się w otaczającym je świecie. Nie szukały problemów, chciały zwyczajnie się dostosować. Z czasem wszystkie natomiast zaczęły uczęszczać na protesty, gdyż pragnęły być zaakceptowane przez społeczeństwo. W historii ten okres nazywa się Nicością. Nie działało wtedy zupełnie nic. Nikt nie chciał wysłuchać postulatów androidów, więc te przestały wykonywać swoje obowiązki. Aby zapanować nad sytuacją, w ten sam dzień powołano nawet najstarszych ludzi, którzy pamiętali jak się pracowało w danych zawodach. Tym sposobem ruszyły na przykład elektrownie czy fabryki. Wszelkie służby i rządy cały czas były prowadzone przez ludzi. Bali się powierzyć policję, pogotowie ratunkowe czy sądy sztucznej inteligencji, a o prezydenturze logicznie nie było mowy.
Kliknij tu i czytaj dalej.



fot. Oliwier Mróz, kliknij tu i oglądaj więcej


 
Oliwier Mróz, Grudzień 2022, kliknij tu i oglądaj więcej

Marcelina Jeszke
"Ania ze Śnieżnego Wzgórza"
       Piękne, do niedawna jeszcze zielone i porośnięte kolorowymi kwiatami wzgórze, teraz było pokryte białą poduszką, choć nie wiem, czy można byłoby się na niej wyspać. Jak łatwo się domyślić, nareszcie przyszła zima! Nie każdy był jednak zadowolony z tego powodu. Ania i Diana -  dwie najlepsze przyjaciółki, były wręcz oburzone tym faktem. Dlaczego? Otóż co roku Diana wraz ze swoją rodziną wyjeżdża na święta do swojej dalszej rodziny. Co w tym złego?  Na przykład to, że rodzina Diany mieszka daleko od niej, a daleko to znaczy w innym kraju. Tym krajem, są WŁOCHY. Ten fakt nigdy nie był dla dziewczyny problemem, bo przecież kto nie chciałby pojechać do malowniczych Włoch i przy tym odwiedzić swoją rodzinę ? Diana uwielbiała podróże, ale kiedy poznała Anię, te podróże jej tak nie fascynowały, ponieważ bardzo chciała podróżować razem z przyjaciółką.
–    Nie, nigdzie nie jadę! - wykrzyknęła Diana na całe gardło.
–    Co!? Nie ma takiej opcji, przecież wiesz, że to nasza rodzinna tradycja i nie możesz sobie ot tak, nie jechać. Czy ty wiesz, ile to znaczy dla cioci Zeldy, która nie widzi cię przez cały rok?  - odpowiedziała mama Diany
–    Wiem, ale ja nie mogę zostawić Ani samej, przynajmniej nie znowu!
Kliknij tu i czytaj dalej.

Antonina Wojtczak

"Magia Świąt"
Dziewczynka spojrzała w dół, jej oczom ukazała się rzeźba. Lecz nie taka, jaką stworzyła. Jej śniegowy Nico ożył! Radośnie podskakiwał i kręcił się w kółko. Marysia oniemiała. Ten „pies” zachowywał się identycznie jak jej nieżyjący już szczeniak. To nie mogło być możliwe. Jakim cudem w śnieg zostało tchnięte życie? Dziewczyna kucnęła tuż przed swoim nowym towarzyszem, po czym wzięła go na ręce. Jednak w odpowiedzi dostała tylko głośny pisk. Rękawiczki, które mała na rękach, ogrzewały kończyny szczeniaka, co doprowadzało do ich topnienia. Pies jednak nie przejął się tym zbytnio, po czym ruszył w stronę furtki. Dziewczynka posłusznie ruszyła wraz z nim. Sama nie wiedziała, dlaczego to robiła. Po prostu czuła, że to stworzenie musi mieć coś więcej do przekazania.
    Parę minut później znaleźli się przecznicę dalej. Oczom Marysi ukazał się zniszczony bałwan. Dziewczyna od razu zrozumiała, co na celu miał jej towarzysz. Najwidoczniej chciał, aby naprawiła śniegową postać. Nie było przy tym dużo pracy. Wystarczyło ulepić nową głowę i przyczepić kamyki. Już po paru minutach Marysia skończyła swoje dzieło. Nico radośnie szczekał, biegając wokół dziewczynki. Nagle płatki śniegu zaczęły wirować, a bałwan nabierał nowej formy. Ostatecznie przed dziewczynką stanął niewysoki chłopak. Znowu to samo! Rzeźba nabrała żywej formy! 
Kliknij tu i czytaj dalej.


Nicola Sosnowska

 "Świąteczna dystopia"
– Ania, tu coś jest napisane! – Chłopak wskazuje na bok machiny. – We-wehikuł czasu?
– Nie rób sobie ze mnie żartów. – Podchodzę, by przekonać się, czy coś naprawdę jest tam napisane. Wielkie jest moje zdziwienie, kiedy okazuje się, iż Jo nie kłamał.
– Wiem, że to jakiś stary wygłup, ale skoro już tu jesteśmy... – Siada na siedzisko maszyny.
   Dosiadam się obok. Ustalamy, że “będziemy przenosić się” do epoki wiktoriańskiej. Przesuwamy ruchome elementy, takie jak szyfry w kłódkach, na właściwą datę. Po chwili naciskamy razem wielki przycisk z napisem “START”. Dzieje się coś dziwnego i niespodziewanego. Widok na około mnie strasznie wiruje. Chwytam mocno dłoń Joachima, tak na wszelki wypadek. Nastaje czerń. Mija moment. Słyszę nagle podekscytowany głos Jo:
– Na epokę wiktoriańską mi to nie wygląda, lecz na nasze czasy tym bardziej.
Otwieram oczy. Wszędzie unosi się piach i dym lub coś podobnego. Wokół stoją wraki. Obracam się. Za nami stoi nasz wehikuł czasu. Wygląda mi to na jakieś złomowisko.
Niespodziewanie słyszę gdzieś jakiś gwałtowny hałas. Ktoś tu jest. Joachim wychodzi na prowadzenie, osłaniając mnie. Idziemy w stronę źródła odgłosu. Z dymu wyłania się zakamuflowana postać. Patrzy na nas przerażonym wzrokiem. Mija sekunda, a ja orientuję się, iż nie patrzy na nas, a za nas.
– BIEGNIJCIE! – wrzeszczy, zrywając się w popłochu.
Kliknij tu i czytaj dalej.


Martyna Najdowska
"XIX-wieczne święta"
- Dobrusia, wstawaj, spóźnisz się do szkoły!! - krzyczał ktoś z dołu.
Zaciekawiona zeszłam na dół, zauważając moją matulę!! Kiedy ją zobaczyłam, podbiegłam do niej, krzycząc:
- Mamusiu, ty żyjesz!!
Usłyszałam ten sam melodyjny dźwięk śmiechu mojej mamy.
-A czemuż to miałabym nie żyć?!Pewnie znów miałaś zły sen, to nic, nie martw się, ja sobie jeszcze długo będę żyła - odpowiedziałam przez śmiech.
- Mamo przecież ty umarłaś, ja mam 73 lata, a ty miałaś 89, kiedy odeszłaś.
- Oj, ty to masz wyobraźnię. Już chcesz, żebym sobie poszła?!-pytała.
- Nie, skądże, którą mamy godzinę?
-5:30, radzę ci już się szykować, bo masz jeszcze kawał drogi do przejścia!
Kliknij tu i czytaj dalej.


Nina Irza, Pejzaże, kliknij tu i oglądaj więcej.



Mikołąj Bednarski
"Święta jak dawniej" 
To już czwarte święta Bożego Narodzenia, kiedy nie ma z nami babci. Od tego czasu święta nie kojarzą się mi już z choinką, domem pełnym gości, mnóstwem prezentów, gwarem, a ze smutną mamą i dziadkiem siedzącym cichutko w fotelu.
Spojrzałem na prezenty pod choinką, było ich dużo, jak co roku. Mama krzątała się po kuchni, przygotowując ostatnie potrawy do kolacji. Nagle powiedziała:
-    Idź, zobacz, co robi dziadek. Niech pomału szykuje się do kolacji.
-    Dobrze - odpowiedziałem.
-    Dziadku, wstawaj. Mama cię woła.
-    No i co! - odpowiedział dziadek.
Chociaż od śmierci babci minęło już troszkę czasu, on wciąż był smutny i przygnębiony. Dziadkowi wciąż trudno było odnaleźć się w świecie bez babci, z którą żył ponad 40 lat. Czasami trudno było do niego dotrzeć, ponieważ zamknął się w sobie.
-    Dziadku, mi też jej bardzo brakuje, ale muszę sobie z tym radzić - powiedziałem.
-    Wiem, wnuczku… - odpowiedział.
Kliknij tu i czytaj dalej.



Konrad Różycki
"Głos"
W nocy obudziłem się przez dochodzące z dworu jakieś trzaski i uderzenia, jakby ktoś bombardował całą okolicę. Gdy wyjrzałem za okno, dostrzegłem w świetle lamp padający śnieg, ale nie lekkie, małe płatk, tylko spadające z nocnego nieba olbrzymie kule śnieżne. Gdy uderzały o dach, miałem wrażenie, jakby miał on za chwilę się załamać. Od razu wskoczyłem do łóżka i przykryłem się pod same oczy. Kule uderzały coraz częściej, głośniej i szybciej. Im głośniej uderzały tym bardziej się bałem. Krzyczałem:
- Aaa!
Robiło się coraz straszniej. 
Zamknąłem oczy, wszystko umilkło.
      Gdy je otworzyłem, żeby zobaczyć, co się stało, był już ranek. Nie wiedząc co się wydarzyło, wyjrzałem za okno. To, co tam zobaczyłem, z miejsca mnie zamurowało. Cały ogród był pokryty prawie półmetrową warstwą śniegu, staw  cały zamarznięty, a część drzew połamana od ciężaru śniegu. Nie zastanawiając się, jak tyle śniegu spadło w jedną noc oraz temperatura przez dziesięć godzin obniżyła się z pięciu stopni do minus piętnastu stopni, zbiegłem na dół.
Kliknij tu i czytaj dalej.

Marianna Wegner
 "Spotkanie ze Świętym Mikołajem"
-  Maja! Czy to, to, to on? - szepnęła przestraszona Iga.
-  Jeśli chodzi ci o św. Mikołaja z długą białą brodą i wielkim czerwonym brzuchem, TO TAK! - odszeptałam jej.
-  TO PRZECIEŻ NIEMOŻLIWE!!! - krzyknęła Iga.
-    Owszem możliwe, HO, HO ,HO - powiedział św. Mikołaj.
    W tym momencie wiedziałam że to musi być on, więc wyszłam ze schowka prosto przed kominek. TAK, to był on, miał przy sobie wielki wór prezentów!! Zawsze zastanawiałam się, jak one wszystkie się tam mieszczą, skoro dzieci na świecie jest po kilka milionów. Nie musiałam się nawet o to pytać, ponieważ Mikołaj sam nam wszystko opowiedział.
-  Słuchajcie dziewczynki, nie musicie się mnie bać, mówię to bardziej do ciebie, Iga! - powiedział św.Mikołaj.
-  Ja się ciebie wcale nie boję - odpowiedziała Iga.
-  Cieszę się , ale jest sprawa … Potrzebuję waszej pomocy!
Kliknij tu i czytaj dalej.

 Oliwier Mróz
"Wigilijna przygoda"
Był piękny, zimowy dzień. Śnieg delikatnie prószył, a mroźne powietrze i szadź osadzona na drzewach sprawiała wrażenie, że znajduję się w jakimś bajkowym świecie. Szedłem powoli,  jakbym bał się, że się obudzę i wszystko po prostu zniknie.
         Idąc tak dalej, zobaczyłem w oddali jakieś zwierzę leżące na śniegu. Kiedy podszedłem bliżej, okazało się, że to sarenka, która wpadła w sidła zastawione przez jakiegoś kłusownika. Najgorsze było to, że obok niej stała mała sarenka, a w sidłach uwięziona to była jej matka. Obie spojrzały na mnie przerażonym wzrokiem. Pomyślałem sobie, jak można być tak okrutnym w stosunku do zwierząt!
- Spokojnie, nie bójcie się!- powiedziałem - postaram się wam pomóc.
Kliknij tu i czytaj dalej.

Mikołaj Bednarski
 "Święta jak dawniej"
-  A więc jednak przyszedłeś - powiedziałem.
-  Przemyślałem to, co mówiłeś i postanowiłem wziąć się w garść. Minęły już cztery lata od śmierci babci i chyba nadszedł już czas, aby wrócić wreszcie do życia. Babcia by tego chciała.
  -    Dziadku, ona zawsze będzie z nami w naszych sercach - odparłem, ściskając jego dłoń. Życie płynie dalej, czas zakończyć żałobę i znowu zacząć się śmiać - popatrzyłem na niego z radością.
-    Chodź, wszyscy na ciebie czekają - powiedziałem.
Weszliśmy do pokoju, na twarzach gości pojawił się uśmiech i szczęście, że dziadek przyszedł na Wigilię. Podzieliliśmy się opłatkiem i zasiedliśmy do kolacji. Było jak kiedyś: hałas, gwar, szczęście na twarzach najbliższy. Widziałem uśmiech mamy, taty i dziadka, ich błyszczące z radości oczy - zupełnie jak kiedyś, gdy żyła jeszcze babcia. Zrozumiałem wtedy, że był to najpiękniejszy Gwiazdkowy prezent dla wszystkich. W święta nie liczą się prezenty, lecz czas spędzony z najbliższymi, ponieważ nikt z nas nie wie, ile jeszcze nam go zostało.
Kliknij tu i czytaj dalej.
 

Antonina Wojtczak
"Czekać wieki"

Lekki wiatr cicho świszczał przez uchylone okno w pokoju Marysi. Dziewczynka jak zawsze o tej porze przygotowywała się do wyjścia na krótki spacer, aby odizolować się od szarego i ponurego bloku w którym mieszkała. Uwielbiała bowiem jesienne barwy w pobliskim parku. Znajdowało się tam wiele różnorakich drzew, dzięki czemu krajobrazy malujące się wieczorami nie były często spotykane.
    Dziewczynka, gdy tylko skończyła swoje przygotowania, ubrała ciepły płaszcz i wybiegła z mieszkania, aby cieszyć się świeżym powietrzem. Czuła, że to będzie jeden z lepszych spacerów, ze względu na wspaniałą pogodę.
Wiatr lekko rozwiewał kasztanowe włosy dziewczynki, a chłodne powietrze lekko zaczerwieniło jej delikatne policzki. Jej oczom ukazały się długie schody prowadzące do parku. Jedyną osobą, która wchodziła na nie poza Marysią, był często widywany w tym miejscu starszy Pan. Tego wieczoru wydawał się jednak jakiś inny. Był bardzo wyczerpany. Mogło być to spowodowane codziennym wchodzeniem na samą górę tych schodów.  Kliknij tu i czytaj dalej.


fot. Oliwier Mróz kliknij

Nicola Sosnowska
"Obyczaje słowiańskie"

W okresie bożonarodzeniowym świętowano hucznie Szczodre Gody, związane z zimowym przesileniem. Świętowane było zwycięstwo jasności nad ciemnością (w końcu od przesilenia zimowego dnie stają się dłuższe, prawda?).
Jednym ze zwyczajów, które wywodzą się z tych obchodów, jest dodatkowe puste miejsce przy stole. Możecie kojarzyć powody tej tradycji: zbłąkany wędrowiec lub członkowie rodziny, z którymi nie mamy przyjemności spędzić świąt. Ta druga idea powiązana jest właśnie ze Szczodrymi Godami. W tym czasie zmarli przodkowie rodziny mieli możliwość łączności z naszym światem, dodatkowe nakrycie stołu było więc symbolem jednoczenia się rodu.
Charakterystycznym elementem kojarzącą się z Bożym Narodzeniem jest choinka. Jej odpowiednikami mogą być tzw. diduch lub podłaźniczka. Zajmijmy się może najpierw pierwszym pojęciem. Diduch był niczym innym, jak pierwszym ściętym w minionym roku snopkiem zboża. Również symbolizował zmarłych członków rodziny, lecz oprócz tego odstraszał złe moce i był swoistą wróżbą urodzaju w nadchodzącym roku. Podłaźniczka natomiast to odcięta część sosny, jodły i świerku. Wieszana pod sufitem, symbolizowała odradzające się, niekończące życie. Przystrajana była np. jabłkami, orzechami czy świeczkami.
 Z czasem podłaźniczka wyparta została przez germańską choinkę. Kliknij tu i czytaj dalej.



Marcelina Jeszke
"Dawno się tak nie bawiłam"

– W tym roku wakacje muszą być najlepsze ze wszystkich, więc jadę na obóz - powiedziałam mamie, rozpoczynając wakacje
– To niezły pomysł, ale na jaki obóz? – zapytała mama
– Ostatnio słyszałam, że w naszej stajni są organizowane obozy jeździeckie i pomyślałam, że to właśnie tam chcę jechać.
– Jeśli chcesz, to mogę cię zapisać.
– Tak! -  krzyknęłam z radością.
   Akurat tak się złożyło, że były dwa wolne miejsca dla mnie i mojej siostry, więc mama od razu nas zapisała i pozostało tylko czekać, aż nadejdzie czas wyjazdu.
   Nie zdążyłyśmy się nawet obejrzeć, a była już pora wyjeżdżać.  Byłam bardzo szczęśliwa i podekscytowana, że poznam nowe koleżanki i nauczę się nowych rzeczy – tak jak myślałam, tak się też stało. Kiedy dojechałyśmy, pani opowiedziała nam, co będziemy robić, przydzieliła nam konie, którymi miałyśmy się opiekować na czas pobytu na kolonii i dała nam pierwsze zadanie do wykonania.
– Dziewczynki, teraz nauczycie się myć sprzęt do jazdy konnej – powiedziała. Kliknij tu i czytaj dalej.


 Oliwier Mróz
 "Wakacyjny szczupak"

Pewnego dnia w wakacje, gdy grałem na konsoli, zadzwonił do mnie Julek i powiedział:

- Cześć, Oliwier, chcesz pójść ze mną na ryby?
- Z miłą chęcią – odpowiedziałem zachwycony jego propozycją.
- To o 13 widzimy się koło jeziora - powiedział Julek.
- Dobra - odpowiedziałem.
Szybko wyłączyłem konsolę i poszedłem pakować potrzebne nam rzeczy. Spakowałem m.in. wędkę, podbierak, kukurydzę i robaki. Kiedy zbliżała się umówiona godzina, udałem się na miejsce naszego spotkania. Julek już tam był i na mnie czekał. Kliknij tu i czytaj dalej.



 Adam Majewski
"Hotel Pensylwania"

     29 lipca 2018 roku wraz z mamą byłem w kinie na amerykańskim filmie animowanym pt. "Hotel Transylwania 3" w reżyserii Genndego Tartakorskiego.
    Akcja dzieje się w świecie gdzie mumie, wampiry, wilkołaki i inne potwory żyją z ludźmi. Bohaterowie poszli na statek, by przepłynąć na wyspę, ale okazuje się że to pułapka i powoli zamykają bohaterów. Zbój kradnie teczkę z nutami, żeby obudzić krakena i zatopić statek. Na szczęście Janathan uratował wszystkich przez swoje centrum muzyczne, bo kraken tańczył do muzyki Janathana, a nie słuchał koncertu zbója.
    Bardzo podoba mi się ten film. Jestem wielkim fanem filmów "Hotel Transylwania". Zachęcam cię, abyś obejrzał tę serię od pierwszej do trzeciej części. Są tam elementy wartkiej akcji, piękna muzyka i niezwykłe  efekty specjalne.  
                        


Sukces Marceliny Jeszke

Marcelina Jeszke została wicemistrzynią Pięknego Czytania Grodu nad Brdą - konkursu im. Kazimierza Hoffmana w Bydgoszczy. Aby zdobyć ten zaszczytny tytuł, wygrała nasze eliminacje szkolne oraz zakwalifikowała się do rundy finałowej w Bydgoszczy (Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury). Gratulujemy!



Dominika Kledzik
Prototyp

Ludzie już podczas pierwszych nieśmiałych spojrzeń nanieśli na boty stereotyp podporządkowanych pod ich wolę maszyn. Spoglądając w nienaturalnie zabarwione tęczówki, widzieli stos kabli, mechanicznych układów i kilka litrów płynącego w syntetycznych żyłach błękitnego oleju. Zaraz po tym, jak pierwszy z masowo produkowanych modeli opuścił taśmę produkcyjną, reklamowano go jako idealną pomoc we wszystkim, czego nie lubisz, bądź nie potrafisz wykonać samodzielnie. Minęło kilka, policzalnych na palcach jednej ręki lat, nim w 2084 roku prawie żaden człowiek nie potrafił sobie już wyobrazić życia bez lokaja, kucharki, sprzątacza, a nawet łóżkowego kochanka w postaci zintegrowanego gąszczu elektroniki. Tylko nieliczni mieli świadomość o brudnym sekrecie spoczywającym gdzieś w głębi tych wszystkich bezmyślnych, a jednocześnie piekielnie inteligentnych tworów.

Głos o ledwie słyszalnym elektronicznym brzmieniu, pozbawiony krzty emocji sprawił, że jasnowłosa młoda kobieta stojąca nieopodal sklepowej lady w jednej z wielu świecących neonami restauracji, została gwałtownie wyrwana z całkowicie pochłaniającego ją zamyślenia.

— Słucham? — zapytała z roztargnieniem, poprawiając okulary na pokrytym piegami nosie.

Kliknij tu i czytaj dalej.


Jakub Hamowski, recenzja filmu "Matrix"

W ostatnim czasie miałem okazję obejrzeć najnowszą część kultowej serii Matrix, która jest odtwarzana w kinach, w reżyserii Lany Wachowski. Seria składa się z filmów typu science-fiction, znanych praktycznie każdemu. Gdy słyszymy tytuł, do głowy przychodzi nam realizacja sprzed 20 lat. Część poprzedzająca tę, która dopiero wyszła do kin, powstała 19 lat temu, w roku 2003 i nosiła tytuł "Matrix - rewolucje".
Kontynuacja serii może budzić kontrowersje i zapewne nie wszystkim się spodoba. Między innymi dlatego, że została zrobiona po długiej przerwie, w czasie której rozwinęła się kinematografia. Dziś reżyserzy mają większe możliwości, np. związane z efektami specjalnymi. Kliknij tu i czytaj dalej.

Helena Radziejewska
Takiej Wigilii jeszcze nie było

Na Olimpie zbliżał się wieczór. Zeus powoli robił się coraz bardziej zdenerwowany. Nie, żeby kogoś to zdziwiło.
- Dlaczego wy wszyscy macie takie dobre humory? Przecież jest taki okropny dzień! Nie stało się dziś nic dramatycznego! Jak możecie się cieszyć! - krzyczał.
- Jak to nie stało się nic złego? - powiedziała Hera - Przecież jest Wigilia! W takie dni zdarza się tyle złych rzeczy! Nawet nie wiesz, ile jedzenia się marnuje!
To od razu poprawiło humor Zeusa. Zamęt był w jego guście. Ale zmarnowane jedzenie nie jest w stanie poprawić mu humoru na dłuższy czas. Trzeba wprowadzić jeszcze więcej nieszczęść! - pomyślał.
Był tylko jeden problem. Jakie nieszczęścia można zrobić w Wigilię? Kliknij tu i czytaj dalej.
Nicola Sosnowska
Kłótnia
Gdy Ann wyszła z domu, Andrew pomyślał: „Na pewno wróci za jakieś dziesięć minut”.
Jednak dziewczynka nie wracała już pół godziny. Chłopak zmartwił się. Ubrał się bardzo ciepło i wyszedł poszukać ją w okolicach domu i w ogrodzie, jednak jej tam nie było. Martwił się coraz bardziej. Jego siostra nigdy nie oddalała się od domu tak daleko. Poszedł to sąsiadów. Byli zamożniejsi od niego, ale nie zwracali na to uwagi i przyjaźnili się z uczynnym chłopakiem. Teraz wszyscy poszli szukać dziewczynki. Szukali długo. Zrobiło się już dawno ciemno, a oni nadal jej nie znaleźli. Kliknij tu i czytaj dalej.




Nicola Sosnowska
"Przeszłość"

Jedno smocze jajko, szklanka mąki, czekolada i poł litra mleka. Nilo znał już ten przepis na pamięć. Przygotowywał go zawsze, kiedy przychodziła do niego jego elfia przyjaciółka - Zerira. Wystarczyło jeszcze tylko wstawić ciasto do pieca na dziesięć minut. Chłopak zaczął nakrywać stół. Stały już na nim kolorowe, wonne kwiaty w glinianym wazonie. Nilo dołożył porcelanowe talerze, tak samo blade jak jego cera. Na środku umieścił imbryk z zaparzoną zieloną herbatą. Wtem usłyszał pukanie do drzwi, więc pospiesznie wpuścił przybysza do środka. Tak jak się spodziewał, była to Zerira. Dziewczyna postanowiła ubrać się w luźną, wzorzystą sukienkę oraz skórzaną, cienką kurtkę. Elfka przywitała się z przyjacielem i zajęła przygotowane dla niej miejsce. Chłopak pokroił słodki wypiek. Zaczął nalewać herbatę do filiżanek. Nagle usłyszał, jak zawiasy drzwi się wyłamały. Do środka weszła straż królewska.
– Panie Nilo, zostaje pan aresztowany - odezwał się gburowato jeden z mężczyzn. Kliknij tu i czytaj dalej.

Helena Radziejewska
"Córeczka mamusi"

Minęło 6 godzin od sytuacji z policjantem. Mama powinna być już w domu. Ale ona czasem się spóźnia. Nie powinnam się martwić. Przecież to moja dzielna mama. Ona zawsze daje radę. A jednak coś nie daje mi spokoju. Przez cały ten czas czuję się nieswojo.
W kuchni na lodówce stoi sporej wielkości karton. Mama ciągle powtarza, że to jej ''prywatny'' karton i nie mam do niego zaglądać. Przez całe moje 12 lat życia nie czułam potrzeby zaglądania tam. Ale teraz czuję, że tam może być coś, co wyjaśni mi, co się tu dzieje.
Przyciągam do siebie krzesło i zdejmuję pudło. Jest cięższe niż myślałam. Nagle grawitacja postanowiła o sobie przypomnieć. Krzesło poleciało w prawo, a ja uderzyłam się o kant stołu. Na szczęście nic mi się nie stało. Otworzyłam karton...  Kliknij tu i czytaj dalej.


Adam Majewski
"Zadanie domowe"

Dziś pan od polskiego chciał, abyśmy napisali list do naszych rodziców. Ale Janek spojrzał na zegar i powiedział:
- Za pięć minut koniec lekcji.
A pan odpowiedział:
- To będzie zadanie domowe.
Po szkole mama zaprosiła mnie na film pt. "Hotel Transylwania 3". Był świetny.  Potem poczułem się trochę zmęczony, ale postanowiłem,że  zaraz po powrocie do domu odrobię lekcje z polskiego.
Jednak pomyślałem sobie:
- Hmm... jutro nie mam polskiego, więc zrobię jutro. Kliknij tu i czytaj dalej




Konkurs poetycki








 





Tylko u nas artystyczne zdjęcia Weroniki Pilarskiej.
 Kliknij i obejrzyj galerię.



fot. M. Helbig





 Rys. Mikołaj Bednarski Konkurs na ilustrację do książki. Kliknij tu.

Kuba Hamowski
"Miasto 44"
     “Miasto 44” to film odzwierciedlający okres II wojny światowej w Polsce, w reżyserii Jana Komasy. Jego tematyką jest powstanie warszawskie. Warto zauważyć, że w celu wiarygodnego odtworzenia tamtych czasów rozmawiano z osobami, które brały w nim udział lub mieszkały w okupowanym mieście.
     Przy produkcji filmu brało udział wielu aktorów. Na casting zgłosiło się około 7 tysięcy chętnych. Starano się dać szansę nieznanym dotąd większej liczbie publiczności. W filmie występowało wielu ludzi. W główne role wcielili się: Józef Pawłowski - Stefan Zawadzki, Zofia Wichłacz - Alicja “Biedronka”, miłość Stefana, sanitariuszka. Postacie drugoplanowe to m.in.: Anna Próchniak - Kama, Antoni Królikowski - przyjaciel głównego bohatera “Beksa” i Maurycy Popiel - “Góral”. Kliknij tu i czytaj dalej.


"Wokół nas"
fot. Nicola Sosnowska, kliknij tu i oglądaj więcej


Helena Radziejewska
"Apollo w Las Vegas"
 - Nie,nie,nie,nie,nieeeeee. Tylko nie to. To musi być jakiś sen albo halucynacje.
Zeus zesłał mnie, Apolla, na Ziemię za karę za obudzenie Rei. Byłem bardzo zdenerwowany z tego: był to już czwarty raz. Jak wiadomo, ja, taki bóg, powinienem siedzieć na Olimpie i pić ambrozję, a nie być jakimś śmiertelnikiem. Ostatnim razem musiałem odnaleźć i uratować z rąk złych cezarów m.in Komodeusa, który ma kompletnego świra na swoim punkcie, i kilka wyroczni. Ciekawe, co tym razem wymyślił Zeus,  pewnie znowu nazwał mnie jakimś dziwnym imieniem jak Lester Papadopolus. O, mam w kieszeni portfel.
- Cooooo. Zeusie, jeśli mnie słyszysz, proszę, weź mnie  z powrotem na Olimp. Proszę cię, naprawdę przepraszam, że ją obudziłem, ale nazwać mnie Kunegunda Sitko!? To już przesada! Zeusie, ja jestem MĘŻCZYZNĄ.
(kliknij tu i czytaj dalej)



Pomnik: Wojtek - miś adoptowany przez żołnierzy 22 kompanii zaopatrywania artylerii w 2. Korpusie Polskim
     
Martyna Najdowska
"Reportaż z wycieczki"
      Zwiedzanie zaczęliśmy od miejscowości, w której urodził się i dorastał Józef Wybicki, czyli Będomina, gdzie znajduje się Muzeum Hymnu Narodowego. Józef Wybicki był autorem tekstu "Pieśń Legionów Polskich we Włoszech”, który znakomicie sprawdza się jako hymn narodowy Polski pod tytułem "Mazurek Dąbrowskiego".
         Zwiedziliśmy rezydencję poety, która przybliżyła nam czasy, kiedy w Polsce panowały czasy zaborów. Dworek był koloru białego, wokół domu rosną zabytkowe dęby, piękne kwiaty, różnego rodzaju drzewa. Nieopodal widać ławeczki, na których można usiąść i godzinami podziwiać cudny krajobraz pobliskiego lasu i dworu.
         Gdy weszliśmy do wnętrza, ujrzeliśmy piękny, starodawny salon. Znajdowała się w nim urokliwa sofa, po bokach znalazły się dwa fotele, a na środku umieszczono stolik kawowy, który stał na cudnym, starym dywanie. W pomieszczeniu znalazła się również komoda, na której stoi kunsztowna, porcelanowa zastawa, z niebieskim zdobieniem. Był również kominek, szafka z różnego rodzaju przedmiotami oraz największy eksponat,  zapierające dech w piersiach pianino.
Kliknij tu i czytaj dalej.
Zdjęcia z wycieczki - oglądaj.





Martyna Najdowska

"Okrutne Auschwitz"
Było jeszcze ciemno, gdy otworzyłam oczy, obserwując, czy wszystko jest na swoim miejscu. Kiedy upewniłam się, że wszystko jest dobrze, ruszyłam do łazienki, by przygotować się do pracy. Pracuję jako przedszkolanka w pobliskim przedszkolu. Praca z dziećmi wydaje się prosta, lecz wcale tak nie jest. Odkąd w Polsce panuje wojna, dzieci boją się zostawać bez rodziców. Trudno uspokoić takie maleństwo, lecz jakoś dajemy radę. Dobrze, że Urszulka jest spokojna. Od samego początku uczyliśmy ją, aby się nie bała, bo nam nic się nie stanie. Kiedy się już ubrałam i związałam włosy, przeszłam do pokoju córeczki, aby ją obudzić.
 - Urszulko, budzimy się, musimy iść do szkoły - obudziłam dziewczynkę.
 - A mogę dziś nie iść? – zapytała.
 - Słońce, a kto by z tobą został?
 - To racja, musiałbym być sama. Dobrze, w takim razie już wstaję - odpowiedziała z uśmiechem.
Kliknij tu i czytaj dalej.




Julia Murawiec 

"Spotkanie z poetką"
29 XI 2018 r. w naszej szkolnej bibliotece odbyło się spotkanie z wyjątkowym gościem. Była nim znana poetka, autorka 7 tomików poetyckich, pani Małgorzata Szweda. Wydarzenie miało na celu zapoznanie się z jej twórczością.
    Po krótkim wprowadzeniu na temat, kim jest i czym zajmuje się autorka, pani Małgorzata przystąpiła do czytania wybranych fragmentów ze swojego najnowszego tomiku poezji pt. „Między ustami”. Jego tematyka skupiona jest na kontaktach międzyludzkich i tym, co w życiu jest ważne, a co najważniejsze. Po zapoznaniu się z tekstem mieliśmy okazję zadać parę pytań naszemu specjalnemu gościowi. Dowiedzieliśmy się, o czym był pierwszy wiersz pani Małgorzaty, jak długo zajmuje jej napisanie jednego tekstu i skąd bierze na nie pomysły. Uzyskaliśmy też parę wskazówek na temat pisania, rozwijania własnej twórczości. Dowiedzieliśmy się też, skąd czerpać inspiracje na różne wypracowania.
    Godzina lekcyjna minęła nam bardzo szybko w miłej atmosferze. Myślę, że każdy z uczestników wyszedł ze spotkania z poszerzoną wiedzą na temat powstawania tekstu, tworzenia literatury. Mam nadzieję, że nasza klasa będzie miała jeszcze kiedyś okazję uczestniczyć w tego typu wydarzeniach.

Borys Długołęcki
Recenzja książki pt. ,,Stary człowiek i morze”
    Książka pt. „Stary człowiek i morze” autorstwa Ernesta Hemingway’a została wydana w 1952 roku. Autor został laureatem Nagrody Pulitzera za genialną powieść w 1953 roku oraz Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w roku 1954. Akcja książki rozgrywa się w XX wieku na Kubie, niedaleko Hawany. Najważniejszymi postaciami występującymi w tym opowiadaniu są Santiago - stary rybak oraz Manolin - kilkunastoletni chłopiec, przyjaciel starca.
     Problematyka poruszona w książce dotyczy między innymi samotności, starości i walki z przeciwnościami losu. Autor w opowiadaniu stara się nam przekazać, że nigdy nie wolno się poddać, że trzeba walczyć z życiowym pechem do samego końca.  Później wyrusza na ocean, gdzie stacza dramatyczną walkę z wielką rybą - marlinem. Chociaż wygrywa ten bój, nie udaje mu się ocalić zdobyczy przed żarłocznymi rekinami. Do domu wraca już tylko ze szkieletem złowionego olbrzyma. Jednak i taki dowód wystarcza, by ludzie zaczęli go znów podziwiać.
     Moim zdaniem, przewodnią myślą tego utworu jest zdanie: "Człowiek nie jest stworzony do klęski, człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać". Cytat ten nawiązuje do przebiegu połowu marlina. W tej walce można odczytać symboliczne znaczenie. Ma to  nam ukazać dążenie do wytyczonego  celu, pokonanie  przeciwności losu. Zdobycie tego, co sobie wymarzymy. Mamy w życiu postępować z wielką wiarą, że uda nam się osiągnąć swój cel. Właśnie dlatego poleciłbym każdemu przeczytać tę książkę w celu mobilizacji i zachęty do walki z trudnościami życiowymi.

Sukces Marceliny Jeszke
Marcelina Jeszke została wicemistrzynią Pięknego Czytania Grodu nad Brdą - konkursu im. Kazimierza Hoffmana w Bydgoszczy. Aby zdobyć ten zaszczytny tytuł, wygrała nasze eliminacje szkolne oraz zakwalifikowała się do rundy finałowej w Bydgoszczy (Kujawsko-Pomorskie Centrum Kultury). Gratulujemy!



Aleksandra Rosa, Zachwycający świat,
kliknij tu i oglądaj więcej


Marcerlina Jeszke
"Aloes"
  
Aloes,
Czyż nie nim właśnie jesteśmy,
Tacy twardzi na zewnątrz, a w środku delikatni,
Niczym pióra,
Niczym jedwabna poduszka


Taki aloes niby zwykła roślina,
Niby tylko grube, zielone, mieczowate liście,
Lecz jednak skrywa w sobie tę delikatność


Nam, ludziom brakuje takiej delikatności,
Nie potrafimy zachować gracji, takiej jaką ma aloes,
Nie rozkwitamy coraz bardziej,
Stajemy się starsi i mniej doskonali,
A z czasem całkowicie zanikamy, tak jak aloes


Martyna Najdowska 
 " Poranek"    
 
Czekam już drugi wiek za tobą.
Nikt mi ciebie nie zastąpił, czekałem, czekam i będę czekał.
Biały grudzień minął żwawo, styczeń również.
Rzeka ma kochana wyśpiewuje mi co noce, że gdzieś jesteś, zaraz wrócisz.
Lecz co mi po tym, jak Ty nawet nie chcesz wracać.
 
Nagle z rana słyszę kroki, widzę ciebie, patrzysz na mnie.
Patrzysz na mnie, a więc jesteś – odeszłaś, więc cię nie ma.
Twe oczy białe niczym śnieg, a twa dusza krwista z rozpaczy.
Widzę Ciebie - to mój czas, pora wstawać.


Julia Murawiec, Jesienna zaduma

fot. Joanna Murawiec

    5 listopada 2017 roku w sali widowiskowo-sportowej w Mroczy odbyła się "Jesienna zaduma". Była to jubileuszowa, X edycja, pod tytułem "Ludzie, co to się porobiło".Prowadził ją znany mroczanin, satyryk Szymon Łątkowski.
    Na początku wystąpił mrotecki zespół "Big Band". Następnie czas umilili uczniowie naszego gimnazjum - Kamil Kolanowski, Julia Murawiec, Natalia Anioł, Sandra Żurek, Alicja Podlaszewska i Monika Rakowska, którzy przygotowywali się pod okiem pani Dagmary Rosińskiej. Później przyszedł czas na gwiazdy wieczoru - Renatę Zarębską oraz Marka Majewskiego.
    Tegoroczna jesienna zaduma odbyła się w bardzo miłej atmosferze. Wprowadziła gości w jesienny nastrój. Na pewno zapadnie w pamięć wszystkim, którzy w niej uczestniczyli,
 
Anna Pokojska 
Recenzja książki „Marsjanin”
   Science fiction to, moim zdaniem, jeden z najciekawszych gatunków literackivch. Autorzy w bardzo ciekawy sposób potrafią pokazać nam swój pogląd na to, jak może wyglądać świat w przyszłości. Bardzo często w powieściach tego typu czytamy o podróżach międzyplanetarnych, kolonizacji innych planet. Książka amerykańskiego autora Andy’ego Weira pt. „Marsjanin” przedstawia nam właśnie takie motywy.
   Był to debiut autora, który w 2011 roku wydał powieść nakładem własnym. W Polsce ukazała się w 2014. Na jej podstawie powstał film w reżserii Ridleya Scotta, a odtwórcą głównej roli był Matt Damon.
Na tę powieść natrafiłam przypadkiem, przeglądając księgarnię internetową. Zaintrygował mnie jej opis i od tego czasu bardzo chciałam ją przeczytać. Nie pożałowałam tej decyzji.
   Głównym bohaterem jest Mark Watney, astronauta, botanik i inżynier mechanik. Bierze on udział w misji Ares 3, która ma na celu zbadanie Marsa. W wyniku serii niefortunnych zdarzeń i pomyłki reszty załogi, Watney zostaje sam na Czerwonej Planecie. Mężczyzna rozpoczyna desperacką walkę o przetrwanie, mając na uwadze to, że każdy dzień może być jego ostatnim, a on sam może być pierwszym człowiekiem, który umarł na Marsie. Z całych sił pragnie choć najmniejszego kontaktu z NASA, ale nie jest nawet świadomy, że organizacja obserwuje go od dłuższego czasu i usiłuje znaleźć sposób na uratowanie astronauty, zanim skończą mu się zapasy tlenu i żywności.
    Powieść w większej części jest pisana w formie dziennika. Watney w żartobliwy sposób przedstawia wydarzenia, dziejące się na Czerwonej Planecie. Ma świadomość, że kiedyś jego zapiski mogą trafić w ręce ludzi, ale nie szczędzi czasami dość ostrych słów (najczęściej pod adresem znienawidzonego Marsa). Ja, podczas czytania powieści, czułam emocje, które mogły towarzyszyć Markowi, miałam wrażenie, że jest to relacja prawdziwego człowieka, opisującego autentyczne wydarzenia. Na późniejszych stronach forma zmienia się. Pojawia się narrator trzecioosobowy, który opisuje wydarzenia z siedziby misji Ares 3, czyli NASA. Wtedy te dwie formy zaczynają się przeplatać ze sobą.
Sytuacje opisane w książce, choć nieprawdziwe, są bardzo prawdopodobne. Autor nie pozostawia nic przypadkowi, każde działanie Watneya, które jest ściśle związane z nauką, zostaje wytłumaczone w miarę przystępny dla czytelnika sposób. Ponadto osoby, które rzeczywiście znają się na rzeczy, potwierdziły prawdopodobieństwo warstwy naukowej, występującej w książce. To sprawia, że podczas czytania powieści ma się wrażenie, jakby przedstawione wydarzenia miały miejsce naprawdę, tak jak wcześniej wspomniałam. 
   Oczywiście książka Weira nie skupia się tylko na próbie przetrwania bohatera na Marsie. W „Watneyowskim” dzienniku znajdziemy też jego przemyślenia na różne tematy i charakterystyczne dla niego dowcipy. Praktycznie każda sytuacja zostaje przez Marka obrócona w żart. Zdaje sobie sprawę ze swojego rozpaczliwego położenia, ale nadal potrafi z dumą myśleć o sobie, jako o pierwszym człowieku, który żyje na Marsie. Mężczyzna nie przebiera w środkach, jeśli chodzi o przetrwanie. Wykorzystuje każdy pomysł, który w choć najmniejszym stopniu może wydłużyć jego życie na Czerwonej Planecie i jak najbardziej odwlec swoją śmierć.
    Myślę, że „Marsjanin jest jak najbardziej godny polecenia. Fabuła „wciąga” już od samego początku. W zasadzie, powieść przedstawia raczej dość poważną sytuację, ale pozytywne nastawienie Marka Watneya często wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. W lekturze nie przeszkadzają naukowe opisy, wręcz przeciwnie. Polecam tę książkę każdemu miłośnikowi literatury science fiction, ale także temu, kto preferuje inne gatunki.

Bartosz Turek
"Kartka z pamiętnika Ani z Zielonego Wzgórza"

Drogi pamiętniku!

Jestem bardzo smutna. Tak chciałabym mieć rodzinę. Tyle razy się zawiodłam, byłam źle traktowana przez ludzi, którzy mnie adoptowali, a potem oddawali. Czy jestem taka zła, że nikt mnie nie chce? Wiem, że za dużo mówię i mam inne wady, ale pragnę mieć kogoś, kto by mnie kochał.
Dzisiaj dostałam informację, że będę adoptowana. Już sobie wyobrażam moich nowych rodziców. Kim są? Jak wyglądają? Czy mnie zaakceptują? Nie będę mogła zasnąć. Wiem tylko, że jest to rodzeństwo. Kolejny dzień, kolejne rozczarowanie?
Rano przyjechał po mnie starszy. Ma na imię Mateusz. Wygląda na bardzo miłego. Powiedział, że mieszkają na Zielonym Wzgórzu.
Przyjechaliśmy do mojego nowego domu. W progu przywitała mnie groźnym wzrokiem starsza pani. Zaraz poczułam, że jej się nie podobam. Zabrała Mateusza na bok i powiedziała, że miał przewieźć chłopca, a nie dziewczynkę. Zrobiło mi się smutno. Mój sen i nadzieja na nową rodzinę prysła jak mydlana bańka.
Przyrzekłam sobie że, będę się starała, aby mnie zostawili u siebie. Będę dla nich dobrą córką, bo nie chcę być już sama. 


Martyna Najdowska
"Magiczne święta Alicji"

Nadeszły święta. Na dworze było biało. Dzieci lepiły bałwany i uprawiały sporty zimowe. W domu Alicji było bardzo magicznie.  Rodzice pojechali po choinkę.  Kiedy przyjechali, powiedzieli   Alicji i jej siostrze Julii:
- Dzieci, ustroicie choinkę, a my pojedziemy na świąteczne zakupy, ponieważ za   2 godziny przyjedzie dziadek z babcią.
- Oczywiście, że ustroimy, będzie piękna jak zawsze.
Dziewczynki zabrały się do strojenia choinki. Ta choinka była przecudna. Miała taki  śliczny,  ciemnozielony kolor.  Nie można było się na nią napatrzeć  i tak ślicznie pachniała. Julia przyniosła łańcuchy, bombki, różnokolorowe lampki oraz gwiazdę betlejemską,  którą zawieszą  na choince rodzice.
- Alu, a jeśli przyjedzie babcia Ula i dziadek Paweł?  Przecież mama i tata nie pozwolili nam otwierać drzwi. To co my wtedy zrobimy?
- Spokojnie, Julko, przecież zapytamy się: kto tam?   Dziś jest Boże Narodzenie,  jest magiczna atmosfera JEST SUPER!
- No dobrze, bo już się bałam, że kogoś obcego wpuścimy jako naszego członka rodziny.
- Dobrze, teraz ubieramy choinkę, bo jak przyjdą babcia i dziadek, to będziemy stroić z nimi dom.
Dziewczynki przystroiły choinkę w mgnieniu oka. Była piękna, cudowna, wytworna, aż braknie słów podziwu. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. (kliknij tu i czytaj dalej)



Nicola Sosnowska
„Piękny jesienny krajobraz”

Z okna mojego domu widzę jesienny, pochmurny, wiejski krajobraz.
Na pierwszym planie widnieją wielokolorowy krzew oraz drzewo - leszczyna. Nieco dalej po lewej stronie stoi samotnie drzewko bez liści. Obok leszczyny spostrzegłam średniej wielkości skrzynkę, prawdopodobnie kompostownik. Po prawej stronie umiejscowione jest poletko, a przy nim wiadro.
Teren jest płaski. Na drugim planie jest zaorane, szarobrązowe pole, za nim drugie, intensywnie zielone. W tle widać zarys miasta. W oddali można zauważyć asfalt i duże drzewo ogołocone z wszelkich liści.
W tym krajobrazie dominują odcienie: szarości, brązu, żółci. Lekką uwagę przykuwa neonowo żółty krzak, natomiast największą - energicznie żywa trawa rozpościerająca się po całej płaszczyźnie. Gdzieniegdzie ukazują się błękitno - fioletowe kwiaty. Wszędzie porozrzucane są liście oderwane z drzew przez wiatr.
Lekka mgła unosząca się w powietrzu wprawia to miejsce w tajemniczy nastrój. Myślę, że to idealna sceneria do jesiennych zdjęć.

Nicola Sosnowska
"Magiczne łzy
"

         Emilia ma dziesięć lat. Niestety, miesiąc temu zmarła jej mama. Jej imię  brzmiało Małgorzata, miała wypadek samochodowy. Emilka była zrozpaczona. Nie mogła pogodzić się ze śmiercią matki. Ciągle siedziała w swoim pokoju i płakała. Nie chciała nawet jeść. Wtedy dziewczynka zrozumiała, że musi wziąć się w garść. Żeby nie myśleć o tym smutnym wydarzeniu, zaczęła czytać książki. Cały czas siedziała w ogrodzie zamyślona oraz zaczytana. Pewnego dnia po szkole Emilia poszła do biblioteki, mając nadzieję, że znajdzie jakiś ciekawy utwór. Zaczęła szukać, ale nic nie mogła znaleźć, aż zauważyła książkę pt. ''Zaklęcia panny Twix''. Wypożyczyła ją. Gdy przyszła do domu, rzuciła swój plecak w kąt, położyła się na łóżku i zaczęła czytać spis treści.
(czytaj dalej)


Nicola Sosnowska
 „Zaginiony list”

Detektyw William Barklem jak zwykle siedział w swoim kraciastym fotelu i palił fajkę. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył je i zobaczył jakąś kobietę. Ubrana była w skórzany płaszcz, czarne buty oraz okulary przeciwsłoneczne ,chociaż wcale nie świeciło słońce.
- Co panią do mnie sprowadza? - Zapytał detektyw.
- Chciałabym odnaleźć mój list. Wiem, dziwnie to zabrzmiało, ale ten list jest dla mnie ważny. Wczoraj wróciłam z pracy i już go nie było.
- Zrobię, co w mojej mocy, by go odnaleźć.
(czytaj dalej)

Nicola Sosnowska
 „Bohater”

             Pewnego razu w wielkim lesie, na małej polance nagle rozległ się pisk zwierzęcia. Poszłam w stronę hałasu. Zauważyłam odjeżdżający z piskiem samochód. Przy drzewie leżał przywiązany starym sznurem biedny, wychudzony piesek. Od razu do niego podbiegłam, odwiązałam sznur i wzięłam go do koszyka na moim rowerze. Jeszcze się tam mieścił, bo był szczeniakiem. Gdy dojechałam do miasta, szybko ruszyłam w stronę weterynarza.
(czytaj dalej)

 
Jakub Hamowski
"Noelka"

  Ostatnio bardzo zaintrygowała mnie książka pod tytułem “Noelka” napisana przez Małgorzatę Musierowicz. Autorka jest współczesną pisarką tworzącą głównie dla dzieci i młodzieży. Dzieło to część cyklu powieściowego “Jeżycjada”. “Noelka” to lektura uzupełniająca.
    W powieści śledzimy dzieje osieroconej przez matkę Elki, która jest nastolatką, ma 17 lat i trudny charakter. Historia toczy się w dniu Wigilii Bożego Narodzenia.
   Książka ukazuje  problemy ludzi w różnym wieku. Z pewnością bohaterce brakuje matki. Zapracowany ojciec nie potrafił wychować córki tak, jak zrobiłaby to jego żona. Opiekę nad zadziorną dziewczyną sprawował dziadek Metody i jego brat. W powieści  jest mowa również o Gabrysi Borejko, która pojawiła się już w jednej z książek z tej serii -  “Kwiat kalafiora”. Warto przyjrzeć się również opisanym w twórczości Musierowicz  problemach starszych ludzi. (kliknij tu i czytaj dalej)


Nicola Sosnowska
"Magiczny lis"
           
Działo się to w małym miasteczku. Za niewysokim wzgórzem, ukrytym w parku, rozciągała się biała równina, grubo pokryta puszystym śniegiem.
Pod łapkami rudego jak jesienne liście lisa skrzypiał śnieg. Alice obserwowała go nieustannie. Tego jednak dnia jakiś nagły impuls sprawił, że postanowiła iść za nim. Oczywiście wiedziała, iż musi iść dość daleko od niego, ponieważ mógłby ją usłyszeć i się spłoszyć. Zwierzę przeszło pod świerkami, po czym dziewczyna zobaczyła coś niezwykłego. Uderzyła ją nagła fala przyciągających zapachów i dźwięków. Ujrzała jarmark, jakby świętowanie czegoś. Nie zobaczyła tu jednak ludzi, lecz magiczne stworzenia: elfy, centaury, wróżki. Postanowiła iść dalej za lisem, ale nigdzie go już nie było. Wszyscy byli ubrani w piękne stroje, takie jakie Alice wyobrażała sobie, czytając książki z gatunku fantasy. Zawsze marzyła o spotkaniu z elfem lub innym magicznym stworzeniem. A tu nadarzyła się taka okazja! Postanowiła podejść do jednej z elfek.
- Przepraszam, co tu świętujecie? - spytała dziewczynka.
Elfka spojrzała na nią ze zdziwieniem, następnie cicho powiedziała:
- Chodź za mną. (kliknij tu i czytaj dalej)

Bartosz Turek
"Kartka z pamiętnika Ani z Zielonego Wzgórza"

Drogi pamiętniku!

Jestem bardzo smutna. Tak chciałabym mieć rodzinę. Tyle razy się zawiodłam, byłam źle traktowana przez ludzi, którzy mnie adoptowali, a potem oddawali. Czy jestem taka zła, że nikt mnie nie chce? Wiem, że za dużo mówię i mam inne wady, ale pragnę mieć kogoś, kto by mnie kochał.
Dzisiaj dostałam informację, że będę adoptowana. Już sobie wyobrażam moich nowych rodziców. Kim są? Jak wyglądają? Czy mnie zaakceptują? Nie będę mogła zasnąć. Wiem tylko, że jest to rodzeństwo. Kolejny dzień, kolejne rozczarowanie?
Rano przyjechał po mnie starszy. Ma na imię Mateusz. Wygląda na bardzo miłego. Powiedział, że mieszkają na Zielonym Wzgórzu.
Przyjechaliśmy do mojego nowego domu. W progu przywitała mnie groźnym wzrokiem starsza pani. Zaraz poczułam, że jej się nie podobam. Zabrała Mateusza na bok i powiedziała, że miał przewieźć chłopca, a nie dziewczynkę. Zrobiło mi się smutno. Mój sen i nadzieja na nową rodzinę prysła jak mydlana bańka.
Przyrzekłam sobie że, będę się starała, aby mnie zostawili u siebie. Będę dla nich dobrą córką, bo nie chcę być już sama. 

Martyna Najdowska
"Magiczne święta Alicji"

Nadeszły święta. Na dworze było biało. Dzieci lepiły bałwany i uprawiały sporty zimowe. W domu Alicji było bardzo magicznie.  Rodzice pojechali po choinkę.  Kiedy przyjechali, powiedzieli   Alicji i jej siostrze Julii:
- Dzieci, ustroicie choinkę, a my pojedziemy na świąteczne zakupy, ponieważ za   2 godziny przyjedzie dziadek z babcią.
- Oczywiście, że ustroimy, będzie piękna jak zawsze.
Dziewczynki zabrały się do strojenia choinki. Ta choinka była przecudna. Miała taki  śliczny,  ciemnozielony kolor.  Nie można było się na nią napatrzeć  i tak ślicznie pachniała. Julia przyniosła łańcuchy, bombki, różnokolorowe lampki oraz gwiazdę betlejemską,  którą zawieszą  na choince rodzice.
- Alu, a jeśli przyjedzie babcia Ula i dziadek Paweł?  Przecież mama i tata nie pozwolili nam otwierać drzwi. To co my wtedy zrobimy?
- Spokojnie, Julko, przecież zapytamy się: kto tam?   Dziś jest Boże Narodzenie,  jest magiczna atmosfera JEST SUPER!
- No dobrze, bo już się bałam, że kogoś obcego wpuścimy jako naszego członka rodziny.
- Dobrze, teraz ubieramy choinkę, bo jak przyjdą babcia i dziadek, to będziemy stroić z nimi dom.
Dziewczynki przystroiły choinkę w mgnieniu oka. Była piękna, cudowna, wytworna, aż braknie słów podziwu. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. (kliknij tu i czytaj dalej)



Nicola Sosnowska
„Piękny jesienny krajobraz”

Z okna mojego domu widzę jesienny, pochmurny, wiejski krajobraz.
Na pierwszym planie widnieją wielokolorowy krzew oraz drzewo - leszczyna. Nieco dalej po lewej stronie stoi samotnie drzewko bez liści. Obok leszczyny spostrzegłam średniej wielkości skrzynkę, prawdopodobnie kompostownik. Po prawej stronie umiejscowione jest poletko, a przy nim wiadro.
Teren jest płaski. Na drugim planie jest zaorane, szarobrązowe pole, za nim drugie, intensywnie zielone. W tle widać zarys miasta. W oddali można zauważyć asfalt i duże drzewo ogołocone z wszelkich liści.
W tym krajobrazie dominują odcienie: szarości, brązu, żółci. Lekką uwagę przykuwa neonowo żółty krzak, natomiast największą - energicznie żywa trawa rozpościerająca się po całej płaszczyźnie. Gdzieniegdzie ukazują się błękitno - fioletowe kwiaty. Wszędzie porozrzucane są liście oderwane z drzew przez wiatr.
Lekka mgła unosząca się w powietrzu wprawia to miejsce w tajemniczy nastrój. Myślę, że to idealna sceneria do jesiennych zdjęć.

Nicola Sosnowska
"Magiczne łzy
"

         Emilia ma dziesięć lat. Niestety, miesiąc temu zmarła jej mama. Jej imię  brzmiało Małgorzata, miała wypadek samochodowy. Emilka była zrozpaczona. Nie mogła pogodzić się ze śmiercią matki. Ciągle siedziała w swoim pokoju i płakała. Nie chciała nawet jeść. Wtedy dziewczynka zrozumiała, że musi wziąć się w garść. Żeby nie myśleć o tym smutnym wydarzeniu, zaczęła czytać książki. Cały czas siedziała w ogrodzie zamyślona oraz zaczytana. Pewnego dnia po szkole Emilia poszła do biblioteki, mając nadzieję, że znajdzie jakiś ciekawy utwór. Zaczęła szukać, ale nic nie mogła znaleźć, aż zauważyła książkę pt. ''Zaklęcia panny Twix''. Wypożyczyła ją. Gdy przyszła do domu, rzuciła swój plecak w kąt, położyła się na łóżku i zaczęła czytać spis treści.
(czytaj dalej)


Nicola Sosnowska
 „Zaginiony list”

Detektyw William Barklem jak zwykle siedział w swoim kraciastym fotelu i palił fajkę. Nagle usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył je i zobaczył jakąś kobietę. Ubrana była w skórzany płaszcz, czarne buty oraz okulary przeciwsłoneczne ,chociaż wcale nie świeciło słońce.
- Co panią do mnie sprowadza? - Zapytał detektyw.
- Chciałabym odnaleźć mój list. Wiem, dziwnie to zabrzmiało, ale ten list jest dla mnie ważny. Wczoraj wróciłam z pracy i już go nie było.
- Zrobię, co w mojej mocy, by go odnaleźć.
(czytaj dalej)


 






Kliknij na wybrany link:

Antonina Wojtczak, Niby gwiazdy
Izabela Mróz, Ratujemy świat
Marianna Wegner, Pracowite święta
Oliwier Mróz, Sen
Izabela Mróz, Zimowa historia Harrego
Mikołaj Bednarski, Opowieść o bokserze
Cyprian Hamowski, Moja opowieść wigilijna
Martyna Najdowska, Świąteczna pomoc
Martyna Najdowska, Przyśnione święta
Marta Reimann, Święta bez cioci
Lena Piątkowska, Moja opowieść wigilijna
Mikołaj Bednarski, Święty Mikołaj naprawdę istnieje
Julian Gacka, Świąteczne obowiązki
Marcelina Jeszke, Dramat w ferie
Tymon Pokrzywka, Wskrzeszenie miłości
Nicola Sosnowska,  Recenzja książki „Felix, Net ..." 
Marta Reimann, Pomocna dłoń
Martyna Najdowska, Nicola Sosnowska, Wycieczka
Martyna Najdowska, Okrutne Auschwitz
Martyna Najdowska, Świat zmienia się z wiekiem
Mateusz Małkowski, Magiczne krzesło
Nicola Sosnowska, (Niby)Człowiek
Cyprian Hamowski, Recenzja filmu "Wieloryb"
Marcelina Jeszke, Ania ze Śnieżnego Wzgórza
Szymon Frydrychowicz, Nowy dom
Nicola Sosnowska, List do bohatera "Świtezianki"
Antonina Wojtczak, Magia Świąt
Sosnowska Nicola, Świąteczne spotkanie
Nicola Sosnowska, Świąteczna dystopia
Martyna Najdowska, XIX-wieczne święta
Marta Reimann, Tradycyjna Wigilia
Marianna Wegner, Spotkanie ze Świętym Mikołajem
Mikołaj Bednarski, Święta jak dawniej
Oliwier Mróz, Wigilijna przygoda
Nina Irza, Wymarzony wieczór
Konrad Różycki, Głos
Nicola Sosnowska, Almond - recenzja
Marcelina Jeszke, Jak nie stracić wiary w ludzi
Antonina Wojtczak, Czekać wieki
Marcelina Jeszke, Co, gdyby było inaczej?
Oliwier Mróz, Przygoda w zamku
Nicola Sosnowska, Obyczaje słowiańskie
Oliwier Mróz, Wakacyjny szczupak
Marcelina Jeszke, Dawno się tak nie bawiłam
Maja Kleparska, Oskar i pani Róża - recenzja
Cyprian Hamowski, Tuczarnia motyli - recenzja
Jakub Hamowski, Finał Ligi Mistrzów UEFA
Jakub Hamowski, Ćwiczenia
Nicola Sosnowska, Pan z autobusu
Martyna Najdowska, Najciekawsza książka
Laila Jasińska, Wiersze
Nicola Sosnowska. Magiczny lis
Helena Radziejewska, Apollo w Las Vegas
Bartosz Turek, Kartka z pamiętnka Ani Shirley
Jakub Hamowski, Noelka
Marcelina Jeszke, Przyjaźń na zawsze
Laila Jasińska, Serce w uścisku
Nicola Sosnowska, Świąteczny przyjaciel
Laila Jasińska, Niechciany prezent
Nicola Sosnowska, Wycieczka nad Rokitkę
Laila Jasińska, Dzieciątko
Nicola Sosnowska, Szmaragdowe oczy
Nicola Sosnowska, Wiersze
Laila Jasińska, Szał monet
Gabriel Splitt, Marzenie
Martyna Najdowska, Cudowny wieczór Alicji
Oliwier Mróz, Trudny rok szkolny
Te filmy trzeba obejrzeć - nasze recenzje
Jakub Hamowski, Portal
List do Roberta Lewandowskiego
Laila Jasińska, Mały wielki przyjaciel
Laila Jasińska, Kraina orła
Laila Jasińska, Zasady zdrowego trybu życia
Jakub Hamowski, Prometeusz - dawca miłości
Nicola Sosnowska, Pax
Gabriel Splitt, Przygody Gabrysia
Michał Splitt, List do Przyjaciół
Nicola Sosnowska, Magiczne łzy
Laila Jasińska, Recenzja spektaklu
Gabriel Splitt, List
Laila Jasińska, Trudna wiosna w Mroczy
Laila Jasińska, Spełnione marzenia
Marcelina Jeszke, Przygoda Ajsze
Juia Guza, Cudowna podróż
Patryk Warczak, Walka ze smokiem
Ola Kowalska, Widok z mojego okna
Jassica Pacholska, Moja przyjaciółka


Kliknij na wybrany link:
Marcelina Jeszke, Piękno nad nami
Oliwier Mróz, Kwicień 2024
Amelia Klimek, Wiosna 2024
Zuzanna Szymańska, Początek wiosny 2024 r.
Eliza Zglińska, Zima trzyma - styczeń 2024 r.
Oliwier Mróz, Wigilia 2023 r.
Amelia Klimek, Obrazy grudnia 2023 r.
Oliwier Mróz, Jesień 2023
Wycieczka do Szwajcarii Kaszubskiej
Konkurs na najładniejszą ilustrację do lektury
Ola Rosa
Zuzanna Szymanska, Kwiaty wiosny i lata
Oliwier Mróz, Wiosenne niebo
Nicola Sosnowska, Wiosna 2023
Oliwier Mróz, Maj 2023, Piękna wiosna
Zuzanna Szymańska
Oliwier Mróz, Pożegnanie zimy 2022
Nina Irza (2)
Nina Irza, Pejzaże
Oliwier Mróz, Grudzień 2022 r.
Oliwier Mróz, Jesień 2022 r.
Oliwier Mróz, Grudzień 2021 r.

Natalia Tymińska, To był piękny dzień
Szymon Stasinowski, Być młodym...
Anna Pokojska, Śladami naszego Patrona
Paweł Majcher, Piękno życia
Natalia Anioł, Bolesna rzeczywistość
Maksymilian Sampławski, seria Zwiadowcy
Kinga Marach, Tragedia rodziny
Kinga Marach, Pies - przyjaciel człowieka
Kinga Marach, Warto mieć marzenia
Małgorzata Skowronek, Akcja
Natalia Tymińska, Breezepelt - bohater sagi "Wojownicy"
Helenka Radziejewska, Odkrycie 
Julia Murawiec. Z książki na wielki ekran
Malwina Krawczyk, Tajemnicza mgła
Natalia Anioł, Album świąteczny
Sandra  Żurek, Warto pomagać
Paweł Majcher, O tym, który nie obchodził świąt
Monika Rakowska, Otwarte drzwi
Marta Kałas, Wigilia na Krajnie
Wiktoria Kowalska, Magiczne święta
Malwina Krawczyk, Świąteczny cud
Malwina Helbig, Bardzo smutne Boże Narodzenie
Monika Rakowska, Historia pani Zosi
Malwina Krawczyk, Drążno
Malwina Krawczyk, Niebezpieczna przygoda wakacyjna
Wiktoria Kowalska, Przygoda wakacyjna
Mikołaj Długołęcki, „Asterix i Obelix”
Szymon Stasinowski, Rowerem po naszej gminie
Monika Rakowska, Przyjaźń zapisana w długopisie
Angelika Pril, Młode pokolenie i wolny czas
Ewelina Malinowska, Uratowana sarna
Szymon Stasiniowski, O życiu młodzieży
Angelika Pril, Niezwykła historia
Alicja Podlaszewska, Koncert muzyki filmowej
Maksymilian Sampławski, recenzja serii "Żniwiarz"
Monika Rakowska, Wielkanoc
Julia Murawiec,  O "Jesiennej zadumie"
Julia Murawiec, Wywiad z Filipem Gapą
Alicja Podlaszewska, Wycieczka do muzeum
Sandra Żurek, O bohaterze "Małego Księcia"
Malwina Helbig, W zagranicznej szkole
Wiktor Rozpłoch, Biała tajemnica
Szymon Kłodziński, Śnieżny wypadek
M. Skowronek, Z. Nowicka, Wywiad z Alsu i Sheriną
Paweł Majcher, Zegarek
Ewelina Malinowska, Zimowa przygoda
Dawid Żurek, Opowiadanie kryminalne
Angelika Pril, Moja Wigilia
Monika Rakowska, Śnieżne drzewo
Julia Różańska, Moja opowieść wigilijna
Joanna Murawiec,  O Jesiennej zadumie
Jakub Hamowski, Nie rezygnuj z marzeń
Patrycja Niemczyk, Iskierka nadziei
Martyna Gondek, Kaźmierzewo
Maksymilian Sampławski, Czarne okręty
Zuzanna Nowicka,  "Latarnik"
Natalia Anioł, Pamiętajmy o bohaterach
Szymon Kłodziński, Armagedon 2017
Dominika Wekwejt, Udana wycieczka
Zuzanna Nowak, O Izabeli
Krawczyk, Wakacyja przygoda
Ewelina Malinowska, Władysławowo